Rekomendacja muzyczna do niniejszego rozdziału: Paper Route - Dance on our Graves, Sia - I go to Sleep
_____
Hermiona zamrugała, by odegnać spod powiek lekką mgiełkę snu i próbowała się skupić. Poczuła coś, jeszcze zanim to zobaczyła. Coś w jej dłoni, co nie należało do niej. Zmarszczyła brwi ze zdziwieniem, gdy zauważyła dodatkowy zestaw palców splątanych z jej własnymi. Światło w namiocie było słabe – mały, turkusowy płomień gasnącej latarni w kącie – ale od razu wiedziała, czyja ręka trzyma jej, kiedy podążyła wzrokiem wzdłuż ramienia wprost do śpiącej twarzy Rona.
Cofnęła rękę tak szybko, że jej łokieć zderzył się z biodrem. Przyszła jej do głowy mała pokusa, by potrząsnąć Ronem i pouczyć go o przyzwoitości trzymania rąk przy sobie, ale myśla ta szybko odpłynęła i nagle Hermiona stała się niezwykle czujna i niespokojna. Porzuciła pomysł ponownego zaśnięcia i wstała z polówki, wychodząc na palcach z namiotu i decydując się znaleźć Harry'ego, który pełnił dziś wartę.
Zauważyła go siedzącego kilka metrów od ich obozu, opartego o rozpadający się pień martwego dębu. Światło księżyca błysnęło w szkiełkach jego okularów i już wiedziała, że ją zobaczył. Zdecydowanie jej unikał, odkąd wyznała mu prawdę o Draco. Już myślała, że jej przyjaciel po prostu wstanie i odejdzie, jednak on jedynie opuścił ramiona z rezygnacją i wypuścił ciężki oddech, które zmienił się w zimną mgłę. Podeszła do niego spokojnym krokiem. Istniały pewne rzeczy, które należało powiedzieć; złamana przyjaźń, którą trzeba było naprawić.
— Cześć — oznajmiła potulnie, opadając na ziemię naprzeciwko niego.
— Cześć — powtórzył, a niezręczność między nimi sprawiła, że się wzdrygnęła. — Hermiono...
— Chciałam cię zapytać...
— Ja też mam kilka pytań — przerwał jej, wyglądając na niemal zdenerwowanego. — Ja, um, chcę najpierw przeprosić za unikanie ciebie przez ostatni tydzień.
Hermionę zalała ciepła fala ulgi.
— W porządku.
— Ja po prostu... to był wielki szok... cóż, wciąż jest to wielki szok i ja...
— Wiem — skinęła głową. — Rozumiem...
— Cóż, to już tylko mój problem — powiedział Harry. — Myślałem o tym i nadal wielu rzeczy nie rozumiem i myślę, że potrzebuję... tak, potrzebuję, abyś mi to wytłumaczyła.
— Chcesz, żebym ci powiedziała, co się stało? Między mną a Draco?
— Chcę poznać twoje rozumowanie — mruknął. — Jesteś najmądrzejszą osobą, jaką znam, więc może jeśli wyjaśnisz, to może nabrać to dla mnie jakiegoś sensu.
Hermiona przygryzła wargę.
— Ja... nie jestem pewna, jak...
— Jak długo? — podpowiedział. — Od jak dawna... żywisz do niego uczucia?
Wróciła wspomnieniami do pierwszego pocałunku jej i Draco; do tego dziwnego dnia z użądleniem pszczoły, kiedy chłopak uratował jej życie, a ona tak bezwstydnie dotknęła jego twarzy, a potem to wszystko się stało. To była ta iskra, która wciągnęła ją w życie Draco. Ten chwilowy impuls zmienił wszystko.
— Listopad — wymamrotała, przypominając sobie te upiorne wiatry. — Wszystko zaczęło się w listopadzie.
— Dobrze — powiedział. — Jak?
Znowu cofnęła się w czasie, myśląc o wszystkich drobnostkach, które nawarstwiały się do tej brzemiennej w skutkach chwili; od ich ociągających się spojrzeń, po późne noce na kanapie z gorącą czekoladą. Od tego, jak czytał on jej mugolskie książki, po gotowanie mu posiłków. Od jego paniki, gdy nie wróciła na noc, aż po nacięcie ich dłoni i zmieszanie ze sobą ich krwi. Od każdego dłuższego spojrzenia po każdy ciekawski dotyk.
CZYTASZ
[T] Izolacja | Isolation | Dramione
FanfictionNie może opuścić pokoju. Jej pokoju. I to wszystko wina Zakonu. Skazanie go na życie w małej przestrzeni, mając do towarzystwa jedynie szlamę, z pewnością będzie coś kosztować. Zapewne zdrowie psychiczne. A może i nie. - Proszę bardzo - splunęła...