Rozdział 22: Burza

5.2K 220 42
                                    

Rekomendacja muzyczna do niniejszego rozdziału: Blue October - Ugly Side, Muse - Butterflies and Hurricanes, Stateless - Bloodstream

_____

Dni i godziny mijają o wiele szybciej, kiedy ktoś sprawia, że uśmiechasz się bez powodu.

Czas staje się nieistotny.

Upłynęło kilka dobrych dni od załamania nerwowego Hermiony pod prysznicem, a w dormitorium wszystko na powrót stało się łatwe i prawie spokojne; tylko senne poranki i spokojne popołudnia spędzane na wygrzewaniu się w ciszy i promieniach zimowego słońca. Lekkie i proste, z kilkoma okazjonalnymi minutami na sarkastyczne kłótnie, które wynikały bardziej z rozrywki niż złośliwości, i przyjemnym milczeniem, jakby żadne z nich nie miało odwagi tego przerwać.

W tych chwilach milczenia Draco często odkrywał, że jego spojrzenie zatrzymuje się na jej czarujących rysach; z roztargnieniem licząc piegi rozsiane na nosie, albo potajemnie uśmiechając się, kiedy pochłonięta książką mamrotała pod nosem coś niezrozumiałego. Zawsze jednak się na tym łapał, zanim cokolwiek zauważyła i zbeształa go za to, ale jego oczy zawsze po chwili wracały do ​​niej, poznając kolejne szczegóły jej twarzy.

Język świerzbił go, by zadać kilka pytań dotyczących jej rodziców, na które wciąż nie znał odpowiedzi. Nie wspomniała o nich ponownie, a on powstrzymał się od poruszania tego tematu, starając się zachować spokojną atmosferę. Ale musiał wiedzieć. Instynkt podpowiadał mu, że ma to coś wspólnego z wojną, a po miesiącach ukrywania się i nieświadomości świata zewnętrznego, miał dość pozostawania w kompletnej niewiedzy.

Działy się różne rzeczy. Istotne rzeczy. Czuł, jak ciekawość drapie go w żołądku.

Hermiona też to wyczuwała; upiorne uczucie unoszące się w powietrzu, mające woń czarnej magii. Śnieżna pokrywa zaczynała stawać się coraz cieńsza, a wkrótce miał nadejść deszcz, który zmyje piękny, biały krajobraz, który tak kochała, torując drogę ponurym burzom i nawałnicom.

Niech ją Godryk przeklnie za tą samolubność i naiwność, ale przez ostatnie kilka dni odepchnęła wojnę w głąb swojego umysłu, by cieszyć się tymi kruchymi chwilami spędzanymi z Draco. Otoczona jego bliskością czuła w sobie coś szalenie bliskiego zadowoleniu; używając wszelkich wymówek, by móc go dotknąć i zapamiętać teksturę jego skóry pod palcami. Niezależnie od tego, czy szukała niebieskich plamek w jego szarych oczach, czy też przyglądała się stopniowo rozluźniającym mięśniom twarzy przed zaśnięciem, rozkoszowała się nim i przypominała sobie, jak się uśmiechać.

Ponieważ wiedziała, że ​​to tylko tymczasowe.

Cisza przed burzą.

***

Wiercenie się Hermiony powoli wyrwało Draco ze snu i zacisnął ramię wokół jej talii, by utrzymać ją nieruchomo. Zrezygnował z prób dystansowania się od niej w łóżku; jego ciało i tak zawsze podświadomie szukało jej ciepła, a budzenie się w plątaninie kończyn ich ciał było instynktownie przyjemne.

Czuł, jak jej włosy łaskoczą go w czubek nosa i przycisnął twarz bliżej, jednak zawahał się, kiedy zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Jej zwykle jedwabiste loki wydawały się teraz szorstkie na jego policzku, a kiedy powoli otworzył jedno oko, zamiast kasztanowej grzywy, do której przywykł, ujrzał rude futro.

— Co do... — wymamrotał, cofając się, by z niesmakiem spojrzeć na kota swojej kochanki. Zmarszczył nos, kiedy zwierzak miał czelność przysunąć się do niego jeszcze bliżej. Blondyn więc sięgnął, by szturchnąć Hermionę w ramię. — Granger. Granger obudź się do diabła.

[T] Izolacja | Isolation | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz