Rozdział 28, Część 1: Anioł
Rekomendacja muzyczna do niniejszego rozdziału: Keith Caputo - Got Monsters, Brandon Flowers - The Floor, Christina Perri - Backwards.
_____
Wbrew powszechnemu przekonaniu, słynny pomnik wieńczący fontannę na Piccadilly Circus nie jest posągiem greckiego boga Erosa.
Pewnego dnia Hermiona natknęła się na stary wiktoriański tekst w Bibliotece Londyńskiej, który odnosił się do tego pomnika jednak pod inną nazwą. Naturalnie poczuła się zaintrygowana i poświęciła parę dni na mały projekt badawczy, aby zabić czas podczas letnich wakacji przed czwartym rokiem. Pierwotnie był to posąg brata Erosa, Anterosa, ale po jakimś czasie został on przemianowany na „Anioła Chrześcijańskiego Miłosierdzia", zanim ponownie zmieniono jego nazwę na Anterosa. Mimo to prawie każdy przewodnik turystyczny, drogowskaz i lokalny londyńczyk wciąż nazywa go „Posągiem Erosa".
Kiedy wróciła do Hogwartu, opowiedziała Harry'emu i Ronowi o swoich odkryciach i jak można było przewidzieć, byli na nie dość obojętni. Mimo tego, karciła ich za każdym razem, gdy nazywali pomnik jego niewłaściwą nazwą. Chłopcy w końcu zmęczyli się jej wykładami odnośnie znaczenia docenienia jego prawdziwego tytułu. Z jakiegoś powodu Ron miał trochę trudności z imieniem Anteros i ciągle błędnie mówił o nim „Antross", co tylko bardziej ją irytowało.
Po jakimś czasie poszli na kompromis i zaczęli nazywać go „Aniołem Chrześcijańskiego Miłosierdzia" – bo przynajmniej taka była kiedyś jego nazwa – a potem zostało to po prostu skrócone do „Anioła".
Anioł w cyrku.
Urodziła się dokładnie o wpół do piątej nad ranem. Była jednak dość zaskoczona, że Harry i Ron pamiętali ten szczegół, ale być może naprawdę czasami słuchali jej między przewracaniem oczami i pustymi wyrazami twarzy.
Musiała przyznać chłopcom wyrazy uznania. Miejsce ich spotkania było tajemnicze, osnute otoczką ich wewnętrznego żartu. Piccadilly Circus było wystarczająco tętniącym życiem punktem Londynu, by pozostać tam niezauważonym, jednak nie na tyle tłocznym, by mogli się tam minąć.
Po wrzuceniu swoich rzeczy do zaczarowanej torebki, w tym wszystkich książek, których jeszcze nie przeczytała i notatek, które nabazgrała w ciągu ostatniego tygodnia, szepnęła Krzywołapowi krótkie pożegnanie i kazała mu być grzecznym podczas jej nieobecności. Dopiero minęła północ, więc kilka kolejnych godzin spędziła siedząc w kuchni, niespokojnie czekając i bębniąc paznokciami o stół, co chwilę sprawdzając godzinę.
Zegar tykał coraz wolniej.
Kiedy zaczęła dochodzić czwarta, napisała krótką notatkę do Tonks i Lupina, przepraszając za swoje zniknięcie i obiecując, że będzie ostrożna. Na wszelki wypadek rzuciła na swoje włosy lekki urok, zmieniając ich odcień na jasny blond, o kilka tonów ciemniejszy niż włosy Draco, i owinęła się szalikiem, aby zasłonić dolną część twarzy, tuż pod nosem.
Rzucając ostatnie spojrzenie na ten cholerny zegar, który wskazywał dziesięć po czwartej, wzięła głęboki oddech, by rozluźnić ten dziwny kłębek nerwów w żołądku, i wyszła za drzwi. Szła po pokrytej rosą trawie, aż poczuła drżenie powietrze, co wskazywała, że wyszła poza osłony. Potem się aportowała.
***
Sen był nieuchwytnym draniem.
W zeszłym tygodniu miało miejsce zbyt wiele rewelacji. Czuł się niemal tak, jakby jego ciało i mózg wciąż próbowały zaakceptować rozłąkę z Hermioną i były zbyt poturbowane przez szok, by w pełni mógł pojąć to nowe środowisko i znajdujących się w nim ludzi. Może po prostu odrzucał rzeczywistość bez Granger.
CZYTASZ
[T] Izolacja | Isolation | Dramione
FanfictionNie może opuścić pokoju. Jej pokoju. I to wszystko wina Zakonu. Skazanie go na życie w małej przestrzeni, mając do towarzystwa jedynie szlamę, z pewnością będzie coś kosztować. Zapewne zdrowie psychiczne. A może i nie. - Proszę bardzo - splunęła...