Rozdział 41: Snape

3.1K 199 20
                                    

Rekomendacja muzyczna do niniejszego rozdziału: Placebo - Battle for the Sun, Son Lux - Rising, Patrick Wolf - Born to Die (Lana Del Rey cover)

_____

Szurając nerwowo nogami, Hermiona obserwowała, jak Ron podszedł do wielkiego szkieletu i wyrwał siedem kłów ze szczęki bazyliszka. Było tu tak zimno i cicho; zbyt cicho, jakby nicość otaczała ją, pochłaniała, dusiła. W Komnacie było niesamowicie pusto, a jednak Hermiona wiedziała, że ​​nad ich głowami panuje chaos i przez to wydawało się, że ta cisza jest jeszcze gorsza.

Sięgnęła do torby i wyjęła Puchar Helgi, gładząc palcami bogaty grawer, kiedy Ron wyciągnął ku niej dłoń z jednym z kłów.

— Śmiało — powiedział, patrząc na nią wyczekująco. — To ty powinnaś to zrobić.

— Nie jestem tego aż taka pewna, Ron...

— Będzie dobrze — zapewnił ją, wyrywając Puchar z jej rąk. Położył go na ziemi u ich stóp i wręczył jej kieł. — No dalej, Hermiono.

Marszcząc brwi, gdy niechętnie przykucnęła, wzięła głęboki oddech, gdy mocno chwyciła kieł, unosząc rękę ponad głowę, zanim silnym ruchem opuściła go, by dźgnąć Puchar. Powiew mrocznej energii zawirował dookoła nich, rozwiewając jej włosy, a potem z Pucharu wypłynęła gęsta, czarna ciecz, która po chwili wydawała się wyschnąć jak martwy kwiat. Kolejny podmuch wiatru zdawał się wirować wokół niej, jednak potem osłabł i w komnacie znów zapadła cisza.

— To tyle? — wymamrotała. — Spodziewałam się... nie wiem, ale spodziewałam się, że stanie się coś gorszego.

Ron wzruszył ramionami.

— Cóż, kolejny z głowy. Powinniśmy teraz znaleźć Harry'ego. Musimy dać mu znać, że Puchar został zniszczony i że mamy kły.

Kiwając głową, Hermiona wstała, wycierając zakurzone ręce o dżinsy.

— Zastanawiam się, co się tam teraz dzieje.

***

Draco warknął, kiedy już po raz trzeci Teo prawie go przewrócił, chodząc mu po piętach. Przecisnęli się obok ostatniego z ewakuowanych uczniów – eskortowanych przez nieustannie narzekającego Filcha i panią Pince – jakieś pięć minut temu, jeszcze przy wejściu do tunelu. Ich mała grupka z pewnością zasłużyła na kilka zdezorientowanych spojrzeń i szeptów, ale po prostu maszerowali przez tunel, prowadzeni przez Tonks, która z każdym krokiem wydawała się coraz bardziej spanikowana.

Spoglądając za siebie, oczy Draco spoczęły na złączonych ze sobą dłoniach Milesa i Tracey, a jego ból i tęsknota względem Granger jeszcze bardziej się nasiliły – jeśli było to w ogóle możliwe

Spojrzał na Blaise'a i Teo, którzy wydawali się być równie niespokojni, jak on, próbując dotrzeć do końca tego pieprzonego tunelu. Rozumiał zapał Blaise'a, ale rozumowanie Teo wydawało się mu o wiele bardziej skomplikowane; w chłopcu wirowała wybuchowa mieszanka wielu motywów, takich jak zemsta za śmierć Teda, potrzeba konfrontacji z ojcem, a nawet odkupienie.

Ale może oni wszyscy byli tu po to, by w pewnym sensie się odkupić.

W końcu dostrzegł drzwi i praktycznie rzucił Tonks do przodu, zdesperowany i prawie oszołomiony, gdy jego oddech przyspieszył. Tonks pchnęła wrota, a Draco został na krótką chwilę oślepiony przez powitalne światło. Wpadł do pokoju, a tuż za nim pozostali „Oświeceni", po czym wszyscy zatrzymali się, by chłonąć wzrokiem nieznane im otoczenie.

— Gdzie my, do diabła, jesteśmy? — zapytał Teo.

— W Pokoju Życzeń — powiedziała Tonks. — Szybko, rozejrzyjcie się za wyjściem. Będzie prawdopodobnie...

[T] Izolacja | Isolation | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz