2. Tylko tyle wytrzymasz?

80 5 0
                                    

Padły strzały. Jeden, drugi i trzeci. A zaraz po nich rozbrzmiały męskie śmiechy.

- Bracia Ericka umieją się bawić - skomentowała rozbawiona Susan. - Zaczęli sami otwierać szampana.

Spojrzałam w kierunku grupki mężczyzn stojących za namiotami, z butelkami w rękach, które wywołały głośne dźwięki.

- Spokojnie, to tylko korki, nie będzie im potrzebna pomoc lekarza. Dzisiaj masz wolne.

Popatrzyłam na blondynkę z uśmiechem przypiętym do twarzy.

- Trzymaj, piękna.

Anthony odwrócił moją uwagę, siadając z powrotem obok mnie i przysuwając filiżankę z gorącą kawą.

- Dziękuję, Tony - odpowiedziałam używając zdrobnienia, które sama mu nadałam. Byłam pierwszą, która tak się do niego się zwracała, przez co za każdym razem, kiedy to słyszał uśmiechał się pod nosem.

I tak było również teraz.

Anthony miał na sobie ciemny granatowy garnitur i nieskazitelnie białą koszulę ze srebrnymi spinkami oraz szary krawat, pasujący do mojej sukni, a raczej naszej sukni, bo to właśnie on ją wybrał. I mogłam pewnie stwierdzić jedno, że ten mężczyzna miał znakomity gust. Suknia była w odcieniu jasnej szarości, na długi rękaw z rozcięciami wzdłuż całego ramienia, wykonana z delikatnego, zwiewnego materiału. Ciągnęła się aż do ziemi, a przez rozpór po lewej stronie była widoczna moja nóżka. Dekolt, według Anthony'ego był najlepszą częścią tego stroju - głębokie wcięcie udostępniało widok na moje piersi.

- Kawa o tak wczesnej porze? Był dopiero pierwszy taniec.

- Przecież mnie znasz Susan, piję ją dla przyjemności.

- Pewnie nie pozwolił jej spać - dodał James.

Szybko wziął szklankę w ręce i odwrócił wzrok udając, że niczego nie powiedział. Susan zaśmiała się głośniej z lekko pijanego męża.

- Layla wolała jeść lody i oglądać telewizję. - Anthony odpowiedział żartem i puścił mi oczko, pozwalając bym ja też mogła się pośmiać.

Mężczyzna położył swoją ogromną i ciepłą dłoń na moim udzie i pogładził je.

- Erick z Amandą nie mogli wybrać lepszego miejsca na wesele. Jest znakomite.

Zgodziliśmy się wszyscy z blondynką. Miała rację, tu było po prostu bajecznie. Znajdowaliśmy się pod białymi namiotami, gdzie wszędzie unosił się zapach żywych kwiatów, które stały w wazonach z przezroczystego szkła w każdym wolnym miejscu. Dębowy parkiet ułatwiał nam, kobietom poruszanie się na wysokich butach. Na biało nakrytych stołach stały zapalone świeczki osłonione szklanymi kloszami, a nad naszymi głowami tliły się białe lampeczki. Zza otwartych wejść do namiotu mieliśmy widok na malownicze ogrody, pełne bujnej zieleni i kwiatów oraz labiryntów z krzewów. Nad stołami unosił się gwar rozmów i śmiechów, a elegancko ubrani kelnerzy chodzili w te i we w te roznosząc ciepłe dania.

- Zgaduję, że to sprawka Amandy, Erick nigdy nie przykładał uwagi do takich szczegółów.

- Cały on. - Susan przeniosła swój bystry wzrok na mojego towarzysza
- A jak w pracy Anthony? Layla usprawiedliwiała ciebie ostatnio, że nie mogłeś przyjść na kolację bo wasza firma wpadła w kłopoty.

- Może nie używajmy określenia nasza, jestem tam tylko analitykiem.

Mężczyzna przysunął się bliżej stolika i położył na nim jeden łokieć. Druga ręka nadal znajdowała się pod drewnianym przedmiotem na czterech nogach.

MATNIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz