Padły strzały. Jeden, drugi i trzeci. A zaraz po nich rozbrzmiały męskie śmiechy.
- Bracia Ericka umieją się bawić - skomentowała rozbawiona Susan. - Zaczęli sami otwierać szampana.
Spojrzałam w kierunku grupki mężczyzn stojących za namiotami, z butelkami w rękach, które wywołały głośne dźwięki.
- Spokojnie, to tylko korki, nie będzie im potrzebna pomoc lekarza. Dzisiaj masz wolne.
Popatrzyłam na blondynkę z uśmiechem przypiętym do twarzy.
- Trzymaj, piękna.
Anthony odwrócił moją uwagę, siadając z powrotem obok mnie i przysuwając filiżankę z gorącą kawą.
- Dziękuję, Tony - odpowiedziałam używając zdrobnienia, które sama mu nadałam. Byłam pierwszą, która tak się do niego się zwracała, przez co za każdym razem, kiedy to słyszał uśmiechał się pod nosem.
I tak było również teraz.
Anthony miał na sobie ciemny granatowy garnitur i nieskazitelnie białą koszulę ze srebrnymi spinkami oraz szary krawat, pasujący do mojej sukni, a raczej naszej sukni, bo to właśnie on ją wybrał. I mogłam pewnie stwierdzić jedno, że ten mężczyzna miał znakomity gust. Suknia była w odcieniu jasnej szarości, na długi rękaw z rozcięciami wzdłuż całego ramienia, wykonana z delikatnego, zwiewnego materiału. Ciągnęła się aż do ziemi, a przez rozpór po lewej stronie była widoczna moja nóżka. Dekolt, według Anthony'ego był najlepszą częścią tego stroju - głębokie wcięcie udostępniało widok na moje piersi.
- Kawa o tak wczesnej porze? Był dopiero pierwszy taniec.
- Przecież mnie znasz Susan, piję ją dla przyjemności.
- Pewnie nie pozwolił jej spać - dodał James.
Szybko wziął szklankę w ręce i odwrócił wzrok udając, że niczego nie powiedział. Susan zaśmiała się głośniej z lekko pijanego męża.
- Layla wolała jeść lody i oglądać telewizję. - Anthony odpowiedział żartem i puścił mi oczko, pozwalając bym ja też mogła się pośmiać.
Mężczyzna położył swoją ogromną i ciepłą dłoń na moim udzie i pogładził je.
- Erick z Amandą nie mogli wybrać lepszego miejsca na wesele. Jest znakomite.
Zgodziliśmy się wszyscy z blondynką. Miała rację, tu było po prostu bajecznie. Znajdowaliśmy się pod białymi namiotami, gdzie wszędzie unosił się zapach żywych kwiatów, które stały w wazonach z przezroczystego szkła w każdym wolnym miejscu. Dębowy parkiet ułatwiał nam, kobietom poruszanie się na wysokich butach. Na biało nakrytych stołach stały zapalone świeczki osłonione szklanymi kloszami, a nad naszymi głowami tliły się białe lampeczki. Zza otwartych wejść do namiotu mieliśmy widok na malownicze ogrody, pełne bujnej zieleni i kwiatów oraz labiryntów z krzewów. Nad stołami unosił się gwar rozmów i śmiechów, a elegancko ubrani kelnerzy chodzili w te i we w te roznosząc ciepłe dania.
- Zgaduję, że to sprawka Amandy, Erick nigdy nie przykładał uwagi do takich szczegółów.
- Cały on. - Susan przeniosła swój bystry wzrok na mojego towarzysza
- A jak w pracy Anthony? Layla usprawiedliwiała ciebie ostatnio, że nie mogłeś przyjść na kolację bo wasza firma wpadła w kłopoty.- Może nie używajmy określenia nasza, jestem tam tylko analitykiem.
Mężczyzna przysunął się bliżej stolika i położył na nim jeden łokieć. Druga ręka nadal znajdowała się pod drewnianym przedmiotem na czterech nogach.
CZYTASZ
MATNIA
RomanceKontynuacja "Wołam LARUM". Oboje podjęliśmy decyzję, obie wydawały się nam słuszne, ale tylko twoja dowodziła, że nadal mnie kochałeś. Przychodzi moment, kiedy role się odwracają i codzienność doktor Laili przy boku kochającego mężczyzny, błyskawicz...