28. Bez pozwolenia.

36 4 0
                                    

Anthony

- Jednak się pojawiłeś! - krzyknął Lucas Wasted wieszając mi się na szyi. Z bliska jego oddech świadczył o spożyciu sporej ilości alkoholu. - Staruszka już nie ma, możesz się bawić. Sophia chyba chce do nas dołączyć. - Wskazał na szczupłą kobietę, która tym razem nie wyglądała tak oficjalnie jak zawsze. Byłem pewien, że będzie kusiła wyglądem większość męskiej części firmy. - I nie ma przy sobie Niemca - dodał spoglądając na moją sekretarkę pożądliwie.

- Umiesz zrobić dobre wejście.

Kobieta, ubrana w długą, bordową kreacje opinającą jej kobiece kształty, spojrzała na mnie z wdzięcznością.

- Będąc nawet spóźniona - dorzucił Lucas. - Proponuję udać się w miejsce, o którym myślałem, jak staruszek głosił podziękowania - powiedział z teatralnym wzruszeniem.

Przy barze jak na razie nie zebrały się tłumy, więc kelner podszedł do nas w mgnieniu oka, spełniając nasze zachcianki.

- Najmocniejsze whisky - rzuciłem nie zatapiając się w szczegóły karty trunków.

Dzisiaj miałem tylko jeden cel, odciąć się, więc było dla mnie bez różnicy czym.

- Szkoda, że Layla nie mogła do nas dołączyć. Przy niej, nie narzuciłbyś takiego tempa - zaśmiał się uradowany Lucas z możliwości dobrze zakrapianego weekendu. - Dla mnie to samo. Sophia, wymiękasz?

Kobieta podniosła jedną brew do góry i spojrzała na mężczyznę rzucając mu wyzwanie. Wzięła w dłonie dół kreacji i z kobiecą gracją usiadła na wysokim krześle.

- Dla mnie to samo.

Barman stojący za ladą, uśmiechnął się cwaniactwo, nie pierwszy raz obsługując naszą firmę.

- Czekałem na to cały tydzień. - Radość Lucasa nie ustępowała.

Gdy mężczyzna za barem postawił przed nami zamówienie, szybko wychyliłem swoją porcję.

- Kolejny - oznajmiłem czując gorąc w przełyku.

- Layla spuściła go ze smyczy - zażartował Wasted, lecz mi wcale nie było do śmiechu.

- Rozstaliśmy się.

Oczy Lucasa niemal wypadły, lecz po chwili doszukałem się w nich iskierek, tych, które będą mu towarzyszyć przy rozpowiadaniu nowej sensacji w całej firmie. Wcześniej może by mnie to ruszyło, a teraz? Jest nawet lepiej, bo uniknę pytań od każdego po kolei.

- Chrzanisz. Co się stało?

- Różnice poglądów - odpowiedziałem przechylając kolejną szklankę. - Tego mi trzeba było.

Lucas chłonął wiedzę i nawet pomyślałem, że mój temat go tak ożywił, że chyba odrzuci pomysł z upiciem się, aby w następnym tygodniu mieć dużo do powiedzenia.

Sophia siedziała obok zarażając się ode mnie niewesołym humorem. Współczuła mi. Musiała odczuwać to jeszcze mocniej, przecież uczestniczyła przy naszym rozstaniu, gdy Layla przyniosła jej klucze od mojego mieszkania.

- Idę się odlać. - Lucas zniknął z zasięgu naszych oczu.

Nie obdarzyłem go wzrokiem, zajęty pilnowaniem, aby moja szklanka była cały czas uzupełniona.

Kobieta w wieczorowej kreacji, przysunęła się do mnie bliżej i położyła dłoń na moim ramieniu w geście wsparcia.

- Jak się trzymasz?
(🎶)
- Zaraz będę lepiej. - Uniosłem do góry trzecią szklankę wysokoprocentowego trunku. - Wiesz, że w tej restauracji widzieliśmy się po raz drugi. Gdyby nie firmowa impreza pewnie bym jej nie spotkał.

MATNIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz