Layla
— Twój ojciec ma poważny problem, Thomas. Powinien jak najszybciej podjąć leczenie.
Zapewne słyszał to już nie pierwszy raz. Wczorajszego wieczoru, gdy dostałam wiadomość, że jego tata znalazł się w szpitalu z powodu przedawkowania, przerwałam spotkanie i udałam się do niego. Przez całą noc nie było z nim kontaktu, a jego stan był stabilny, więc moja obecność w szpitalu była jedynie moją ucieczką. Dzisiaj za dwie godziny miałam rozpocząć swój dyżur, lecz zanim tak się miało stać, przyszłam zobaczyć jak miał się starszy mężczyzna, przy którym czuwał Thomas. Nie zniosłabym siedzenia w domu, tym bardziej przebywania w salonie, więc aby nie spędzać całego dnia w łóżku, przyszłam tutaj.
— Był na leczeniu.
— Thomas, nie będę cię oszukiwać. Twój tata sam sobie nie poradzi. Nie mówię, że jest słaby, lecz brak mu motywacji i jakiegokolwiek punktu zaczepienia, dla którego warto walczyć z nałogiem.
Mężczyzna stojący przede mną był przygnębiony. Nigdy przedtem nie widziałam go w takim stanie, nawet jego własne kłopoty ze zdrowiem, niemalże ocieranie się o śmierć nie wprowadziły go w taki nastrój w jakim jest teraz.
— Myślałem o tym od dłuższego czasu — dodał nie obdarzając mnie wzrokiem.
— Rozmawiałeś z nim dzisiaj?
— Nie. Ja... Nie wiedziałem jak...
— Spokojnie. Zawsze najtrudniejszy jest początek.
Thomas zaczął kręcić przecząco głową.
— Nie w tym przypadku. Zrobiłabyś to za mnie? — zapytał z żywą nadzieją w głosie.
— Tak — odpowiedziałam po krótkim zastanowieniu się. — Mogę.
Nie wiedziałam co bardziej kierowało mną, podejmując tę decyzję. To, że miałam lekarskie doświadczenie w takich sytuacjach, czy fakt, że kiedyś sama potrzebowałam takiej rozmowy.
Otworzyłam drzwi sali, w której znajdował się mężczyzna. Nie mając jeszcze na sobie lekarskiego stroju, założyłam jednorazowy fartuch. Zbliżając się do łóżka przysunęłam sobie fotelik, aby usiąść.
— Jak się pan czuje?
Mężczyzna powolnym ruchem odwrócił głowę w moją stronę i zmierzył mnie podejrzliwym wzrokiem.
(🎶)
— Kim pani jest?— Jestem lekarzem i znajomą Thomasa. Poprosił, bym do pana zajrzała.
— Nie wygląda pani na lekarza — stwierdził nie pozbywając się podejrzeń.
— W torbie mam plakietkę. — Wskazałam palcem na podobnego do niego mężczyznę za szklaną szybą. Ten podniósł rękę witając się niemo. — Komuś bardzo zależy na tym, żeby mógł pan normalnie żyć.
Pacjent nie ucieszył się na widok syna, leżał pozbawiony energii jak gdyby był myślami daleko stąd. I pewnie się nie myliłam.
— Pamięta pan czemu się tutaj znalazł? — Skinął głową na tak. — Thomas twierdzi, że korzystał już pan z fachowej pomocy, to prawda?
— Czego pani ode mnie chce? — zapytał raptownie.
— Pomóc.
— Nie sądzę, żeby to było możliwe — odpowiedział z kpiną.
— Wiem jak ciężko jest zrezygnować z czegoś dzięki czemu czuje się w końcu szczęśliwym, gdy wszystkie problemy ulatniają się, a świat wydaje się coś znaczyć. — Widziałam w jego oczach namiastkę zainteresowania. — Bo w twoich myślach nie ma miejsca na rzeczy, które jeszcze parę chwil temu wydawały się koszmarem nie do ominięcia. Wtedy zdawało się, że życie było po prostu piękne, ale to tylko złudne znieczulenie, bo gdy kończyło się działanie tego czegoś, to wszystko wracało ze zdwojoną siłą i wtedy jedyną słuszną decyzją wydawało się wzięcie tego znowu, by smutek nie wracał. — Mężczyzna patrzył się na mnie z lekko przymrużonymi powiekami. — Znam na pamięć każde z tych uczuć — stwierdziłam uśmiechając się do niego blado.
CZYTASZ
MATNIA
RomanceKontynuacja "Wołam LARUM". Oboje podjęliśmy decyzję, obie wydawały się nam słuszne, ale tylko twoja dowodziła, że nadal mnie kochałeś. Przychodzi moment, kiedy role się odwracają i codzienność doktor Laili przy boku kochającego mężczyzny, błyskawicz...