3. On zaczął tak samo.

59 6 1
                                    

Od Pani: Szara taksówka.

Rozejrzałam się po szpitalnym parkingu poszukując wzrokiem samochodu w siwym kolorze. Wszystko było dokładnie przemyślane przez kobietę, więc nie minęła minuta, a ja udałam się w kierunku wskazanego pojazdu. Otworzyłam drzwi, niewyróżniającej się niczym od innych, taksówki z zaciemnianymi szybami i wsiadłam do środka witając się ze starszym kierowcą, który nie musiał pytać mnie o adres, gdzie miał mnie dostarczyć. On doskonale o tym wiedział, z pewnością posiadał wiedzę większą od mojej. Oparłam łokieć o ramę oddzielającą szybę od drzwi. W ten sposób stałam się niewidoczna dla pozostałych.

To będzie już czwarte spotkanie. Czwarte, kolejne kłamstwo. Pomyślałam i niezadowolona z takiej sytuacji westchnęłam głośniej.

Samochód ruszył.

Spojrzałam na rozłożony przede mną stolik samochodowy, na którym znajdowało się to, co zwykle. To, czego chciałam uniknąć.

- Zna Pani zasady. - Kierowca taksówki odezwał się beznamiętnym tonem, gdy zobaczył w lusterku na czym byłam skupiona.

Jego oczy również nie wyrażały żadnych emocji.

Odłożyłam swój telefon na stolik.
Wzięłam do rąk dobrze mi znaną, czarną przepaskę i pozbawiłam się zmysłu wzroku. Za każdym razem gdy musiałam to robić, niepewność pukała do mojego serca. To trochę jakbym znowu wracała do nocnego koszmaru. Zasypiałam w ciemności, a gdy mogłam widzieć, patrzyłam na rzeczy, które chciałabym wymazać ze swojej pamięci. Szkoda, że nie zawsze miałam to szczęście budzić się spocona, z głośno bijącym sercem w środku nocy, w łóżku.

Kierowca zawsze milczał, nie słuchał muzyki, nie rozmawiał z nikim przez telefon, tylko prowadził, przez co czas podróży wydawał się wiecznością.

Kiedy znajdowałam się w takiej sytuacji po raz pierwszy próbowałam zapamiętać kierunki skrętów pojazdu, lecz już druga podróż okazała się być całkowicie inną. I ta również zdążyła zmienić swój tor. Byłam skazana na ciemność.

***

- Ostatni film wyjawił nam sporo informacji na temat waszej relacji.

Pani - bo tak bezosobowo kazała do siebie mówić agentka tajnych służb państwowych. Była nieco niższa ode mnie i miała proste, dłuższe blond włosy, które zawsze widziałam w upięciu. Jej sportowa i emanująca pewnością siebie sylwetka pozwoliła z łatwością stwierdzić, że była jedną z tych, które nie potrzebowały niczyjej pomocy, dominowały.

Kobieta musiała mieć około czterdziestu lat, gdyż na jej twarzy mogłam dostrzec niewielkie zmarszczki w okolicy ciemno- zielonych oczu, patrzących beznamiętnie na wszystko. Ona nie pokazywała po sobie żadnych emocji, przez co nigdy nie mogłam odgadnąć tego, co mogła myśleć na temat wypowiedzianych przeze mnie słów.

W białym pokoju, w którym się znajdowałyśmy nie było nic więcej poza krzesłem, które teraz zajmowałam i niewielkim stolikiem. Ku mojemu szczęściu, tym razem nie czekał na mnie żaden film. Nie było wyświetlacza.

Kobieta ubrana w czerń stała niecałe dwa metry ode mnie i obserwowała mnie uważnym wzrokiem. W ręku trzymała papierową teczkę, która była dzisiaj moim źródłem niepewności. Czekałam, aż zacznie mówić dalej, zadawać pytania lub robić cokolwiek innego niż mnie obserwować.

- Czy wiesz kim jest mężczyzna, z którym spędzałaś czas? - pytała ze spokojem wymalowanym na twarzy i ani przez chwilę nie spuściła ze mnie wzroku.

- Znajdując się w tym miejscu, zgaduję, że chyba nie mam pojęcia kim jest - odpowiedziałam zgodnie z własnym sumieniem.

Słyszałam jedną wersję, od Niego samego i byłabym skłonna w nią uwierzyć, gdyby nie fakt, że był też dobrym człowiekiem, czego potwierdzeniem byłam ja sama.

MATNIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz