Od Pani: Szara taksówka.
Rozejrzałam się po szpitalnym parkingu poszukując wzrokiem samochodu w siwym kolorze. Wszystko było dokładnie przemyślane przez kobietę, więc nie minęła minuta, a ja udałam się w kierunku wskazanego pojazdu. Otworzyłam drzwi, niewyróżniającej się niczym od innych, taksówki z zaciemnianymi szybami i wsiadłam do środka witając się ze starszym kierowcą, który nie musiał pytać mnie o adres, gdzie miał mnie dostarczyć. On doskonale o tym wiedział, z pewnością posiadał wiedzę większą od mojej. Oparłam łokieć o ramę oddzielającą szybę od drzwi. W ten sposób stałam się niewidoczna dla pozostałych.
To będzie już czwarte spotkanie. Czwarte, kolejne kłamstwo. Pomyślałam i niezadowolona z takiej sytuacji westchnęłam głośniej.
Samochód ruszył.
Spojrzałam na rozłożony przede mną stolik samochodowy, na którym znajdowało się to, co zwykle. To, czego chciałam uniknąć.
- Zna Pani zasady. - Kierowca taksówki odezwał się beznamiętnym tonem, gdy zobaczył w lusterku na czym byłam skupiona.
Jego oczy również nie wyrażały żadnych emocji.
Odłożyłam swój telefon na stolik.
Wzięłam do rąk dobrze mi znaną, czarną przepaskę i pozbawiłam się zmysłu wzroku. Za każdym razem gdy musiałam to robić, niepewność pukała do mojego serca. To trochę jakbym znowu wracała do nocnego koszmaru. Zasypiałam w ciemności, a gdy mogłam widzieć, patrzyłam na rzeczy, które chciałabym wymazać ze swojej pamięci. Szkoda, że nie zawsze miałam to szczęście budzić się spocona, z głośno bijącym sercem w środku nocy, w łóżku.Kierowca zawsze milczał, nie słuchał muzyki, nie rozmawiał z nikim przez telefon, tylko prowadził, przez co czas podróży wydawał się wiecznością.
Kiedy znajdowałam się w takiej sytuacji po raz pierwszy próbowałam zapamiętać kierunki skrętów pojazdu, lecz już druga podróż okazała się być całkowicie inną. I ta również zdążyła zmienić swój tor. Byłam skazana na ciemność.
***
- Ostatni film wyjawił nam sporo informacji na temat waszej relacji.
Pani - bo tak bezosobowo kazała do siebie mówić agentka tajnych służb państwowych. Była nieco niższa ode mnie i miała proste, dłuższe blond włosy, które zawsze widziałam w upięciu. Jej sportowa i emanująca pewnością siebie sylwetka pozwoliła z łatwością stwierdzić, że była jedną z tych, które nie potrzebowały niczyjej pomocy, dominowały.
Kobieta musiała mieć około czterdziestu lat, gdyż na jej twarzy mogłam dostrzec niewielkie zmarszczki w okolicy ciemno- zielonych oczu, patrzących beznamiętnie na wszystko. Ona nie pokazywała po sobie żadnych emocji, przez co nigdy nie mogłam odgadnąć tego, co mogła myśleć na temat wypowiedzianych przeze mnie słów.
W białym pokoju, w którym się znajdowałyśmy nie było nic więcej poza krzesłem, które teraz zajmowałam i niewielkim stolikiem. Ku mojemu szczęściu, tym razem nie czekał na mnie żaden film. Nie było wyświetlacza.
Kobieta ubrana w czerń stała niecałe dwa metry ode mnie i obserwowała mnie uważnym wzrokiem. W ręku trzymała papierową teczkę, która była dzisiaj moim źródłem niepewności. Czekałam, aż zacznie mówić dalej, zadawać pytania lub robić cokolwiek innego niż mnie obserwować.
- Czy wiesz kim jest mężczyzna, z którym spędzałaś czas? - pytała ze spokojem wymalowanym na twarzy i ani przez chwilę nie spuściła ze mnie wzroku.
- Znajdując się w tym miejscu, zgaduję, że chyba nie mam pojęcia kim jest - odpowiedziałam zgodnie z własnym sumieniem.
Słyszałam jedną wersję, od Niego samego i byłabym skłonna w nią uwierzyć, gdyby nie fakt, że był też dobrym człowiekiem, czego potwierdzeniem byłam ja sama.
CZYTASZ
MATNIA
Roman d'amourKontynuacja "Wołam LARUM". Oboje podjęliśmy decyzję, obie wydawały się nam słuszne, ale tylko twoja dowodziła, że nadal mnie kochałeś. Przychodzi moment, kiedy role się odwracają i codzienność doktor Laili przy boku kochającego mężczyzny, błyskawicz...