Dzień wcześniej
Anthony
(🎶)Stałem z niecierpliwiony pod salą, w której leżała Layla i rozmawiała z Azarim. Na samo imię tego mężczyzny ogarniała mnie dziwna niechęć do jego osoby, a może nawet i złość. I choć zabrzmi to absurdalnie, miałem go nigdy nie zobaczyć. Tym bardziej ona, miała trzymać się z daleka od jego brudów. Teraz leży w szpitalnym łóżku, a ja nawet nie mogę dowiedzieć się, co jej jest. Kiedy pytałem Browna, stwierdził, że to Layla powinna mi o tym powiedzieć sama. Lekarze nie chcieli nawet ze mną rozmawiać. Według telewizyjnych pogłosek, w parku była strzelanina grup przestępczych w wyniku, której zginęła jedna osoba, a dwie zostały ranne, w tym jeden cywil, Layla.
Niepewność, która trwała od tygodnia dobijała mnie na tyle, że wziąłem urlop na żądanie, chcąc to wszystko poukładać.
Krążyłem po korytarzu, dopóki nie pojawił się Thomas. Ustał naprzeciw mnie, w czystych ubraniach, z rękoma włożonymi do kieszonek wytartych spodni.
— Dowiedziałeś się czegoś? — zapytał jak gdyby nic się nie stało.
— Kim ty jesteś? — zadałem pytanie zdenerwowany jeszcze bardziej.
— Wszystko ci wytłumaczę, stary — kontynuował spokojnym tonem, a ja miałem ochotę skoczyć mu do gardła i po prostu przywalić w mordę.
— Może zacznij od tego po co ta szopka z twoim kalectwem — rzuciłem nie schodząc z tonu.
— Żeby być bliżej was, Layli.
— Co ty pierdolisz?
Pierwszy raz, od nie pamiętam jak dawna byłem tak wściekły. Chyba nawet fakt, że własna matka oszukała mnie z moją ex dziewczyną nie potrafił wyprowadzić mnie tak z równowagi, jak ta niepewność.
— Spokojnie, Anthony. — Popchnąłem Thomasa na ścianę, a ten uderzył plecami o nią i podniósł ręce w geście poddania się. Nie patrzył na mnie ze złością, raczej myślał jak z tego wybrnąć. — Nie tak to miało zabrzmieć. Jeśli chcesz mi przywalić to wyjdźmy na zewnątrz, a nie stójmy pod jej salą.
Warknąłem zły z bezradności i ze swojego zachowania, do czego doprowadziły mnie sekrety, kłamstwa.
— Byłeś wtedy w parku? — zapytałem gdy mogłem choć po części zapanować nad swoimi emocjami.
— Tak.
— Co tam robiłeś?
— Pomagałem przyjacielowi — odpowiedział pewnie.
— Azariemu? — Przytaknął skinieniem głowy. — Skąd go znasz?
— Z wojska. Zdążyliśmy być na kilku misjach razem, zanim nas rozdzielili. Utrzymujemy kontakt, ja pomagam mu, on mnie.
Zdawało mi się, że teraz widziałem prawdziwego Thomasa, pewnego siebie, bojowego i znającego swoją wartość, nie zrezygnowanego jak wcześniej i mrocznego. Skrywał przede mną swoje prawdziwe oblicze.
— Skoro tam byłeś, co się stało Layli?
— Nie wiem, gdy widziałem ją po raz ostatni była nieprzytomna. Trzymała wcześniej na kolanach Roya, wszędzie była krew.
Świadomość tego, że leżała za ścianą, cała i przytomna uspokajała mnie nieznacznie.
— Czemu to wszystko się wydarzyło, czemu Layla brała w tym udział?
— Layla to zaczęła. — Moje brwi powędrowały wysoko, nie wierząc w to, co słyszałem. — Nie wiem jak bardzo Pani wpłynęła na jej decyzję, lecz to ona wystawiła jej Azariego.
CZYTASZ
MATNIA
RomanceKontynuacja "Wołam LARUM". Oboje podjęliśmy decyzję, obie wydawały się nam słuszne, ale tylko twoja dowodziła, że nadal mnie kochałeś. Przychodzi moment, kiedy role się odwracają i codzienność doktor Laili przy boku kochającego mężczyzny, błyskawicz...