Layla
— Znów zrobiłaś przemeblowanie? — zapytałam mamę gdy taras okazał się być obcy nie tylko dla Anthonego.
— Dodałam kilka drobiazgów.
— W firmie, w której pracuję zdecydowanie też powinno być więcej zieleni, od razu lepiej się czuję.
Tony gdy tylko usiadł na sofie od razu zaczął odgarniać z twarzy gałązki krzewów.
— Anthonemu się podoba. — Była wpatrzona w mężczyznę jak w obraz, a jemu to odpowiadała, bo doskonale wiedział jak wypaść dobrze w takich okolicznościach. Punktował na każdym kroku. — Ten projekt przypadł mi do gustu, zostanie na długo. Pójdę po napoje, mamy gorący weekend.
— O ostatnim mówiła to samo.
Chwilę później kobieta w beżowej, letniej, lecz nadal eleganckiej sukience z bufiastymi rękawami wróciła do nas z pełną tacą.
— To dla ciebie, Anthony. To, co lubisz najbardziej.
Rozdzieliła napoje według swoich planów i czekała na reakcję mężczyzny.
— Ulepszyła Pani ten napój.
Przypodchlebiał się dalej, a ja byłam zdziwiona, że mama się na to nabierała. Nie chciałam by sytuacja była odwrotna, bo przecież zależało mi na tym, żeby dobrze się ze sobą dogadywali, lecz nigdy przed ten, nawet w stosunku do Elijaha tak się nie zachowywała.
— Skoro zostajecie do jutra, nie szczędziłam rumu. — Uśmiechnęła się do niego szeroko.
— Zostajemy do jutra? — Spojrzałam na Anthonego wymownie, nie słysząc tego planu wcześniej.
— Niespodzianka. — Jego pewność siebie wróciła.
Przysunął mnie bliżej siebie i ucałował w policzek, przekomarzając się. Właśnie poznałam jeden w powodów, dla których moja mama jest w stosunku do niego tak miła. Przywoził ich córkę do rodziców. Ideał.
— A to dla ciebie, skarbie. — Niemalże wręczyła mi w dłonie zielony napój w wysokiej szklance, który bardziej przypominał koktajl. — Jest z warzyw, zmizerniałaś ostatnio.
— Najwyraźniej Anthony nie dba o mnie tak dobrze. — Spojrzałam kątem oka na reakcję mężczyzny gdy próbowałam wymyślnych trunków.
Zaśmiałam się jak radosna mina mojego towarzysza znikała i zamieniła się w zaskoczenie. Jesteś na moim boisku, Rodriguez. Moment później moja twarz wyglądała podobnie, za sprawą zdolności kucharskich mamy. Zapomniałam po kim nie umiałam gotować. Odłożyłam szybko napój na stół, obiecując sobie, że już go nie dotknę.
Mama patrzyła na naszą dwójkę z szerokim uśmiechem na twarzy i nie skomentowała naszego zachowania.
— Brown wróci za jakąś godzinę i wtedy rozpalimy grilla. Chyba, że jesteście głodni.
— Widzę, że zaplanowaliście wszystko dokładnie.
— Nie jesteśmy głodni. — Anthony odpowiedział za naszą dwójkę, udając z mamą, że niczego nie słyszeli.
Oby Brown był po mojej stronie.
Godzinę później przekonałam się, że to właśnie ten mężczyzna był głównym źródłem zdrady.
Patrzyłam może trochę zazdrosna, jak doskonale dogadywał się z Anthonym. Stali we dwójkę, teraz obróceni do mnie tyłem, ubrani w fartuchy, z piwkiem w ręku i szczypcami do odwracania mięsa i rozmawiali ze sobą co jakiś czas głośno śmiejąc się.
CZYTASZ
MATNIA
RomansaKontynuacja "Wołam LARUM". Oboje podjęliśmy decyzję, obie wydawały się nam słuszne, ale tylko twoja dowodziła, że nadal mnie kochałeś. Przychodzi moment, kiedy role się odwracają i codzienność doktor Laili przy boku kochającego mężczyzny, błyskawicz...