Wspomnienie
Anthony
Następnym razem zamiast skupiać się na jej wdziękach, zapytaj o nazwisko, Rodriguez. Upominałem siebie, gdy stałem w otoczeniu pielęgniarek, które próbowały pomóc mi odnaleźć panią doktor. Zamiast konkretnej odpowiedzi uzyskiwałem słodkie śmiechy i zalotne spojrzenia. Te powielały się, gdyż w ręku trzymałem bukiecik kwiatów. Coraz większe tłumy zbierały się wokół mnie powodując zamieszanie. Z pewnością zawaliłeś, Rodriguez.
– Coś się stało? – Męski głos sprawił, że kilka pielęgniarek rozeszło się.
Moim wybawcą okazał się być całkiem młody lekarz.
— Szukam doktor Layli, ortopedy.
Mężczyzna w białym fartuchu i niezbyt przyjaznym nastawieniem zmierzył mnie wzrokiem, a swoje oględziny zakończył na kwiatach.
— Kolejny zadowolony pacjent. Ciekawe kiedy skończą się te wycieczki.
— Można tak powiedzieć. — Powód moich odwiedzin był inny, lecz nie miałem zamiaru tłumaczyć się przed obcym mężczyzną.
— Jeśli nie będzie jej na dyżurce, to zapewne znajdziesz ją w swoim ulubionym miejscu, w sali rehabilitacyjnej. Akurat tam idę, więc możesz wpierw sprawdzić tam.
Bez zbędnych komentarzy udałem się za białym fartuchem. Gołym okiem widać było, że szpital nie należał do najnowocześniejszych. Wszystkie ściany przypominały te, do których zabierali nas nasi rodzice gdy byliśmy mali. Tutaj czas stanął w miejscu. Co innego mogłem powiedzieć o sali rehabilitacyjnej, która od samego wejścia odróżniała się od tamtej części szpitala. Obszerna i dobrze wyposażona z pewnością przeszła odświeżenie.
— Jest tam. — Wskazał dłonią na smukłą postać przy boku małej dziewczynki i zostawił mnie samego.
Postanowiłem nie od razu ujawniać swoją obecność i usiadłem na jednym z krzeseł pod ścianą. Layla nie miała na sobie białego fartucha, a jedynie granatowe, z szerokimi nogawkami dżinsy i błękitną koszulę w pionowe paski zakasaną do łokci. Założyłem, że to jej sportowe buty leżały poza materacem, na którym obecnie była w skarpetkach. Razem z małą dziewczynką znajdowały się przy drążkach, a w pobliżu widziałem wózek inwalidzki. Młoda osóbka stała ciągle w tym samym miejscu mocno trzymając się poręczy. Z daleka widziałem jak jej łokcie drżały od ciężaru ciała. Layla klęczała przed młodą i śledziła jej każdy ruch. Nieraz dotykała kończyn dziewczynki, dopóki nie przyszedł mężczyzna z bordowym stroju. Położył rękę na plecach Layli i zajął jej miejsce. Wzrostem dorównywał pani doktor, nawet kolor ich krótkich włosów był podobny. Widziałem uśmiechy na wszystkich trzech twarzach, największy u nowoprzybyłego, gdy spoglądał na lekarkę. Z pewnością musieli się dobrze znać. Zastanawiałem się jak długo jeszcze dziewczynka będzie miała siłę utrzymać się na chudych jak patyki rękach. Gdy o tym pomyślałem Layla pomogła jej usiąść na wózek inwalidzki. Odwróciła ją do siebie i zaczęła z nią rozmawiać. Tamta kiwała blond główką, a potem, za przykładem doktor potrząsała, zapewne zmęczonymi od wysiłku ramionami. Tym razem z pomocą mężczyzny znalazła się znów przy drążkach. Layla była przed nią i ciągle do niej mówiła. Dziewczynka kiwała główką na zgodę, a gdy pozostała dwójka zaczęła klaskać w dłonie dostrzegłem na jej twarzy radość.
(🎶)
Pacjentka wróciła rozpromieniona na wózek, za którego rączki trzymał mężczyzna. Rozmawiali jeszcze ze sobą długo, a pożegnanie zakończyli uściskiem dłoni. Teraz Layla została sama. Uznałem, że to był odpowiedni czas, aby się pokazać. Wstałem na proste nogi i gdy już byłem blisko niej, lekarz, który mnie tu przyprowadził znalazł się pomiędzy nami. Miałem te szczęście, że kobieta mnie dostrzegła.
CZYTASZ
MATNIA
RomanceKontynuacja "Wołam LARUM". Oboje podjęliśmy decyzję, obie wydawały się nam słuszne, ale tylko twoja dowodziła, że nadal mnie kochałeś. Przychodzi moment, kiedy role się odwracają i codzienność doktor Laili przy boku kochającego mężczyzny, błyskawicz...