3. Okażesz się normalna? Bo wszyscy pytają

328 38 20
                                    

Dni dzielące mnie od początku roku szkolnego upłynęły zbyt szybko, ale nie istniał taki zakres czasu, który w tej kwestii wydałby mi się satysfakcjonujący. Planowałem nie pojawiać się przez pierwszy tydzień na lekcjach, zważywszy na to, że zwykle są one wyłącznie nudnym, organizacyjnym bełkotem, jednak nic mnie tak skutecznie nie wypędzało z domu, jak obecność mojego ojca. Oprócz podpijania się drinkami przed dziesiątą rano, zajmował się pisaniem felietonów i jakichś pomniejszych powieści, choć zdecydowanym źródłem dochodów, dzięki któremu mogliśmy się utrzymywać była nieciekawa praca biurowa w firmie sprzedającej ekologiczny szwindel. To ona, jak dotąd, zmuszała go to wychodzenia, niestety od dwóch miesięcy pracował zdalnie, choć przeczuwałem, że raczej niedługo go stamtąd wyrzucą.

Napisałem do Finna Dawsona, jednego z paczki znajomych, z którymi niegdyś się trzymałem, aby podesłał mi plan lekcji, po czym zarzuciłem na ramię plecak i poszedłem do auta. Jeździłem starym samochodem mojego ojca, odkąd kupił sobie nowy. Podobno zrobił to z myślą o mnie.

Droga do liceum zajmowała mi siedemnaście minut. Siedemnaście minut, dzielących mnie od tego hadesu i gehenny, podczas których nigdy się nie spieszyłem, nawet jeżeli byłem spóźniony, tak jak dziś. Tylko siedemnaście minut i znów będę musiał znaleźć się pod ostrzałem tych wszystkich spojrzeń – dawnych znajomych, dawnych przyjaciół, na pewno także dziewczyn, które kiedyś robiły sobie nadzieję, że wyjdę z nimi na kawę, w tym Denise Addison, za każdym razem zerkającą na mnie z tłamszonym wyrzutem i zapewne wspominającą te wszystkie rzeczy, które robiłem jej w swoim pokoju przy zgaszonym świetle. Potem, jak gdyby nigdy nic, złapie Roberta za rękę i ruszy przed siebie, myśląc, że zignorowanie przez nią mojej osoby wywoła u mnie jakąś emocję.

Plan zaczynał się od historii na pierwszym piętrze. Korytarze zdominowała rozkoszna cisza, wszyscy znajdowali się już w klasach. Nieśpiesznie udałem się do sali, a gdy otworzyłem drzwi i wybąkałem przeprosiny na swoje spóźnienie, wiedziałem, że przyciągnąłem spojrzenia wszystkich tam obecnych.

– Nawet pierwszego dnia, panie Lowery? – skomentowała nauczycielka ze zrezygnowaniem. – Jest dziesięć minut po dzwonku.

Powiedziała to tylko dlatego, by zagrać przed resztą dzieciaków, że niby obchodzi ją dyscyplina. Tak naprawdę miała to głęboko gdzieś.

Nie patrząc na nikogo, zająłem swoje miejsce. W zeszłym roku siedziałem w ławce z klasową zakałą, Toddem Gilesem i dobrze, że nic się w tym temacie nie zmieniło. Posiadanie go za swojego kompana na lekcjach, niosło za sobą spore benefity – Todd był mądry. Zwykle pozwalał mi od siebie ściągać, ciesząc się, że ktoś taki jak ja, wykazuje nim jakieś zainteresowanie. Żyliśmy w przyjemnej symbiozie.

Przede mną jak zwykle siedziała Denise wraz z Harper Kingston, przed nimi Robert, a obok niego Finn, który ze znudzeniem podpierał twarz na ręce, natomiast w osobnym rzędzie, w ławce po prawej stronie ziewał Victor Brandt. Była to grupa ludzi, z którymi kiedyś się przyjaźniłem – każdy dzień w szkole spędzaliśmy razem, zresztą podobnie jak i poza nią. Zacząłem odsuwać się od nich wszystkich jeszcze przed śmiercią mojej matki, ale to wydarzenie tylko wszystko ułatwiło; z dnia na dzień mogłem przestać angażować się w te relacje, a wszyscy na pewno doszli do wniosku, że to przez to traumatyczne przeżycie oraz żałobę, jaką przechodzę. Mijały tygodnie, później miesiące, jednak moja znajomość z nimi nigdy nie doczekała się kontynuacji.

Harper i Victor byli kolejnym powodem, dla którego nie chciałem wznawiać tej przyjaźni. Wiedziałem, jak działam na Harper oraz wiedziałem, jak bardzo podobała się ona Victorowi. We dwójkę znali się chyba najdłużej z całej naszej paczki, lecz kiedy na scenę wszedłem ja – Victor odszedł w zapomnienie, a dziewczyna pragnęła zrobić wszystko, aby mi się przypodobać. Kolejnym wątkiem w tej historii była oczywiście Denise, jej najlepsza przyjaciółka. Dobrze wiedziała, co czuje do mnie Harper i byłem spokojny o to, czy się przed nią wygada à propos naszej wspólnej nocy, ponieważ nie skrzywdziłaby jej w tak okrutny sposób. Oprócz Roberta, miała do stracenia również ją.

ZapaśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz