Lekcje mijały, a ona dalej uparcie nie spojrzała w moją stronę, przynajmniej ani razu jej na tym nie przyłapałem. Była nieznośnie chimeryczna. Co prawda, nie zbliżałem się do niej na nie dalej niż kilkadziesiąt metrów, a na przerwach zawsze ktoś przy niej stał, zajmując jej uwagę – albo Ruby, albo jakaś inna dziewczyna, albo Denise z Harper, które zmusiły Finna, Roberta i Victora, aby także się z nią porozmawiali.
Udawałem, że wcale mnie to nie rusza. Słuchałem muzyki, siedząc na parapecie i rozmyślając o tym, dokąd udam się po szkole, byleby tylko nie wracać jeszcze do domu. Zachmurzyłem się, kiedy przez głowę przeszło mi, że nawet tutaj, w tej budzie, będę czuć się zirytowany i rozdrażniony przez obecność jakiejś dziewuchy, która najwidoczniej jest nienormalna. Trzeba było w ogóle za nią wtedy nie jechać, a co dopiero zapraszać ją do samochodu.
Napisałem wiadomość do Deana, sąsiada, z którym czasem umawiałem się na kilka rundek na konsoli, czy ma wolne popołudnie. Odpisał od razu, że możemy ustawić się na jutro. Zgasiłem wyświetlacz i nic na to nie odpowiedziałem. Nie wiedziałem, co będzie za parę godzin, a co dopiero następnego dnia, potrzebowałem zajęcia na teraz.
Dean miał bardzo ładną, starszą siostrę, ale niestety wyjechała rok temu na studia do Nowego Jorku, dlatego moja ostatnia, ciekawa alternatywa na porę poobiednią wyparowała.
Z westchnięciem udałem się na ostatnią lekcję. Wszedłem dla klasy jako ostatni, zamykając za sobą drzwi, a kiedy się odwróciłem, aby powędrować na swoje miejsce, chcąc nie chcąc, minąłem ławkę, w której siedziała już Gwen. I wtedy dziewczyna na mnie spojrzała. Jednak nie tak, jak tego oczekiwałem – bez błysku w oku, bez uśmiechu, bez wyrazu. Boże, ona naprawdę była nienormalna. Podniosła wzrok zaledwie na parę sekund, ale to wystarczyło, abym mógł w odpowiedzi chłodno i cynicznie na nią łypnąć, a potem odmaszerować w stronę Todda. To koniec zawracania sobie nią głowy, postanowiłem w myślach.
Gdy zajęcia dobiegły końca, wszyscy z ulgą opuścili szkolny budynek, a parking wypełnił się śmiechem i krzykami. Wrzuciłem plecak do auta, po czym usiadłem za kierownicą i założyłem okulary przeciwsłoneczne. Musiałem chwilę odczekać, aby wycofać się samochodem z miejsca, ponieważ na placu zrobił się niezły kocioł. Ze zniecierpliwieniem zerkałem we wsteczne lusterko, dostrzegając, jak Robert z całą ekipą pakują się do jego błękitnej Toyoty i zauważając także to szybkie spojrzenie, jakim Denise obrzuciła mój wóz. Później w odbiciu mignęła mi Ruby, zawzięcie mówiąca o czymś do Gwen. Brunetka i blondynka, duet idealny. Ciekaw byłem, co powie na to wszystko Grace Horton. Przegapiła jeden dzień szkoły, a już straciła miejsce na podium.
Dziewczyny szły do auta Ruby. Nie sądziłem, aby ktoś taki jak Gwen byłby w stanie naprawdę polubić się z tą osobniczką, ale może była tak samo dwulicowa, co te wszystkie wymalowane gwiazdeczki.
Kiedy w końcu zyskałem trochę wolnej przestrzeni, aby móc wyjechać z parkingu, czym prędzej to uczyniłem, zostawiając za tylną szybą cały ten cyrk na kółkach. Włączyłem radio, żałując, że znów nie pada deszcz, który mógłby w przyjemniejszy sposób zagłuszyć ciszę.
Nie miałem lepszego pomysłu, co ze sobą zrobić, więc uznałem, że po prostu pojeżdżę bez celu po okolicy. Zrobienie prawa jazdy było jedną z lepszych decyzji w moim życiu. Mogłem być sam ze sobą, a przy okazji depresyjne przemyślenia aż tak bardzo nie napływały do mojej głowy, ponieważ skupiałem się na drodze, chociaż tym razem ten scenariusz nie spełnił się tak dobrze jak zwykle.
Ubolewałem nad tym, że mam za sobą dopiero pierwszy dzień szkoły, zaledwie kroplę w morzu tego, co jeszcze mnie czeka. Pomijając już sam fakt zmuszania się do wysiedzenia tych kilku godzin dziennie w salach, bezskutecznego mobilizowania się do nauki i marnowania czasu na pisanie wypracowań, pozostawał jeszcze aspekt nieuchronnego spotykania się z ludźmi, z którymi nie widywałem się przez całe wakacje. Oszukiwałem się, że pójście do Denise na tę głupią imprezę jakoś bardziej nastawi mnie na ten moment, a to ona sprawiła, że wszystko stało się jeszcze bardziej męczące. Gdybym został w domu, nie spotkałbym Gwen, która okazała się wisienką na torcie całej tej maskarady. Teraz stałem się obiektem jej gierek – że niby mnie nie poznaje, bo jest na to zbyt ważna.
CZYTASZ
Zapaść
RomancePróżność i egoizm powoli wyniszcza nastoletnie życie pewnego chłopaka oraz życia niegdyś bliskich mu ludzi. Wiele rzeczy zmienia się, gdy jednego deszczowego wieczoru los stawia na jego drodze osobę, odbiegającą zachowaniem od innych rówieśników, z...