26. Jestem pacynką, tańcującą pośrodku widowiska

124 24 10
                                    

Leżąc w łóżku około trzeciej na ranem, analizowałem to wszystko bez końca, na przemian dołując się ostatnimi minutami naszego spotkania i ciesząc z chwili pocałunku. Przypuszczenie, że Gwen traktowała Finna bardziej poważnie, niż ówcześnie zakładałem, przypalało mnie od środka. Wspomnienie jej ciepłych warg, muskających bez opamiętania moje, wywoływało przyjemny uścisk w brzuchu.

Obudziłem się zdołowany, ale poczułem również nagły przypływ determinacji. Musiałem wziąć się w garść, nie mogłem tak funkcjonować. Ganianie za zajączkiem zawsze jest bardziej ekscytujące, ale jeżeli owy zajączek zatrzymuje się, sprzedaje ci przytyczka w nos, po czym znów nie pozwala ci się schwytać, powinieneś pójść po rozum do głowy. Gwen wczoraj po raz drugi dała mi jasno do zrozumienia, że nie chce, abyśmy do siebie wrócili, chociaż pozwoliła porwać się chwili. Mało tego, istniały dowody na to, że zaczęła się z kimś spotykać. Co zrobiłby normalny chłopak na moim miejscu, aby poradzić sobie z odrzuceniem?

Wstałem z łóżka z zamiarem napisania do Harper, lecz kiedy usiadłem przy biurku, długo zwlekałem z włączeniem laptopa. Obiecałem sobie więcej nie działać pod wpływem impulsów, zwłaszcza tych wywołanych zazdrością, ale nie mogłem dłużej znosić tej samotności. Harper – pomimo wszelkich swoich wad – była ładna, zabawna i w zasadzie dobrze mi się z nią rozmawiało. Poza tym im dłużej się nad tym zastanawiałem, lubiłem ją.

Postukałem palcami o drewniany blat. Czy naprawdę chciałem ściągać ją sobie na głowę? Pomyślałem o Victorze. Ich relacja na pewno wykańczała go psychicznie – podobnie jak mnie wykańczała psychicznie relacja z Gwen – i skoro nie był w stanie przez tak długi okres odpuścić sobie tej dziewczyny, tak samo, jak ja nie mogłem teraz odpuścić sobie Gwen, to moje odnowienie znajomości z Harper będzie dla niego kolejną torturą. Dokładnie taką, jaką stanowiło dla mnie patrzenie na Finna i Gwen.

Nie wiedziałem, skąd wzięła się u mnie ta empatia. Przecież nie było nic prostszego od wystukania w klawiaturę wiadomości, wysłania jej do Harper i umówienia się z nią – należała do kategorii upolowanego zajączka, a ja nie miałem ochoty na żadną zabawę w podchody i poznawanie kogoś na nowo, bo i tak nie równałoby się to z tym, co przeżyłem przy Gwen.

Harper była szybkim i efektywnym rozwiązaniem, czyli takim, jakiego w tej chwili potrzebowałem; dziewczyna na pewno umiliłaby mi czas.

Żachnąłem się sam do siebie, wstając od biurka. Jestem żałosny, skwitowałem w myślach. Powinienem nauczyć się porządkować swoje sprawy bez wykorzystywania do tego innych.

Powinienem także przestać obsesyjnie myśleć, a to okazało się to dla mnie ciężkim zadaniem. Przez cały weekend w głowie miałem tylko ją – jej usta złączone z moimi, dotyk jej palców, które z zupełną nieostrożnością przesuwały się wtedy po mojej szyi. Usta, które niedawno całowałem; czułem ich smak, czułem zapach jej szyi, bijące od niej ciepło. To było niewiarygodne. Odtwarzałem w głowie scenę naszego pocałunku raz po raz, zawsze na końcu ganiąc się za to i obiecując, że już więcej do tego nie wrócę.

A potem oczywiście do tego wracałem, na nowo wspominając smak jej miękkich warg, zapach jej szyi i dźwięk jej przyspieszonego oddechu. Rozmawialiśmy ze sobą, żartowała przy mnie, opowiedziała mi nawet, że zrobiła tatuaż... Przez chwilę było między nami normalnie.

Czy to już obsesja, czy tylko standardowe zachowanie nastolatka?

Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że fantazjowaniem o Gwen wyrządzałem sobie krzywdę, ale nie potrafiłem się powstrzymać. Wracałem do tamtego miłego momentu w samochodzie, potem znów przypominałem sobie krok po kroku nasz pierwszy raz, a moja wyobraźnia szybko podsuwała mi nowe sceny, wizualizując, jak mogłoby to wyglądać za drugim, trzecim, czwartym razem... Nic dziwnego, że tej nocy śniła mi się tylko ona, skoro myślałem o niej tak intensywnie kilkadziesiąt minut przed zaśnięciem.

ZapaśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz