Jeżeli Gwen zacznie się na mnie odgrywać za dzisiejszą poranną akcję, uznając, że wchodzi w grę, którą nieopatrznie rozpocząłem, to umrę. Ich relacja mogła nie mieć żadnej przyszłości, ale mój głupi ruch był w stanie odwrócić tę postać rzeczy o sto osiemdziesiąt stopni.
Kiedy przyszła pod salę, przyciskając do piersi podręcznik, nawet na mnie nie spojrzała. Usiadła za to koło Harper, witając się z nią przyjaźnie, tak jak zawsze. Cały się spiąłem, obserwując tę sytuację z odległości kilku metrów, lecz nic więcej się nie wydarzyło – zadzwonił dzwonek, zjawiła się nauczycielka i wszyscy weszliśmy do klasy, zajmując swoje miejsca.
Pierwszą lekcję spędziłem na wpatrywaniu się w plecy Gwen, przy okazji użerając się z wyrzutami sumienia à propos swojego durnego zachowania. Dziewczyna nie wydawała się ani trochę wytrącona z równowagi, w pełni skupiona na tekście w podręczniku, w przeciwieństwie do mnie, przez co pani Ellison dwukrotnie zwróciła mi uwagę.
Na następnym przedmiocie – nieszczęsnej chemii – znów przyglądałem się, jak Gwen zgrabnie zakłada nogę na nogę pod ławką, kartkując swój zeszyt i uśmiechając się do Grace, siedzącej obok.
Okej, albo ją to zupełnie obeszło, albo dobrze udawała; sam nie wiedziałem, którą z tych dwóch opcji wolałem. Jeżeli miała to zupełnie gdzieś, oznaczałoby to, że jej na mnie nie zależy, co było wizją tragiczną, ale przynajmniej powstrzymałoby ją to przed wykorzystaniem Finna do dogryzania mi, o ile zdecydowałaby się na taki krok. Chciałem jednak, żebym wciąż ją obchodził, a jej nagła złośliwość w moim kierunku byłaby zapewnieniem, że tak jest.
– Dobrze, więc dziś pozwolę się wykazać panu Lowery. – Dźwięk mojego nazwiska sprawił, że od razu się wyprostowałem, zerkając na panią Gardner. – Proszę o przedstawienie na tablicy zadań, które zadałam.
Chwyciłem swój zeszyt i podniosłem się z krzesła, dostrzegając uśmiech Harper z drugiej ławki. Cóż, uniknięcie kolejnej słabej oceny to zawsze miła rzecz, chociaż koszt tej błahej przyjemności był dla mnie dość niewymierny.
Przez następne przerwy monitorowałem sytuację i udało mi się zauważyć dwie dość istotne rzeczy: po pierwsze, Gwen spędzała je z Ruby oraz Grace, tak jak to było dotychczas. Po drugie – Victor i Finn ewidentnie nie mieli ochoty na rozmowę z Harper, bo gdy ilekroć do nich podchodziła, odsuwali się, po chwili znikając gdzieś tylko we dwójkę. W ogóle im się nie dziwiłem, w końcu przyjechała dziś do szkoły z kimś, kto wsadził nóż w plecy ich najlepszemu kumplowi oraz doprowadził do rozpadu ich paczki; dziwiłem się natomiast jej – dlaczego zrobiła coś, co wydało na nią skazujący wyrok w oczach przyjaciół? Na pewno się z tym liczyła, chyba nie była aż tak głupia.
Ten dzień okazał się również tym, kiedy po raz pierwszy od pamiętnej domówki u Harper natknąłem się na Roberta – i tak dość dobrze wychodziło nam unikanie siebie nawzajem w jednym budynku, ale podejrzewałem, że Rob dokładał ku temu wszelkich starań, bardziej ode mnie.
Wszedłem do męskiej toalety, odkładając plecak na blat przy zlewie, niezbyt zainteresowany czyjąś obecnością w tym miejscu.
– I dobrze, przynajmniej wyszło szydło z worka. – Głos Finna odbił się echem od ścian. – Jak chce się z nim bujać, to niech to robi, ale koniec z naszą znajomością. Mam ją gdzieś.
– Zawsze miękły jej przy nim nogi – mruknął Robert. – Wystarczyła pierwsza lepsza okazja.
Nie musiałem wychylać się zza ściany, aby wiedzieć kto stał w części, gdzie znajdowały się kabiny. Zapatrzyłem się w swoje odbicie w lustrze, w bezruchu nasłuchując ich rozmowy.
CZYTASZ
Zapaść
RomancePróżność i egoizm powoli wyniszcza nastoletnie życie pewnego chłopaka oraz życia niegdyś bliskich mu ludzi. Wiele rzeczy zmienia się, gdy jednego deszczowego wieczoru los stawia na jego drodze osobę, odbiegającą zachowaniem od innych rówieśników, z...