Nie potrafiłem się uspokoić, a to denerwowało mnie jeszcze bardziej i tylko nasilało moją żałosną histerię. Przecież ojciec wcale nie był w tak fatalnym stanie, jak wtedy, gdy znalazłem go przed imprezą Grace, a zachowywałem się, jakby przebił czymś tamten wyskok. Widywałem go w gorszej kondycji, teraz „tylko" spił się i zasnął. Co aż tak wyprowadziło mnie z równowagi? Co się zmieniło?
Przetarłem wierzchem dłoni swój wilgotny policzek, po raz kolejny się na siebie irytując. Problemem była moja nadzieja i wiara w to, że on naprawdę dąży do zmiany. Pozwoliłem sobie zatracić się w pozytywnej wizji poprawy sytuacji – to ojciec mnie nią omamił, a ja bezmyślnie chwyciłem się tej złudy. Ciekawe, ile zajęło mu podjęcie decyzji o złamaniu swoich postanowień. Minutę, dwie? Może wcale się nie zastanawiał, tylko poczuł ukłucie głodu i od razu pomaszerował po flaszkę.
Obaj byliśmy godni pożałowania; on ze względu na swoją arogancką bezmyślność, a ja przez swoją nieostrożność i zaufanie, jakim go bezpodstawnie obdarzyłem.
Gwen czekała na mnie przed domem, tak samo jak wtedy, gdy zabierałem ją w piątkowy wieczór do wrotkarni, z tą różnicą, że teraz była opatulona czarną kurtką, a ręce wsadziła pod pachy. Dostrzegłszy, że nadjeżdżam, zaczęła iść w moją stronę.
Wszystkie moje łzy zdążyły już spłynąć, jednak nawet głupi zorientowałby się, w jakim znajdowałem się stanie. Nie przejmowałem się tym, chciałem tylko być przy tej konkretnej dziewczynie.
Zatrzymałem się, a Gwen wsiadła do środka, spoglądając na mnie ze zmartwieniem. Przejrzałem się w jej szarych oczach, po czym ponownie ruszyłem, obierając randomowy kurs przed siebie oraz mając zamiar nieśpiesznie się wlec, nie naciskając prawie gazu.
– Czy chodzi o twojego tatę? – odgadła, zanim zdążyłem cokolwiek z siebie wydusić.
Skinąłem głową.
– Znowu się upił, a mieliśmy iść jutro na tę durną terapię. – Głos miałem zachrypnięty, jakbym to ja przed chwilą wypił butelkę wódki.
– W jak... złym jest stanie? – spytała cicho.
– Leżał wpółprzytomny na swoim biurku.
– Och – sapnęła.
– I tak było z nim lepiej niż ostatnim razem – stwierdziłem gorzko. – Przynajmniej mógł wstać o własnych siłach, ale nic mądrego mi nie powiedział, jedynie bełkotał.
– Robi to tylko w domu? Nikt oprócz ciebie nie wie, co się dzieje?
– Jesteś trzecią osobą wtajemniczoną do kręgu. No, może ludzie z jego pracy mają jakieś podejrzenia, chociaż z nimi będzie krótka piłka, bo zwolnią go, jeżeli przekroczy granicę i to przestanie być ich problem.
Mżawka zaczęła przybierać na sile, a niebo jeszcze bardziej pociemniało. Wokół nas zapanował klimat niczym z nadchodzącej apokalipsy.
– A co z krewnymi? Jakaś dalsza rodzina? – dopytywała Gwen. – Nie ma nikogo, z kim mógłbyś porozmawiać o...
– Niby o czym miałbym porozmawiać? – przerwałem jej. – Poprosić, żeby ktoś go zabrał do siebie, jak pieska na wakacje?
Miałem wujka, brata ojca, który mieszkał w stanie Wirginia, ale nie zauważyłem, aby którekolwiek z moich rodziców utrzymywało z nim kiedyś jakieś głębsze kontakty. Wpadał tylko na szybkie wizyty z okazji świąt, a ostatnim razem widziałem go chyba na pogrzebie mamy. Poza tym niedawno urodziło mu się pierwsze dziecko – już biegłem do telefonu, aby pochwalić się, co odstawia jego braciszek.
CZYTASZ
Zapaść
RomancePróżność i egoizm powoli wyniszcza nastoletnie życie pewnego chłopaka oraz życia niegdyś bliskich mu ludzi. Wiele rzeczy zmienia się, gdy jednego deszczowego wieczoru los stawia na jego drodze osobę, odbiegającą zachowaniem od innych rówieśników, z...