Dalsza część wieczoru była zdecydowanie bardziej sympatyczna. Porzuciliśmy wszelkie dołujące tematy i zjedliśmy pizzę w swobodnej atmosferze żartów oraz pogawędek o filmach, ulubionych deserach i najdziwniejszych snach, jakie mieliśmy. Rozmowa o tak nieistotnych rzeczach normalnie by mnie znudziła, odstręczając natychmiastowo od rozmówcy, ale przy Gwen było to niemożliwe – o dziwo naprawdę interesowało mnie co lubi oglądać, jak spędza swój wolny czas albo dokąd chciałaby pojechać. Odniosłem wrażenie, że nasze spotkanie zmieniło się w najprawdziwszą randkę rodem z komedii romantycznych, których nienawidziłem, a mimo wszystko siedziałem tam w największym skupieniu, zaangażowany w wymienianie najlepszych potraw, jakie dotąd jadłem. Dotychczas patrząc z boku na takie zachowania, uśmiechałbym się z wyższością, że to wszystko jest tak tandetnie konwencjonalne i pospolite, że w życiu nie zgodzę się na uczestnictwo w czymś równie głupim. A teraz proszę – z uśmiechem na ustach, wpatrywałem się w dziewczynę, zajmując miejsce naprzeciw niej w jakiejś w popularnej knajpce, zaabsorbowany wymianą prozaicznych pytań.
Robert z całym swoim ogonkiem przyjaciół wyszli dużo szybciej, przez co poczułem się lepiej, chociaż ich towarzystwo w odległym kącie pomieszczenia wcale aż tak mi nie wadziło. Starałem się nie skupiać na nich uwagi i nie przejmować tym, o czym między sobą szeptali. Miałem zdecydowanie dość zmartwień.
Kiedy odwiozłem Gwen do domu, na pożegnanie otrzymałem buziaka, którego trochę bardziej przeciągnąłem, zyskując tym czulszy pocałunek, niż z początku planowała dać mi dziewczyna. W końcu przestała ode mnie uciekać.
– Napisz mi, co się u ciebie dzieje, jak już wrócisz – poprosiła, wysiadając z auta.
Myśl o powrocie budziła we mnie niesamowitą frustrację. Gwen podczas naszego spotkania sama z siebie nie poruszała już później tematu mojego ojca i tego, co zmuszony byłem dzisiaj przeżyć. Może celowo próbowała odsunąć ode mnie te negatywne wydarzenia. Miałem tylko nadzieję, że to nie w imieniu zlitowania się nad smutnym chłopakiem pozwoliła mi się pocałować. Na sam ten pomysł ogarnęło mnie zażenowanie, a moje szczęście ulatniało się stopniowo, gdy jechałem samotnie skąpaną w mroku szosą.
Wróciłem do domu – a właściwie to się zakradłem – mając nadzieję, że nie spotkam na swojej drodze ojca. Z salonu dobiegały dźwięki włączonego telewizora, dlatego dyskretnie tam zajrzałem, rejestrując pogrążoną we śnie sylwetkę na kanapie, owiniętą kocem. Nie powinno obchodzić mnie, co się z nim działo, nie powinienem czuć tej dziwnej ulgi, że jednak nie leży gdzieś w kącie na podłodze. Nie takie rozterki powinien mieć siedemnastolatek.
Zamknąłem się w swoim pokoju, sam do końca nie wiedząc, na czym skupić swoje myśli. Z jednej strony, wciąż przeżywałem chwilę naszego pocałunku z Gwen, a z drugiej, nie wiedziałem, jak podejść do tematu jutrzejszego spotkania, na które próbował wyciągnąć mnie mój ojciec. Po tym, co dzisiaj zaprezentował, miałem ochotę przestać się do niego odzywać i ignorować jego obecność najdłużej, jak się tylko da.
Usiadłem przy biurku i wyciągnąłem swój telefon.
Sektor na razie czysty, ojczulek słodko śpi – napisałem Gwen, po czym zakręciłem się na fotelu, czekając na jej odpowiedź.
Nie wiedziałem, czy bardziej odczuwałem zmęczenie czy podekscytowanie, obie emocje mieszały się ze sobą, wstrząsając na przemian moim ciałem. Spadło na mnie tyle bodźców, zarówno nieprzyjemnych, jak i tych niesamowicie ekscytujących, że czułem się, jakbym wysiadł właśnie z kolejki górskiej.
Na dźwięk powiadomienia od razu odblokowałem wyświetlacz smartfona, jednak nie była to wiadomość od Gwen – na ekranie pojawiło się imię Roberta. Odrobinę rozczarowany, przesunąłem wzrokiem po podglądzie konwersacji.
CZYTASZ
Zapaść
RomancePróżność i egoizm powoli wyniszcza nastoletnie życie pewnego chłopaka oraz życia niegdyś bliskich mu ludzi. Wiele rzeczy zmienia się, gdy jednego deszczowego wieczoru los stawia na jego drodze osobę, odbiegającą zachowaniem od innych rówieśników, z...