9. Nienawidzę nieproszonych gości

246 31 11
                                    

Kiedy następnego ranka zszedłem na dół, dom lśnił czystością, z radia leciały wiadomości, a z łazienki na dole rozlegał się szum pracującej pralki, lecz nigdzie nie było śladu mojego ojca. Kotka standardowo siedziała na kuchennym parapecie, przyglądając się ptakom fruwającym w ogrodzie.

Oprócz bólu pleców po wczorajszym upadku, czułem się zaskakująco dobrze – przynajmniej fizycznie, choć gdy chwilę się zastanowiłem, uznałem, że nawet mój stan psychiczny i wiążące się z nim samopoczucie nie są wcale takie złe.

Najwyraźniej mój ojciec znajdował się w bardzo podobnym nastroju; w końcu wszedł do kuchni z pustym workiem na śmieci w ręku. Różnił się o sto osiemdziesiąt stopni od tego człowieka, którego zostawiłem uprzedniego wieczoru na kanapie w salonie. Był świeży, nareszcie zmienił ubrania i ułożył swoją fryzurę. Tak właśnie wyglądały chodzące wyrzuty sumienia.

Ignorowałem jego obecność, skubiąc kawałek grzanki przy stole. Widziałem, że miał chęć mnie zagadać, ale ilekroć na mnie spoglądał, szybko rezygnował. Skoro głupie „dzień dobry" nie mogło mu przejść przez gardło, to co dopiero mówić o jakichś przeprosinach za leżenie nieprzytomnym przez całą sobotę. Przynajmniej zaczął robić coś pożytecznego i zabrał się za sprzątanie.

Nie miałem jednak zamiaru dłużej poświęcać mu uwagi. Wepchnąłem sobie do ust ostatni kęs śniadania i wróciłem do swojego pokoju. Podnosząc ekran laptopa, miałem w głowie wspomnienia z minionej nocy, które nawiedziły mnie już dużo wcześniej, zaraz po przebudzeniu, ale starałem się je od siebie odsuwać, ponieważ doprowadzały mnie do niekomfortowych dla mnie wniosków: nie byłem w stanie dłużej nie myśleć o Gwen, a dodatkowo – zauroczyłem się jej osobą.

Próbowałem przyjąć to na spokojnie. Jestem siedemnastolatkiem, Gwen jest ładną, interesującą dziewczyną i tak się zdarzyło, że coś mi się w niej spodobało bardziej niż w innych rówieśniczkach. Nie ma w tym nic nienormalnego ani strasznego. Choć zwykle wyczuwałem, czy moje uczucia są odwzajemnione, w przypadku Gwen nie miałem co do tego takiej pewności, lecz analizując jej zachowanie, przyjąłem, że nie mogę być dla niej aż tak neutralny i obojętny.

Odpaliłem przeglądarkę i wszedłem na jej profil, wciąż tak samo pusty, jak ostatnio. Walczyłem ze sobą przez chwilę, aż w końcu kliknąłem w przycisk „Dodaj do znajomych". Jawna informacja, która w dwudziestym pierwszym wieku oznaczała, że ktoś dostrzegł twoją obecność na tyle, aby znaleźć cię w internecie i chce śledzić twoje wirtualne poczynania – o ile nie jest odchylonym psycholem, który idzie w ilość, zbierając znajomych jak opętany albo po prostu ma dziesięć lat i nie ogarnia netykiety.

Wylogowałem się i zamknąłem laptopa. Położyłem się na łóżku, podpiąłem słuchawki do telefonu, po czym włożyłem je do uszu, przewijając listę piosenek w swojej bibliotece utworów.

Pomyślałem, żeby odezwać się do Roberta i dowiedzieć się, jak potoczyły się jego losy po ucieczce z domu Grace oraz przekonać się, czy będzie „solidarnie" zgrywać obrażonego, tak jak Finn i reszta. Dobrze pamiętałem, co mi wczoraj powiedział.

Żyjesz? – napisałem. Nic lepszego nie przyszło mi do głowy.

Odpowiedział po kilku minutach:

Tak, jest ok. Podobno wszystkim udało się wczoraj w porę zwiać. A jak u ciebie? Nigdzie cię później nie widziałem.

Więc nie planował się dąsać. Nigdy nie potrafił się na mnie boczyć i gniewać, nawet jeśli wina faktycznie leżała po mojej stronie. Robert był chyba najbardziej ugodową osobą na świecie, zupełnie nie zależało mu, aby jego racja była na wierzchu.

Wróciłem do domu i poszedłem spać – odpisałem. Postanowiłem nic nie wspominać o Gwen, bo i nie było ku temu takiej potrzeby. Poza tym Finnowi zaraz przejdzie i znajdzie sobie inny obiekt westchnień.

ZapaśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz