Ten beznadziejny stan rzeczy utrzymywał się długo. Byłem rozdrażniony, ponieważ założyłem, że może jednak Gwen tyle nie wytrzyma – że ten pierwszy dzień będzie najgorszy – i w końcu nasza znajomość powolutku się ociepli, chociaż na tyle, aby wymienić ze sobą kilka słów, tak przy okazji, mijając się po drodze. Wiele razy chodziło mi po głowie, żeby do niej napisać, tylko o jakąś pierdołę, byleby zainicjować rozmowę, ale kiedy widziałem jej nastawienie, a raczej jego kompletny brak, przekładałem to na inny dzień, licząc, że może coś się zmieni i tym razem w szkole nieśmiało się do mnie uśmiechnie, więc tego wieczoru wyślę jej wiadomość, a ona odpisze.
Jednak pewien piątkowy dzień, okazał się dla mnie gwoździem do trumny. Wychodziłem właśnie z ostatniej lekcji, ciesząc się w duchu, że udało mi się napisać sprawdzian z geometrii na czwórę z minusem, kiedy dostrzegłem, że przez parking szła Gwen, bynajmniej nie z Ruby lub Grace.
Gwen szła z Finnem – prawie ramię w ramię, gawędząc wesoło i zmierzając prosto do jego nowego auta.
Z wrażenia przystanąłem, obserwując tę scenę: jak Finn otwiera jej drzwi, jak dziewczyna wsiada do środka, posyłając mu uśmiech, a on obchodzi swój wóz, aby zasiąść za kierownicą. Zagadał coś do niej, przez co się zaśmiała, po czym ruszył z miejsca, ustawiając się w rządku innych samochodów, powoli wyjeżdżających z terenu liceum. Żadne z nich nie skupiało się zbytnio na zgiełku dookoła; rozmawiali ze sobą, a w międzyczasie Gwen wyciągnęła rękę, aby włączyć radio.
Czułem, że wszystko się we mnie gotuje. Jak do tego mogło dojść? Jak on mógł? Tylko czekał na odpowiedni moment, żeby znowu się do niej przystawiać. Czekał, aż nadarzy się okazja i wykorzystał moje potkniecie. Minęło kilka tygodni, a ona już randkowała z innym? Może nie randkowała, może tylko się zaprzyjaźnili? Kogo chciałem, kurwa, oszukać – Finn robił maślane oczy do Gwen od samego początku. Ale dlaczego tym razem go nie spławiła? Odwiezie ją do domu czy pojadą w jakieś inne miejsce, spędzić wspólnie czas?
Zaciskając zęby, oglądałem, jak parędziesiąt metrów dalej ten dureń właśnie zabiera mi Gwen, a ja nic nie mogłem z tym zrobić. Przyglądałem się w bezruchu, jak odjeżdżają. Razem.
Przecież w szkole ze sobą nie gadali, a przynajmniej tego nie zauważyłem. Lecz za pierwszym razem też niczego nie zauważyłem, dowiedziałem się przypadkiem, siedząc u Roberta nad projektem. Kurwa!
Wściekłym krokiem podszedłem do swojego auta, szarpiąc za klamkę i dopiero po chwili reflektując się, że go nie otworzyłem. Wyciągnąłem z plecaka kluczyki, wcisnąłem odpowiedni guzik z taką siłą, że opuszek mojego kciuka zbielał i wsiadłem do środka, gryząc boleśnie dolną wargę.
To się nie może wydarzyć, myślałem chaotycznie, ona nie może z nim być! Tak szybko znalazłaś pocieszenie, Gwen? Naprawdę? Z pierwszym lepszym, który wykazał tobą zainteresowanie? Może zrobiła to z premedytacją – może chciała zagrać mi na nerwach? Jeżeli tak, to był to strzał w cholerną dziesiątkę!
Opuściłem szkolny parking z piskiem opon, ku dezaprobacie znajdujących się na chodniku nauczycielek. Docisnąłem więcej gazu, a wtedy przez głowę przeszedł mi spontaniczny pomysł, który jednak zaraz odrzuciłem. Boże, jakie to byłoby poniżenie, gdybym za nimi pojechał, śledząc ich jak jakiś ostatni psychopata. Nie mogłem robić z siebie takiego błazna.
Wróciłem do domu, kopniakiem zatrzaskując za sobą drzwi.
– Oblałeś test z geometrii? – Ojciec wyłonił się z salonu. Od razu zauważyłem, że był podchmielony.
– Nie – odparłem, wskakując na pierwszy stopień schodów, aby czym prędzej zniknąć na górze. – Dostałem czwórkę. Z minusem.
– To czego taki wściekły jesteś? – krzyknął za mną.
CZYTASZ
Zapaść
RomancePróżność i egoizm powoli wyniszcza nastoletnie życie pewnego chłopaka oraz życia niegdyś bliskich mu ludzi. Wiele rzeczy zmienia się, gdy jednego deszczowego wieczoru los stawia na jego drodze osobę, odbiegającą zachowaniem od innych rówieśników, z...