media: My Chemical Romance - Teenagers
<Art>
Nie spałem całą noc, ponieważ Borys musiał mnie przyłapać, więc żeby jeszcze bardziej mu nie podpaść, po prostu wróciłem do domu. To wina Alberta! Jego będę obarczać tym, że nie spałem. Chociaż zgaduję, że gdybym napisał do niego to... Odpisałby mi. Albo i nie, chcąc rano udawać, że spał. Wymknąłem się z domu jeszcze przed domownikami i poszedłem do Alberta. W końcu ktoś musi zadbać o tego głuptasa? Jak nic śpi w jakieś dziwnej pozycji z książką. Zrobię mu śniadanko, o ile będzie z czego. Jak nie to zaciągnę go do nas na śniadanko
Na drzwiach do domu Alberta zastałem tylko kartkę informującą, że jest już w szkole. Szarpnąłem za klamkę, a drzwi się otworzyły. Tak jak myślałem, nie zamknął drzwi. Co on bał się, że zamkną mu szkołę? Właściwie to nie powinienem się przejmować otwartymi drzwiami. Jesteśmy wspólnotą, więc nikt nie odważyłby się okraść innego członka stada. Jednak nic nie gwarantuje tego, że będziemy mieć nieproszonych gości. Dlatego, używając jednego z zapasowych kluczy, zamknąłem mu te drzwi. Ojciec dał mi jeden klucz do domu Alberta, żebym miał i mógł w każdej chwili sprawdzić, co u bety, skoro był zbyt uparty, żeby zamieszkać z nami.
Po zamknięciu drzwi ruszyłem do szkoły, która znajdowała się w centrum naszego miasteczka. Mój praprapra i chyba jeszcze raz pra dziadek uznał, że posyłanie dzieci do ludzkich szkół może być problematyczne, więc nakazał zbudowanie pierwszej szkoły. Ktoś mógłby powiedzieć, że... To nie jest legalne, to co robimy, ale... Jak najbardziej jest. Każda działalność, każda instytucja działa jak najbardziej legalnie i zgodnie z prawem, Mówiłem, że w oczach ludzi jesteśmy po prostu małą mieściną położoną niedaleko większego miasta. Cóż nie mamy wpływu na to gdzie powstają nowe miasta. Ojciec mówił, że kiedyś nasza osada była w samym centrum lasu, teraz... Trudno tak powiedzieć. W każdym razie wszystko działa legalnie, oczywiście są rzeczy, które tuszujemy, żeby nikt nie mógł nabrać podejrzeń. Tutaj głównie są fałszowane, bądź nie są wystawiane żadne akty urodzeń jeśli dziecko pochodzi ze związku męskiego alfy i męskiej omegi. Jakoś trudno byłoby wytłumaczyć ludziom, dlaczego dziecko homoseksualnej pary ma geny obojgu rodziców.
Pod szkołą zastałem jak banda idiotów z naszej klasy, zaczepia Alberta, który jak dawno temu stwierdziłem, jest pacyfistą. Chyba nim jest. Ale czy pacyfista stroni od przemocy? To dlaczego ciągle mnie leje tym swoim zeszytem?! To akurat nie jest takie ważne.
Podszedłem do tego jednego chłopaka, bety, który szarpał się z Albertem i odciągnąłem go od mojej bety. Wiedzieli jedno, że nie mają ze mną już szans. Tu już nawet nie chodzi o moją pozycję, a o to, że jestem alfą. Alfy są silniejsze od omeg i bet.
– Zostawcie go – warczę w ich stronę. Nawet jeśli wciąż jestem zły na Alberta, to mój przyjaciel, nie mogę go tak po prostu olać.
– To tylko takie wygłupy – tłumaczy się Joshua.
– Mhm... Ile to przerabiamy? Wy go zaczepiacie, ja go bronię... Czy to nie powinno dać wam do myślenia, że... jest nietykalny? – mówię ostro. Wilkołaki, a raczej nasza wilcza część zazwyczaj nie czuje potrzeby chęci ratowania każdego przypadkowego wilka – o ile nie jest to szczeniak, samica, czy nasz partner. W normalnych okolicznościach mój wilk nie próbowałby przejąć nade mną kontroli i zranić wszystkich, którzy dokuczają Albertowi, to tylko świadczy o tym, że mój wilk... Akceptuje wilka Alberta jako swojego partnera życiowego.
– Um... Dziękuję? – mówi Albert nieśmiało, a ja uśmiecham się w odpowiedzi. Szkoda, że ten cały humor później pryśnie, kiedy zapytam go o jego plany... Nie chcę tego robić, ale też nie mogę udawać, że nic nie wiem. Mam czekać aż sam mi powie? A jeśli w ogóle mi nie powie? To co wtedy?
<...>
– Dlaczego nie powiedziałeś mi, że chcesz iść na medycynę? – pytam go, staram się zrobić to bardziej od niechcenia, ale niezbyt mi to wychodzi, przez co bardziej brzmi to jak pretensja.
– Właśnie dlatego. Wiedziałem, że będziesz mieć pretensje – mówi.
– No oczywiście, że mam... Ale tylko dlatego, że słowem nie pisnąłeś. Od jak dawna planujesz iść na medycynę? – pytam go, nie chcę się wkurzać, ale... Mój wilk robi się niespokojny. Po prostu nie może zrozumieć, że Albert może zniknąć z naszego życia na nieokreślony czas.
– Od samego początku – opuszcza głowę, a we mnie aż wzbiera złość.
– I ani razu? Nic? Serio Albert?
– A co miałem ci powiedzieć? No słuchaj Art, idę na medycynę?
– Właśnie tak, mogłeś mi tak powiedzieć.
– Próbowałbyś mnie odwieść od tego pomysłu?
– I? W końcu dałbym sobie spokój – podchodzę do bety i kładę mu dłonie na ramionach – Czy ty nie łapiesz tego, że troszczę się o ciebie? I gdzieś tam tę troskę muszę uwzględnić w swoich planach? – Albert zrzuca moje dłonie ze swoich ramion.
– Twoje życie nie musi być podyktowane pod moje – stwierdza.
– Ale chcę. Jesteśmy przyjaciółmi, na Lunę, Albert. Przyjaciółmi. Nie możesz sobie tak po prostu nie mówić mi o tak ważnych szczegółach.
– To nawet nie jest nic pewne – burczy pod nosem.
– Dostaniesz się – mówię – I będziesz najlepszym lekarzem – informuję go.
– Mhm.
– No może poza tymi dniami, kiedy zaczniesz gadać bez sensu.
– Nie gadam bez sensu!
– Gadasz!
– Sam gadasz i zwalasz na mnie!
– A mam ci... – nawet nie kończę, bo beta przeszła do bardzo szybkiej ofensywy. I już po chwili leżałem na ziemi, a Albert na mnie.
Na moment nasze oczy zetknęły się, a ja... Nie kontrolowałem swojego ciała. Wyciągnąłem dłoń i położyłem ją na policzku Alberta. Wystarczyło tylko się wychylić, by go pocałować. To tak niewiele. Jeden ruch.
Jednak nim go wykonałem, szybko się zreflektowałem, zabrałem dłoń z policzka Alberta i chrząknąłem głośno. To... Nie powinno mieć miejsca.
– Złaź ze mnie, ciężki jesteś – nie wiem, czy Albert w ogóle wychwycił mój ruch dłonią, czy poczuł moją dłoń na swoim policzku, ale... Po prostu będę udawać, że nic się nie stało. Może nie będzie do tego wracać... Może również będzie udawać, że nic się nie stało. I mam nadzieję, że tak będzie, bo... Nie mogę powiedzieć mu o swoich uczuciach. Tylko zniszczę swoją przyjaźń z Albertem. Nie mogę, po prostu nie mogę. To będzie złe, bardzo.
Muszę po prostu przeczekać, aż w końcu to uczucie zniknie.
Dobry wieczór Flohe! Silverthorn z nudów postanowiła w czwartek zrobić rewatch Tokyo Ghoula i właśnie jest na dobrej drodze do ukończenia trzeciego sezonu :) A co tam u was słychać?
CZYTASZ
The moon is miles above us
Short StoryAlbert i Art dwójka przyjaciół z dzieciństwa, zawsze nierozłączni, nawet drobne nieporozumienia, nie potrafiły zniszczyć ich przyjaźni. Do czasu - Art zaczął czuć coś więcej do swojego przyjaciela z dzieciństwa. Mimo swoich uczuć, Art musiał je zepc...