media: POWERWOLF ft. Matthew Kiichi Heafy – Fist By Fist (Sacralize Or Strike)
<Art>
– No i z czego tak rżysz, pacanie jeden? – odzywa się Albert, kiedy podnosi się z ziemi, po tym jak spektakularnie się wywrócił, potykając się o swoje nogi.
– To było zabawne – stwierdzam zgodnie z prawdą – Musisz być taką łamagą?
– Przymknij się – ostrzega mnie, ale nic sobie z tego nie robię.
– Ale serio Albert? Wywrócić się na prostej drodze? – pytam, wciąż nie mogąc się przestać śmiać.
– No bardzo zabawne – mamrocze i otrzepuje spodnie ze żwirowego piasku, którym wyłożona była ścieżka. Dopiero teraz zauważam, że podczas upadku Albert trochę pokaleczył swoją dłoń. Podszedłem do niego i złapałem jego dłoń i przyjrzałem się tej ranie, a bardziej zadrapaniu.
– Nic mi nie jest – mamrocze i wyrywa swoją dłoń.
Wiem, że beta mnie okłamuje. Może nie akurat w tym momencie, ale... tak okłamuje mnie. Wiem, że nigdy nie powie mi, kiedy ktoś go zaczepia. Chociaż nasza regeneracja szybko pozbywa się ran, nawet tych powierzchniowych, to jako przyszły lekarz powinien wiedzieć, że to nie jest bezpieczne. I pewnego dnia może to się na nim odbić, osłabiając jego regenerację.
– Mhm – mruczę i spoglądam na niego.
– Co? Przecież nie umrę od tego, to zwykłe zadrapanie, chwila i nie będzie po tym śladu – mówi i wymachuje zranioną dłonią.
– Wiem... Czy jest coś, czego mi nie mówisz? – pytam go, uznając, że nie ma sensu bawić się w domysły.
– Do czego znowu zmierzasz? – pyta mnie.
– Pomyślmy... Może do tego, że ktoś ci znowu coś zrobił?
– Desires ci powiedział?! – zapytał zdenerwowany, a ja przynajmniej dowiedziałem się, że jednak coś było na rzeczy.
– Desires? Nic mi nie powiedział, a szkoda... Myślisz, że tego nie widać Albert? Znam cię na wylot i nawet wiem, kiedy boli cię głowa, a kiedy udajesz, że cię boli – stwierdzam.
– To przerażające, Art, wiesz? I wiesz... To nazywa się obsesją, a obsesje się leczy.
– Mhm –
– Nie mhm, tylko tak. Zawsze wiedziałem, że masz coś z głową.
– Ale czemu mnie od razu obrażasz?
– Bo sobie na to zasługujesz – stwierdza. To... wszystko wyjaśnia, ale czym sobie zasłużyłem? Tym, że się troszczę?
Albert jest betą, a te nie wymagają od partnerów opiekuńczości... Są silniejsze psychicznie od omeg, o które... Trzeba się troszczyć. W większości przypadków alfa chcę troszczyć się o swojego partnera omegą, a ta chcę, by o nią dbano. Dlatego Luna łączy alfy i omegi w pary na całe życie, ponieważ idealnie się dopasowujemy. Jak dwie połówki jabłka. Tworzymy całość.
Związek alfy i bety? Nie jest już taki idealny. Głownie przez to, że mamy inne wymagania, preferencje?
<...>
– Mamy wszystko? – pyta mnie Albert, a ja zaglądam do torby, tylko po to by Albert nie narzekał, że skąd mogę coś wiedzieć, jeśli nie spojrzałem. Już mniejsza o to, że pyta mnie o to setny raz i jestem w stanie stwierdzić, co gdzie leży, bez patrzenia na zawartość torby.
– Tak, Albert, mamy wszystko – mówię. Jedną z naszych tradycji jest to, że w każdą pełnię księżyca nocujemy. Głownie przez to, że życie w naszym stadzie jest zawieszone. Omegi przechodzą ruję. Rodzina czy partnerzy doglądają omegi i pomagają im przejść przez ten trudny czas.
Dlatego przez ten, czas w naszym stadzie nic się nie dzieje. Omegi są... życiem... To dzięki nim, czuć, że nasze miasteczko jest zamieszkiwane.
Wiadomo męskie, czy żeńskie bety normalnie funkcjonują, ale raczej starają się szanować to, że ktoś ma ciężej od nich.
Zatrzymałem się, ponieważ zapach, który do mnie docierał, był słodki i kuszący. Oznaczało to jedno – omega w rui.
Jestem jeszcze młody, nie potrafię... powstrzymywać się. Jestem słaby.
Wiem, że jest możliwe powstrzymanie się i nieskrzywdzenie omegi w rui, u nas jest to wręcz obowiązkowa lekcja. Staramy się traktować omegi jak najlepiej. Nie chcemy być kojarzeni z traktowaniem omeg jak rzecz. To... Nie tak powinno wyglądać. Tylko omega ma najwięcej szans, by urodzić dziecko, które będzie omegą bądź alfą, dlatego powinniśmy szanować tych, którzy mogą utrzymać obecną hierarchię. Bez omeg... Wskaźnik urodzeń, alf i omeg spadnie, praktycznie do zera. Są podstawą naszych stad. Nie wiem, dlaczego inni tego nie rozumieją.
– Art – Albert złapał mnie za ramię. On jako beta, nie odczuwa zapachu omegi w rui tak jak alfa. Wyczuwa ją, ale... Nie czuje chęci... Posiąść omegi.
Zacząłem myśleć o Albercie, mój wilk zaakceptował go jako potencjalnego partnera. Nie powinienem czuć się tak przytłoczony przez zapach omegi w rui.
Zerknąłem w kierunku omegi, a raczej tam, gdzie może być.
Myśl o Albercie, myśl o Albercie – nakazałem sobie.
– Art – wypowiedział moje imię i stanął przede mną, teraz nie widziałem niczego innego niż jego twarz.
Chciałem go dotknąć.
Pocałować.
Powiedzieć, że go kocham.
– Al...Albert – mój głos brzmiał dziwnie obco. W końcu ktoś mnie odepchnął, a Albert krzyknął:
– Borys! – warknął w stronę alfy, który przyszedł, najwidoczniej został poinformowany o przypadku omedze w rui.
– Art – Albert dołączył do mnie, kładąc mi dłonie na ramionach – Już okej – mówi.
– Zabierz go stąd – warczy Borys w stronę Alberta, a ja mam ochotę rozszarpać mu gardło. Nie powinien tak zwracać się do Alberta. Nikt nie powinien.
– Chodźmy stąd – prosi mnie, a ja pozwalam mu się podnieść i zaprowadzić z dala od omegi.
Chociaż sytuacja była opanowana i na pewno nie skrzywdziłbym tej omegi, ale... Czy dałbym radę nie skrzywdzić Alberta?
Boję się, że gdyby nie interwencja Borysa... Mógłbym skrzywdzić Alberta.
Oczywiście mógłbym później wymigać się tym, że zrobiłem to, by... Nie skrzywdzić omegi. Najpewniej wybaczyłby mi to, ale... Czy ja wybaczyłbym sobie?
Spoglądam w oczy Alberta, który delikatnie się uśmiecha.
– Okej? – pyta mnie, a ja kiwam głową.
– To... Dobrze – odpowiada i drapie się po głowie. Czy mógłby wyczuć moje zamiary?
Trudno mi stwierdzić.
– Mhm – opieram się o Alberta. Po prostu czuję, zemdleje.
– No już dobrze. Dałeś radę powstrzymać się – mówi i klepie mnie po głowie.
– Mhm.
– Może pójdziemy gdzieś jeszcze dalej? Tutaj wciąż może być... Niebezpiecznie – mówi. Raczej nic by się nie stało, bo Borys pewnie zabrał omegę i wybrał inną drogę. Jednak myślę, że po prostu się boi, że mogę się wrócić, dać ponieść się swoim instynktom. Jednak nie bałem się tego, bałem się, że naprawdę mógłbym skrzywdzić Alberta. Nigdy nie wybaczyłbym sobie tego. Jest moim... wszystkim. Zabiłbym się, gdyby mnie opuścił. Ciężko jest to wytłumaczyć.
CZYTASZ
The moon is miles above us
Cerita PendekAlbert i Art dwójka przyjaciół z dzieciństwa, zawsze nierozłączni, nawet drobne nieporozumienia, nie potrafiły zniszczyć ich przyjaźni. Do czasu - Art zaczął czuć coś więcej do swojego przyjaciela z dzieciństwa. Mimo swoich uczuć, Art musiał je zepc...