media: ELVENKING - The One We Shall Follow
<Albert>
– Jadę do miasta, potrzebujesz czegoś? – pyta mnie, a ja przez chwilę zastanawiam się, czy jest coś, czego potrzebuję, jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Wiem, że Art orientuje się bardziej w tym, czego brakuje w moim domu, w końcu przebywa tam znacznie częściej niż ja sam. Rozejrzałem się po przychodni, tak na dobrą sprawę przydałoby się zaopatrzyć. Oczywiście w głównej mierze to ojciec Arta zaopatruje przychodnię we wszystko, co jest mi przydatne, ja tylko pilnuję, by wcześniej poinformować o tym, że czegoś nie ma, bądź w najbliższych kilku dniach może tego zabraknąć.
– Jakbyś był tak uprzejmy, to zrobię ci listę czego potrzeba w przychodni – mówię. W gruncie rzeczy, to Art ma przejąć stado, więc chyba nic się nie stanie jeśli ta lista trafi do rąk Art'a, a nie jego ojca?
– Zaskakuje mnie, że pierwsze, o czym pomyślałeś to o brakach w przychodni – mówi ze śmiechem.
– Tak szczerze nie wiem, czego brakuje mi w domu, ale to mogę zostawić tobie, w końcu jesteś tam częściej niż ja.
– W końcu przyznałeś, że jesteś uzależniony od pracy – stwierdza.
– Nie jestem – bronię się.
– Tak? To powiedz mi kiedy miałeś wolny dzień. Ale tak calutki wolny dzień? – pyta mnie, a ja muszę przyznać, że przyłapał mnie. Zazwyczaj przesiaduję tutaj od rana do wieczora w każdy dzień tygodnia. Co raczej zdaje się być pracoholizmem.
– No nie wiem, kiedy miałem dzień wolny – przyznaję. Jestem lekarzem, więc moją powinnością jest być w gotowości. Nigdy nic nie wiadomo. Jakaś omega może zacząć rodzić? Ktoś kogoś zaatakuje i będzie wymagana moja pomoc. Przypadki są różne. Szczególnie jeśli mówimy o starszych wilkołakach. Po prostu wymagają stałej opieki. W dodatku są również wilkołaki, którym zdolność regeneracji zanikła, albo po prostu jest słaba. W dodatku nie można wszystkiego zostawiać naszej regeneracji, niektóre z obrażeń bądź urazów powinny być obejrzane przez specjalistę, czyli mnie. Nie mogę sobie być na wolnym, wiedząc, że ktoś w tym czasie potrzebuje mojej pomocy.
– Właśnie. Zamykaj przychodnię, jedziesz ze mną – mówi Art.
– Nie! – protestuje – Co jeśli Gwyn będzie mnie potrzebować, albo ktoś inny?
– To sobie poradzą dzień bez ciebie. Na Lunę Albert, pewnego dnia padniesz z przemęczenia.
– Nie padnę – mówię hardo.
– Mhm. Nie dyskutuj ze mną, tylko zamykaj przychodnię.
– A co jeśli pojawi się jakiś nagły wypadek? – pytam go.
– Na litość, Luny, nikomu nic się nie stanie, jak raz przychodnia będzie zamknięta. Właściwie to każdy powinien to zrozumieć, że nie jesteś maszyną i że masz prawo do dnia wolnego – tłumaczy mi.
– To jest psychiczne znęcanie się nade mną!
– Jakie znowu znęcanie? Albert, co ty znowu pleciesz? Nikt się nad tobą nie znęca, lepiej... Każdy raczej dba o to, żebyś nie umarł nam z przepracowania. I dlatego nie podobał mi się twój pomysł zostania lekarzem.
– Twierdzisz, że się nie nadaję?
– Skądże, jesteś najlepszy, ale... Sam wiesz, jak twój organizm reaguje, kiedy zaczynasz być zmęczony. Jeśli chcesz, wykonywać swoje obowiązki w pełni to musisz pozwolić sobie pomagać – tłumaczy mi, wyciąga rękę i klepie mnie po głowie. Bierze okulary, które leżały na moim biurku i wkłada mi je na nos.
CZYTASZ
The moon is miles above us
Short StoryAlbert i Art dwójka przyjaciół z dzieciństwa, zawsze nierozłączni, nawet drobne nieporozumienia, nie potrafiły zniszczyć ich przyjaźni. Do czasu - Art zaczął czuć coś więcej do swojego przyjaciela z dzieciństwa. Mimo swoich uczuć, Art musiał je zepc...