Epilog. Kiedyś będziemy wszyscy szczęśliwy

785 49 4
                                    

media: MONO INC - Children Of The Dark (feat. Tilo Wolff, Joachim Witt & Chris Harms)

<Art>

– Twój syn, kiedyś mnie zabije – mówi Albert, celowo podkreślając, że ta rozbrykana kupka energii, to wyłącznie mój syn. Właściwie Akira jest moim synem wyłącznie wtedy, kiedy coś napsoci. A skoro Albert raczył mi to przypomnieć, to Akira ma swoje za uszami.

Matka Akiry była dość specyficzną omegą, zgodziła się nam pomóc, a kiedy Akira przyszedł na świat, odrzuciła go. Rodzicielstwo ją przerosło, więc wychowuję go razem z Albertem.

Cóż... Albert przez całą ciążę, rzucał jej nienawistne spojrzenia, więc mogę powiedzieć, że podjęła dość ryzykowną opcję, ale najlepszą dla niej. Sam raczej nie chciałbym być w skórze kogokolwiek, kiedy Albert miałby się mścić.

– Co już narozrabiałeś? – pytam go.

– Nic – odpowiada wymijająco chłopiec.

– I tak się dowiem, przecież wiesz. Twój pożal się Luno, ojciec, wszystko mi powie.

Albert wystawił mi język. Ja nie wiem, jakim cudem, to dziecko ma więcej z Alberta niż ze mnie, gdzie Albert nawet nie jest ojcem.

– Zaczepiałem wujka Desiresa – mówi dumnie.

– Wujka Desiresa, mówisz? Chwila... Desires tutaj jest? – pytam Alberta.

– A no... Chyba wrócił na stare śmieci. Chociaż nie wiem. Mówił coś, że ma dosyć niańczenia swojego wnuka.

– Jest jeszcze Akira.

– Nie będę pilnować niczyich dzieci, ważne, że swoje odchowałem – stwierdza Desires. Nie dziwiła mnie obecność Desiresa. Wciąż należy do naszego stada. Poza tym to tu jest pochowany Gwyn. Czasami przyjeżdżał, by pobyć sam na sam z ukochanym. Niektóre rzeczy wciąż się nie zmieniły.

– Na długo zostajesz? – pytam go.

– Na stałe... Artemida jest dorosła, ma swoje życie... Raczej nie jestem nikomu już potrzebny – mówi posępnie Desires. Wymieniam się spojrzeniami z Albertem. Cóż... Wiedzieliśmy, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Wilk Desiresa będzie tylko czekał na śmierć, by dołączyć do swojego ukochanego.

– Wciąż masz wnuka – przypominam mu.

– Jestem już na to za stary – stwierdza.

– Serio, Desires? Popatrz na mnie, jestem starszy, mam dziecko i...

– Masz Alberta – wcina mi się w słowo – Chcę być po prostu szczęśliwy, ale bez niego...

– Art daj spokój – mówi Albert – Może uszanujmy jego wolę? – prosi mnie.

– O co chodzi? – pyta zaciekawiony Akira.

– O nic takiego, Mały – uśmiecha się Desires – Mój dom jeszcze stoi, czy zdążyłeś położyć na nim swoje pazerne łapy Art?

– Wybacz, zdążyłem już go zburzyć – próbuję rozluźnić atmosferę.

– Zabawne... Klucze są tam, gdzie zawsze? – pyta mnie. Zazwyczaj nie pozwalamy, by domy stałe puste, ale z uszanowania dla Desiresa, nikt nie chciał go zająć. W końcu to ten dom jest siedliskiem wspomnień Desiresa o Gwyn'ie.

– Pogadać z nim? – pyta Albert.

– Mhm – mówię i łapię Akirę.

<...>

The moon is miles above usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz