Harry ukrył się w swoim pokoju, chcąc uciec od gwaru gości, którzy przybyli na dziesiąte urodziny jego brata. Nie lubił tego dnia, ponieważ wszyscy przyjaciele rodziny byli nieznośnie ciepli. Gorąc jaki emanował z ich ciał niemal parzył bladą skórę najmłodszego z Potter'ów. Ale nie tylko to sprawiało że avadooki nie spędzał czasu z bratem, matką i ojcem. Oni co prawda byli równie ciepli co reszta, jednak do nich się przyzwyczaił - bardziej chodziło o to jak go traktują. Jakby był duchem, niepotrzebnym elementem, dodatkiem który nie pasuje do reszty. Podczas gdy Bryan'a, jego brata, wychwalano za każde najmniejsze osiągnięcie, rozpieszczano jak to tylko było możliwe, Hadriana wysłali do szkoły dla czystokrwistych, by nauczył się najróżniejszych rytuałów, powitań i przysięg. Miał być pośrednikiem między czystokrwistymi rodami a Bryan'em. Cóż, jako czarodziej półkrwi nie miał łatwo, otoczony rówieśnikami którzy od małego są uczeni etykiety, i tego by gardzić niżej urodzonymi. Wszystkie nieprzyjemne komentarze puszczał mimo uszu, udając że nie miały miejsca.
Do czasu...
Draco Malfoy, syn Lucjusza i Narcyzy Malfoy z domu Black, uznał że wspaniałym pomysłem będzie napuszczenie na Harry'ego kobry królewskiej.
Dla Potter'a było to jak zwykła rozmowa.
Przemówił do węża, który był zdecydowanie zbyt duży by uznać go za naturalną istotę.
~wspomnienie~
Avadooki szedł korytarzem, zmierzając na lekcję "savoir vivre", gdy zza jego pleców usłyszał cichy głos i dźwięk rzucanego zaklęcia.
-Zajmij się Potter'em -rozkazał nieznajomy, dziwnie przeciągając sylaby. Tylko jedna osoba tak robiła. Draco Malfoy. Odwrócił się na pięcie, a przed nim pełzała wielka Kobra Królewska w kolorze przybrudzonej zieleni.
-Co to ma być Malfoy? -nie silił się na formalny ton, ponieważ jasne było że nic by nim nie zdziałał.
-A jak sądzisz Potty? Zamierzam cię nieco... poturbować -uśmiechnął się nieprzyjemnie, a wielkie cielsko gada zaczęło owijać się wokół nóg Harry'ego.
:Przestań -syknął nieświadomie do węża. Nie zwrócił uwagi na niedowierzający wzrok blondyna, skupiając się na zwierzęciu.
:Mówca... Sssłucham cię mówco -po raz drugi w ciągu swojego życia wyssał duszę, gdy zdezorientowany patrzył na gada. Martwe ciało węża padło głucho na kamienną podłogę, a Harry cofnął się na drugi koniec korytarza. Spojrzał jeszcze na zszokowanego Dracona i uciekł, nie oglądając się za siebie. Nie rozumiał co się wydarzyło, jednak uczucie pełności towarzyszko mu aż do obiadu.
____
-Ej Potter! -Malfoy zawołał czarnowłosego, który kończył posiłek.
-Hmm? -mruknął bez entuzjazmu, nadal niespokojny po dzisiejszej sytuacji przed godziną.
-Jesteś wężousty! -powiedział uradowany, nie starając się nawet ściszyć głosu. Wszyscy w jadalni na raz odwrócili się w ich stronę i zaczęli szeptać między sobą z widocznym podekscytowaniem. Dar rozumienia mowy węży jest bardzo rzadki, i są znane tylko dwa przypadki gdzie ktoś potrafi rozmawiać z tymi zwierzętami. Teraz już trzy.
Salazar Slitherin.
Lord Voldemort.
No i oczywiście... Harry Potter.-Mam pójść po Madame Care? Może poda ci kilka eliksirów na uspokojenie, albo eliksir słodkiego snu bo chyba masz halucynacje z przemęczenia -powiedział z udawanym zmartwieniem w głosie avadooki, po cichu marząc by Malfoy się po prostu wkurzył i nie kontynuował tematu.
Ale cóż, on jest Harry'm Potter'em i szczęście się go nie trzyma.
Draco nic sobie nie robiąc ze słów czarnowłosego, wyciągnął różdżkę i zaintonował: Serpensortia! a przed avadookim pojawił się czarny wąż, czekający spokojnie na polecenia. Potter zerknął na na gada i przemówił, nieświadomie sycząc.
:I co ci to dało Malfoy? Przecież nie jestem... -zamilkł gdy usłyszał obok siebie gwałtowne, pełne zachwytu sapnięcia- wężousty... -Dokończył już po angielsku, gdy zerwał kontrakt wzrokowy z wężem. Przeklął pod nosem i skierował swój magiczny patyk na gada- Reducio!
Wąż zmniejszył się do rozmiarów sporego pióra, po czym owinął się wokół wyciągniętego nadgarstka chłopaka, który przemknął między uczniami roztaczając wokół siebie aurę chłodu i mroku, po czym trzasnął drzwiami jadalni tak mocno, że pękły w kilku miejscach.
Ochh, jak on nie znosił Malfoy'a...
~koniec wspomnienia~
Od tamtej pory nie miał najmniejszego problemu z rozpuszczonymi dzieciakami z rodzin czystokrwistych. Każdy z nich czuł jaką potęgą emanował, gdy w końcu przestał ukrywać swój potencjał przed innymi. Na początku szkoły chciał wtopić się w tło i nie zwracać na siebie uwagi, dlatego znalazł pewne zaklęcie w bibliotece Potter'ów które ukrywało przed ludźmi z otoczenia prawdziwą potęgę magicznej mocy rzucającego.
Potrząsnął głową, wyrzucając wspomnienia z głowy i szepnął: Enervate! Czując jak pieczenie skóry się nasila, co oznacza że ktoś przechodzi obok jego pokoju. Zaklęcie uzdrawiające ukoiło ból, po czym wrócił do cichej rozmowy z wężem, którego "dostał" od Draco podczas pamiętnego obiadu.
______________________
750 słów --- 20.10.2021r.
CZYTASZ
Wężousty Mag || Harry Potter [Zakończone]
Fiksi PenggemarCzy brat ikony Jasnej Strony ma prawo używać Czarnej Magii? Cóż, najwyraźniej nie (nie żeby to go powstrzymywało). ____________ Historia opowiada o pierwszym roku Harry'ego w Hogwarcie DRUGA CZĘŚĆ (tylko jeden 3000-słów rozdział na profilu @_octagr...