-Harry! -Hermiona złapała czarnowłosego po obiedzie.
-Coś się stało Herm? -zatrzymał się i poczekał aż Gryfonką podejdzie bliżej.
-Wczoraj jak wracałam z biblioteki -mówiła rozemocjonowana, ciągnąc chłopaka po schodach, w kierunku dormitorium Gryffindor'u- Widziałam Snape'a i Quirrell'a kłócących się na korytarzu!
-O czym mówili?
-Coś o stronach... Niewiele słyszałam ale Profesor Snape podejrzewa że Dumbledore ma szpiega! Wyobrażasz to sobie!
Doszli do portretu Grubej Damy a brunetka powiedziała hasło: Odwaga! Harry niemal przewrócił oczami gdy je usłyszał. Było takie typowe dla Gryfonów. Niezauważeni usiedli w rogu pokoju wspólnego, który diametralnie różnił się od tego w wieży Ravenclaw'u. Był to zwykły salon, pokryty czerwienią, złotem i mnóstwem obrazów a sypialnie były w innych miejscach.
-To ma coś wspólnego z trzygłowym psem -oznajmiła pewnie- Hagrid zaprosił dziś mnie do siebie na herbatkę i powiedział bym kogoś ze sobą wzięła, dlatego chciałam zapytać czy mógłbyś...
-Jasne. Przyjdę, a kiedy? -zapytał Avadooki, rozglądając się dookoła. Czuł się przytłoczony ilością ciepłych barw w pomieszczeniu, dodatkowo coraz więcej osób przychodziło.
-Dziś o 20. Bądź przed Wielką Salą, dobrze?
Potwierdził i niemal wybiegł z wieży. Skóra piekła go nieprzyjemnie, a nie chciał znów używać zaklęć. Szybko znalazł się w swoim Dormitorium i nie patrząc na nikogo poszedł pod zimny prysznic. Westchnął gdy ulga zalała jego ciało.
___
Pięć minut przed dwudziestą czekał w umówionym miejscu na Gryfonkę. Zamek wydawał się być pogrążony we śnie, ponieważ wszyscy byli już w dormitoriach. Wszyscy poza Hadrian'em i Hermioną, która zjawiła się chwilę później. Wyszli przez bramę szkoły, po czym pobiegli przez błonia do chatki gajowego. Seledynowe oczy błyszczały radośnie gdy chłodny wiatr muskał skórę i podnosił włosy do góry. Zdyszani zatrzymali się pod ogromnymi drzwiami i zapukali, a po chwili te się otworzyły.
-Oo! Czyść Hermiona! Chodźta, chodźta do środka! Bo zamarzniecie na dworzu! Kogo żeś przyprowadziła, he?
-Hadrian Potter, sir -w ostatniej chwili powstrzymał się przed przedstawieniem się nazwiskiem ojca chrzestnego.
-Syn James'a! O cholibka! Nie wyglundasz... Jesteś jak ten, no, jak on miał...
-Syriusz -pomogła brunetka.
-O właśnie! Black! Wyglundasz jak jego brat! Regulus! -zawołał radośnie półolbrzym.
-Hagridzie, po co chciałeś bym przyszła?
-Chodźta bo tłumaczyć nie bede przecisz. Paczta no... -wskazał swoją wielką ręką na jajo gotujące się w garnku nad ogniem. Harry patrzył na to z daleka, podczas gdy Hermiona podeszła bardzo blisko by się przyjrzeć- A ty czymu ni paczysz?
-Nie mogę podejść zbyt blisko ognia. Jest za ciepły -uśmiechnął się przepraszająco do gajowego.
-Wykluwa się! -krzyknęła dziewczyna.
-O cholibka! Tak szybko! Odsuńta się dzieciaki -złapał za grube rękawice leżące na drewnianym stole i wyjął popękane jajo. Chwilę później cała trójka mogła słyszeć ciche warczenie młodego smoka.
-Hagridzie! Skąd masz tego smoka! -Hermiona spojrzała z naganą w oczach na półolbrzyma.
-Ja... No ten... Eh...
-Bryan! -zawołał ze strachem Hadrian- Bryan był za oknem!
-Ohh nie... Przecież Profesor McGonnagall mnie zabije... -jęknęli jednocześnie brunetka i gajowy.
____
Po niecałych dwudziestu minutach jedenastolatkowie dotarli pod bramę Hogwartu, gdzie czekał na nich brat Hadrian'a razem z opiekunką Gryffindor'u, patrzącą na nich srogo.
-Za mną -rozkazała a Bryan już chciał wracać do wieży, gdy głos kobiety go zatrzymał- Pan również, Panie Potter.
-Ale dlaczego? -zapytał zaskoczony brunet.
-Ponieważ pana również nie było w łóżku gdy mi pan donosił na tą dwójkę. Raz, dwa, idziemy.
____
Czarownica zostawiła całą trójkę z woźnym, który zaprowadził ich do Hagrida, przy okazji "wspominając" dawne kary, takie jak podwieszanie pod sufitem, pisanie krwawym piórem...
-A-ale że co my mamy zrobić?! -piskliwy głos Bryan'a przerwał wyjaśnienia gajowego.
-Idziecie ze mną do lasu, i szukamy rannego zwierza. Jednorożca, być może martwego -powtórzył półolbrzym- Black z Potter'em, a Granger ze mną. Idziemy!
-Ja chce tego psa! -spanikowany zażądał brunet, patrząc na wielkiego pupila.
-A bierzta se go, ale Kieł to straszny cykor -zaśmiał się mężczyzna, po czym dał Potter'owi latarnie- Jakby cuś się działo to czerwone iskry z różdżek dajcie. A jak znajdziecie zwierza to zielone. Jasne? To świetnie.
-Przecież my tu zginiemy... -szepnął sam do siebie Hadrian, strasząc jeszcze bardziej Bryan'a.
_______________
657 słów --- 3.12.2021r.
CZYTASZ
Wężousty Mag || Harry Potter [Zakończone]
FanfictionCzy brat ikony Jasnej Strony ma prawo używać Czarnej Magii? Cóż, najwyraźniej nie (nie żeby to go powstrzymywało). ____________ Historia opowiada o pierwszym roku Harry'ego w Hogwarcie DRUGA CZĘŚĆ (tylko jeden 3000-słów rozdział na profilu @_octagr...