4 ~ Strażnik Umysłu

1.4K 81 4
                                    

-Dlaczego tak sądzisz? -szarooki wydawał się zdezorientowany.

-Ja... Sam nie wiem -wyznał cicho, jednak nie odezwał się więcej. Bo jak wytłumaczyć to, że czuje nie swoje emocje? Może był naturalnym empatą?

No cóż, bardzo daleko od prawdy nie był.

-Cholera, strasznie tu zimno -mruknął pod nosem Black, wywołując cichy śmiech ze strony Pottera, który spojrzał na niego przepraszającym wzrokiem, jednak nie mógł ocieplić pokoju. Chyba że chciał mieć poparzenia, to wtedy inna sprawa- Wiem że nie możesz szczeniaku... -westchnął starszy, zawijając się w gruby koc, tworząc wokół siebie kokon. Harry śmiał się teraz otwarcie. Pierwszy raz od zeszłego lata, prawdziwe się śmiał. Tylko Syriusz potrafił go tak rozbawić i był mu za to wdzięczny.

-Poćwiczymy oklumencję? Sprawdzisz moje bariery -avadooki spojrzał na niego prosząco a Black warknął pod nosem, wiedząc że nie odmówi swojemu szczeniakowi. Usiedli naprzeciwko siebie i spojrzeli w swoje oczy. Harry ukrył zadowolenie, i przywołał ciemne stworzenie które broniło jego umysł. Miało czarne, lekko przygnite i podarte szaty, kościste dłonie a miejsce w którym powinny być usta, zajmowała ziejąca pustką dziura, która wydawała się zasysać ciepło z powietrza. Czuł jak świadomość Syriusza próbuje wślizgnąć się do jego umysłu, przechodząc ostrożnie wokół barier, szukając luk.

Potter pochylił się lekko do przodu, kierując się instynktem. Wyczuł teraz strach chrzestnego, jednak ten zamiast sprawić że się wycofał, popchnął go do przodu, przez co zmniejszał się dystans między nimi. Nagle poczuł jak coś, co nie do końca potrafił nazwać, przechodzi mu przez gardło i osadza się w żołądku. On chciał więcej...

Niebieskie światło rozbłysło z końca różdżki Syriusza, a błękitny pies odepchnął z niesamowitą siłą Harry'ego na pobliską ścianę. Całe uczucie ciepła, które pierwszy raz nie parzyło zielonookiego zniknęło, zostawiając po sobie ledwie wspomnienie. Patronus okrążył Black'a kilka razy, wrogo wpatrując się w Potter'a.

-Coś... Co to było Harry? -wysapał szarooki, uważnie obserwując zachowanie jego patronusa. Wydawał się chronić go przed szczeniakiem.

-Znowu to się stało... -podłamany nastolatek wstał z podłogi, rozmasowując obolały łokieć. Bał się spojrzeć na chrzestnego, ponieważ znów mógł mu coś zrobić. A przecież tego nie chciał- Syriuszu, idź proszę...

-Ale co się stało?

-Ja... Nie wiem! Poczułem ciepło -wskazał na swój przełyk, i palcem zjechał na żołądek- czułem twój strach, ale... Ja nie chciałem ci nic zrobić!

-Wiesz co za stworzenie strzeże twojego umysłu? -zapytał nagle animag, zaskakując chłopca.

-Emm... Nie? Nigdzie o nim nie pisali... -przyznał cicho. Nie lubił niewiedzy, jednak naprawdę nie mógł znaleźć informacji o tej istocie. W końcu pomyślał że to jego wyobraźnia go stworzyła.

-To dementor. Żywi się strachem swoich ofiar, to dlatego czułeś moje emocje. Przynajmniej te negatywne. Smutek i strach, pamiętasz? On jest twoim strażnikiem. Jesteś pierwszą osobą na świecie która za strażnika ma Dementora, przez co najwyraźniej przyswoiłeś kilka jego zdolności...

-Ale jak...? -łzy popłynęły po jego bladej skórze. Bał się. Bał się że kogoś może zabić tym darem, tak jak tamtego węża którego wyczarował Draco na korytarzu.

"Martwe ciało węża padło głucho na kamienną podłogę, a Harry cofnął się na drugi koniec korytarza"

Blondyn albo tego nie pamiętał, albo kompletnej zignorował przez wiadomość o wężomowie Harry'ego. Harry już pozbawił duszy kogoś, zwierzę co prawda, ale jednak. A jeśli zabije przez przypadek Syriusza? Albo kogoś innego? W końcu za miesiąc idzie do Hogwartu, a tam jest masa ludzi. Zaczął panikować.

Nagle ciepłe ramiona owinęły się wokół niego, przywracając do rzeczywistości. Uspokajające słowa wypłynęły z lekko przesuszonych ust animaga, a ciało chłopca rozluźniło się. Mimo ciepła, które pozbawiało go stuprocentowego komfortu, cieszył się że ma Black'a. Był mu w sumie jedyną bliską osobą. Poza Walburgą, ale ona jest obrazem, magicznym ale nadal obrazem.

-Pójdźmy spać okej? -ziewnięcie towarzyszące pytaniu pokazywało jak zmęczony był dziesięciolatek. Niby miał urodziny za półtorej godziny, jednak nadal miał dziesięć lat. Patronus rozwiał się w powietrzu a Łapa ułożył Harry'ego na łóżku, zaklęciem przebierając w piżamę i zdjął mu okulary, po czym przykrył kołdrą i wyszedł, życząc dobrej nocy. Odpowiedziało mu senne mruknięcie, dobiegające zza zamkniętych drzwi. Dopiero teraz zauważył jak zimno było w pokoju szczeniaczka, że "zwykła" temperatura wydała mu się niezwykle wysoka. Udał się do swojej sypialni, zastanawiając się nad tym, co ma teraz zrobić.

Potter'om nie powie, bo straci zaufanie Harry'ego.

Remus jest za blisko James'a.

Albus powie im wszystkim, pewnie jeszcze włączy do tego Weasley'ów i cały Zakon Feniksa.

-No i co ja mam teraz począć? -szepnął pod nosem, a obraz jego matki przemówił nadwyraz spokojnie do syna.

-Naucz go panować nad darem. Niech uczy się czarnej magii, skoro jego strażnikiem jest dementor.

-Nie mogę matko! Jego rodzina to jaśni czarodzieje, jeśli mam go uczyć, to białej magii.

-Białe zaklęcia nie będą mu wychodzić, co najwyżej rozstroją jego rdzeń magiczny! -podniosła głos czarnowłosa kobieta z portretu, rzucając mu wszystko wiedzące spojrzenie.

-Przemyśle to... -mruknął niechętnie i poszedł do swojej sypialni, kładąc się na łóżku i zasypiając niemal od razu.




____________________
803 słowa --- 22.10.2021r.


Wężousty Mag || Harry Potter [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz