29 ~ Ain Eingarp

917 67 2
                                    

Na peronie Hadrian starał się utrzymać chłodną maskę, ale zmęczenie przebijało się przez nią wyraźnie. Wczoraj, gdy Stan odstawił go pod posiadłość Malfoy'ów niemal zemdlał, i pewnie gdyby nie Lady Malfoy, to zaliczyłby bliskie spotkanie z chodnikiem. Draco był zdenerwowany gdy na niego patrzył, ale nikt by się mu nie dziwił. Dwa tygodnie temu jego przyjaciel był w pełni sił, miał zdrową cerę i błyszczące oczy. A gdy dotarł do drzwi ledwie mógł się poruszać, był niemal przeźroczysty, ubrania na nim wisiały uwydatniając drobną posturę, oczy i włosy były matowe. 

-Harry? Na pewno wszystko w porządku? -zapytał blondyn gdy jego rodzice aportowali się z dworca. Czarnowłosy znów się zatoczył, przez co Draco musiał go przytrzymać. 

-To tylko zawroty głowy. Nic poważnego... -jakby zaprzeczając własnym słowom osunął się po ścianie. Malfoy dziękował Merlinowi za to że zdecydował by dotarli na peron przed czasem, dlatego byli teraz sami i nikt nie mógł ich zobaczyć, by w przyszłości wykorzystać to przeciw nim. Podniósł przyjaciela pod ramię i zaprowadził go do Zielonej Strefy, czyli przedziałów dla Ślizgonów, po czym wrócił po bagaże.

-Oi Harry... Co ja z tobą mam -szepnął sam do siebie, wyciągając z kufra książkę o zaklęciach leczniczych i przywracających przytomność- Enervate!

Hadrian ocknął się, jednak zaraz przymknął oczy. Podziękował cicho Ślizgonowi i zasnął.

___

-Co tu robi ten Krukon? -zapytała Pancy, siadając razem z Blaise'm w przedziale Dracona. 

-Zasłabł -powiedział tylko blondyn, dziewczyna wyglądała jakby chciała coś dodać, jednak przeraźliwy chłód nagle ogarnął jej ciało. Jej i dwójki pozostałych jedenastolatków. Na twarzy Potter'a zaczęły pojawiać się czerwone plamy, ciemniejąc z każdą chwilą. Kropelki pojawił się na czole Harry'ego- Harry?

Świecące jak dwie żarówki zielone oczy nagle spojrzały na Malfoy'a, po czym zostały zasłonięte powiekami. Parkinson wyjęła różdżkę by podnieść temperaturę, jednak ciemnoskóry Ślizgon powstrzymał ją, uważnie obserwując blondyna, który patrzył ze skupieniem na Krukona. 

-Harry? -powtórzył szarooki- Lepiej ci?

Hadrian kiwnął powoli głową, przedział przestał przypominać chłodnię a skóra Potter'a wróciła do swojej normalnej barwy. 

-Mały wybuch magiczny? -bardziej zapytał niż stwierdził okularnik- Przez ostatnie dwa tygodnie nie miałem kompletnie żadnego kontaktu z magią, potem zawołałem Błędnego Rycerza, stanąłem przed przesiąkniętą magią rezydencją i teleportowałem się, po czym rzuciłeś na mnie zaklęcie uzdrawiające... To trochę za dużo jak na jeden raz -zaśmiał się lekko, jednak od razu skrzywił gdy pociąg zawirował mu przed oczami.

-Jak to żadnego kontaktu? -zapytał zaciekawiony Zabini. Chciał wiedzieć co jest takiego ciekawego w Black'u że Malfoy tak się tak nim interesuje. 

-Ojciec wysłał mnie do mugolskiej -nie zwrócił uwagi na zniesmaczenie na twarzach Ślizgonów- siostry mojej matki. Jej mąż zabrał mi różdżkę i zamknął w pokoju.

-Ile razy jadłeś? -padło pytanie od Draco, który patrzył krytycznie na wychudłą sylwetkę przyjaciela.

-Siedem.

-Siedem razy dziennie? To chyba nie tak źle... -odezwała się Pansy.

-Siedem razy wogóle -doprecyzował czarnowłosy, wywołując szok u rówieśników. Harry natychmiast zwrócił się do blondyna- Tylko nie mów Syriuszowi... Proszę.

-Dlaczego nie miałbym?

-Bo on ich zabije... 

___

Czarnowłosy ledwie tknął kolację w Hogwarcie, gdy Draco niemal siłą zaciągnął go do stołu Slitherin'u. Wrócił do swojego dormitorium i czekał aż wszyscy współdomownicy zasną. Wyjął z kufra pelerynę-niewidkę i wyszedł z wieży, przechodząc różnymi korytarzami, mijając nieświadomych niczyjej obecności prefektów aż znalazł się w jakiejś puste, zakurzonej klasie. Na samym jej środku stało wielkie lustro, na którym wygrawerowano napis: "AIN EINGARP ACRESO GEWTEL AZ RAWTĄ WTE IN MAJ IBDO", czyli "ODBIJAM NIE TWĄ TWARZ ALE TWEGO SERCA PRAGNIENIA". Harry zdjął pelerynę i spojrzał w zwierciadło. 

-Nie... Nie, nie, nie, NIE! 

Z nienawiścią spojrzał na swoich lustrzanych rodziców, gratulujących mu czegoś i otaczających go miłością. Łzy pociekły mu po policzkach, podlewając rosnące od lat smutki i goryczy. 

-Nienawidzę was... -szepnął i wyszedł z klasy, zakładając pelerynę. Dlaczego tego pragnę? Przecież wszystko jest w porządku gdy ich nie ma... Nienawidzę ich, nawet w lustrze mnie prześladują... Nie mogą po prostu zniknąć?

W czasie gdy Harry wracał do swojego dormitorium, wylewając ciche łzy i mrożąc ściany na korytarzu, Albus Dumbledore stał wciąż w rogu sali, uśmiechając się pod nosem. Może faktycznie dnia 31 października 1981 roku pomylono dzieci? - zastanawiał się dyrektor i z pomocą swojego feniksa wrócił do gabinetu.










_____________
667 słów --- 3.12.2021r.

Wężousty Mag || Harry Potter [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz