31 ~ Zakazany Las

963 73 1
                                    

Harry szedł z przodu, uciszając co chwilę brata który piszczał na każdy najmniejszy dźwięk.

-Zamknij się wreszcie! -warknął a zielone oczy błyszczały nieprzyjemnie- Im szybciej znajdziemy tego jednorożca, tym szybciej zejdziesz mi z oczu i nie będę musiał cię oglądać!

Bryan chyba był zbyt przestraszony, ponieważ nijak zareagował na słowa Hadrian'a. Czarnowłosy westchnął i zatrzymał się nagle, gdy paląca magia z niewielkiej odległości uderzyła w niego miękką falą, a inna, znacznie ciemniejsza zmieszała się z jego własną. Czekoladowooki chyba również to poczuł, ponieważ wypuścił nagle czerwone iskry z różdżki i odbiegł z psem, zostawiając Harry'ego samego.

Młodszy Potter nie zwracając uwagi na brata szedł dalej, w stronę ciepłej magii. Zastanawiał się czy to ten jednorożec. Podobno miały bardzo jasną magię, co tłumaczyło by jej łagodną naturę. Słyszał każde uderzenie swojego serca, każdy oddech, szum krwi w żyłach, i nagle zaczęło mu się wydawać to bardzo głośne. Na kilku drzewach znalazł srebrzystą krew, która z całą pewnością należała do jednorożca.

Znalazł się za jakimś starym, spróchniałym drzewem gdy zobaczył postać pijącą krew z rany na szyi magicznego stworzenia. Cofnął się dwa kroki, tym samym łamiąc kilka suchych gałązek pod stopami. Ciemna postać gwałtownie odwróciła się w jego stronę i wstała, jednak Harry zauważył że unosiła się nad ziemią. Nie wahając się ani chwili, wysłał w powietrze snop czerwonych iskier i pobiegł w losowym kierunku.

Dyszał ciężko gdy jedna z wystających z ziemi gałęzi podcięła go, tym samym Harry opadł na ziemię. Zjawa nagle znalazła się nad nim, i gdy avadooki myślał że zaraz zginie jak ten jednorożec, jakieś zaklęcie uderzyło w czarną szatę postać, która uciekła z dziwnym warknięciem. Głuche dudnienie kopyt zbliżało się w stronę Harry'ego, a chłopak nie mógł zmusić się do wstania. Był zbyt zmęczony.

-Dziecię... Już jesteś bezpieczny -odezwał się głęboki męski głos, należący do centraura. Hadrian został posadzony na końskim grzbiecie i przewieziony na skraj Zakazanego Lasu.

-Harry! -usłyszał głos Hermiony z niedaleka, a zaraz po tym ciężkie kroki gajowego- Jak dobrze że nic ci nie jest!

Więcej Harry nie usłyszał, ponieważ ziemią zaczęła wirować mu przed oczami, a chwilę później widział tylko ciemność.

____

Czarnowłosy mruknął gdy jakiś płyn przelewał mu się przez gardło. Starał się otworzyć oczy, jednak okazało się to zbyt trudnym zadaniem na tą chwilę. Słyszał że ktoś siedzi obok tego na czym leżał, zakładał że to było łóżko, i rzuca jakieś zaklęcia. Nowa energia przepłynęła niczym prąd przed jego ciało, przez co aż usiadł. Zakręciło mu się w głowie, jednak umysł miał jasny.

-Harry... Jak dobrze że się obudziłeś -przepełniony ulgą głos Cedric'a rozbrzmiał w pomieszczeniu.

-Cz...eść Ce-e...dric -gardło Potter'a było wysuszone, dlatego ledwo to wychrypiał. Z wdzięcznością przyjął szklankę wody od Puchona- Co się stało?

-Zemdlałeś. Dostaliście zadanie od McGonnagall i znalazłeś martwego jednorożca, po czym coś cię zaatakowało ale niestety niewiadomo co konkretnie. Twój ojciec chrzestny chciał tu przyjechać, jednak dyrektor mu zabronił, twierdząc że sobie poradzisz. A, i Hermiona prosiła bym przekazał ci że wie jak uspokoić Puszka.

-Puszka?

-Pies Hagrida nazywa się Puszek. No wiesz... Ten z trzeciego piętra -szepnął cicho Cedric, wywołując szybsze bicie serca u Krukona- Podczas rozmowy wymknęło mu się. Wybacz że mnie z wami nie będzie ale...

-Rozumiem Ced -Harry uśmiechnął się lekko- Musisz zdać testy, nie martw się. Jakoś damy radę.

-Dziękuję Harry, do zobaczenia! I powodzenia!

_____

-Poważnie nazwał to wielkie bydle Puszek? -zapytał po raz kolejny Draco, gdy stali przed uśpionym już trzygłowym psem. Okazało się że zaczarowana harfa działa cuda.

-Tak, poważnie. A teraz cisza, bo chyba nie chcemy by się obudził, prawda? -odezwała się Hermiona i pociągnęła całą trójkę w otwór pod klapą.

Dziewczyna krzyknęła gdy ciemna roślina owinęła się wokół jej nogi, potem chwyciła za ramiona i tułów, podobnie jak dwójkę towarzyszących jej chłopaków.

-To Diabelskie Sidła! -krzyknął Malfoy podniesionym głosem- Co na nie działało?

-Ogień i światło! -odpowiedział Hadrian.

-Incendio! -płomień z różdżki brunetki rozświetlił łodygi, które zajęły się ogniem i już po chwili byli wolni- Po co takie rośliny ktoś hoduje?

-Nie wiem, Herm, na prawdę nie wiem...

____

-Klucze? Mamy je złapać? -zapytał Draco, uważnie przypatrując się setkom latającym kluczy.

-Tam jest miotła -Hadrian sięgnął po przedmiot i obejrzał- To kto leci?

Gryfonka i Ślizgon spojrzeli na niego jak na kosmitę. Dla nich jasnym było że to najmłodszy szukający tego stulecia ma złapać odpowiedni klucz, by całą trójką mogli otworzyć zardzewiałe drzwi do następnej sali. Harry westchnął cicho i wzbił się w powietrze, szukając wzrokiem najstarszego latającego klucza.






__________________
737 słów --- 3.12.2021r.

Wężousty Mag || Harry Potter [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz