24 ~ Lekcja Latania

999 66 2
                                    

Kilka dni później cała trójka odzyskała przytomność, i czekali na reprymendę od Profesorów, która była nieunikniona. Leżeli na szpitalnych łóżkach bez słowa, patrząc w biały jak śnieg sufit. Martwili się konsekwencjami ich walki z Troll'em, dlatego w ich głowach tworzy się coraz to nowsze, straszniejsze scenariusze.

-Dzień dobry -głos nauczycielki Transmutacji przerwał głuchą ciszę w pomieszczeniu, zwracając uwagę jedenastolatków.

-Dzień dobry Pani Profesor -padły trzy identyczne odpowiedzi.

-Odjęłam od waszych domów po dwadzieścia punktów -Hermiona ukryła twarz w dłoniach a Draco jęknął bezsilnie- Ale dostaliście po trzydzieści, za wyjątkową odwagę i szczęście, że wyszliście z tego żywi. Niewielu czarodziei uszło z życiem po spotkaniu z Górskim Troll'em, a co dopiero pierwszoklasiści. Gratulacje.

-Dziękujemy Pani Profesor -odezwał się słabo Harry ze swojego łóżka. Czuł odrętwienie na ciele, ale głowa przestała go boleć. Chociaż jeden plus z tej sytuacji. McGonnagall wyszła a Madame Pomfrey znów podała im eliksiry na wzmocnienie i słodkiego snu.

_____

Następnego dnia mogli już wyjść ze Skrzydła Szpitalnego, więc pożegnali się przy drzwiach i poszli w swoje strony. Draco na dół, a Hadrian i Hermiona ma górę, jednak różnymi schodami.

Potter od wejścia czuł zaciekawione spojrzenia, ale zignorował je. Nikt nie pytał wprost, więc nie musi mówić. Przeprosił Kaa, starając się wytłumaczyć co konkretnie się wydarzyło. Opowiedział wszystko w dużym skrócie, ale wiedział że to wystarczyło. Wężyca nie lubiła długich opowieści, dlatego skrócenie było najlepszym rozwiązaniem. Był tak zaaferowany rozmową z gadem, że nie zauważył kapitana drużyny Quidditcha, który stanął przed nim. Syknął gdy ciepło dłoni Roger'a Davies'a poparzyło mu ramię.

-Hadrian'ie, dziś po obiedzie masz pierwszą lekcję latania z Gryfonami i Ślizgonami. Pierwsze klasy dowiedziały się gdy ty byłeś jeszcze w Skrzydle Szpitalnym -powiedział i odszedł, nim Harry zdołał zadać jakiekolwiek pytanie. Potter westchnął cicho i podszedł do swojego kufra by przebrać się w czyste szaty, po czym razem z Kaa udał się na lekcję Obrony przed Czarną Magią. Z Gryfonami.

_____

Schylił się nim Drętwota! Jego brata dosięgnęła jego ciała. Profesor uznał że zrobi pojedynki i zaczął losować kto z kim ma walczyć. Harry był więcej niż pewien że było to ustawione. W końcu jaka jest szansa że na prawie pięćdziesiąt osób trafi akurat na Bryan'a?

-Everte Statum!

Brunet nie zdążył postawić tarczy, przez co Zaklęcie czarnowłosego wyrzuciło go w powietrze, tym samym czekoladowo oki przekroczył linię i spowodował wygraną Hadrian'a. Wybraniec chciał wrócić i kontynuować pojedynek jednak Profesor skutecznie go powstrzymał, odbierając różdżkę zaklęciem Expelliarmus! Wkurzony Chłopiec, który Przeżył wyszedł z klasy, trzaskając drzwiami. Quirrell nic sobie z tego nie robiąc, kontynuował lekcję. Być może uznał że foch Złotego Chłopca nie jest czymś, czym powinien się przejąć.

_____

Madame Hooch, nauczycielka latania, miała krótkie jasne włosy i złote oczy, z pionową źrenicą. Była szybka, głośna i potrafiła motywować.

-Witajcie na pierwszej lekcji latania! Połóżcie miotły po swojej prawej stronie, wyciągnijcie nad nią dłoń i powiedźcie: Do mnie! -wyjaśniła i słuchała przez chwilę jak uczniowie powtarzają- Z uczuciem!

-Do mnie! -brzozowa miotła Hadrian'a poderwała się ku górze za pierwszym razem, a kilka osób spojrzało na niego z podziwem. Ich nawet nie drgnęły- Wyobraźcie sobie że się unosi -poradził avadooki, a pozostali uczniowie kiwnęli głowami. Widać było że się koncentrują, po czym wypowiadają komendę a miotły nagle uniosły się w powietrze, prosto do ich dłoni.

-Bardzo dobrze! Teraz usiądźcie na nich i odepchnijcie się. Ręce na miotle, ciało blisko drewna i gdy chcecie lądować, pochylcie się do przodu!

Miotła Neville'a nagle zaczęła się unosić, a on sam nie miał kontroli nad nią. Przyspieszył przez przypadek, skręcił ostro w lewo i poleciał w górę, po czym nagle spadł i złamał rękę.

-Niech ktoś się tylko odważy oderwać stopy od ziemi, a dopilnuję by do jutra opuścił Hogwart! -zagroziła Madame Hooch i poszła z Longbottom'em do pielęgniarki.

-Hej patrzcie! Ten głupek zgubił swoją przypominajkę! -krzyknął Bryan śmiejąc się, a kilku Gryfonów mu za wtórowało- Ciekawie czy ją znajdzie na tamtym drzewie -wskazał na wysoką choinkę.

-Bryan zostaw to. -oznajmił zdecydowanie Hadrian, parząc na brata. Coraz bardziej utwierdział się w przekonaniu że ani James ani jego starszy brat nie posiadają mózgów.

-Bo co mi zrobisz Harrusiu? -zielone tęczówki błysnęły ostrzegawczo na to zdrobnienie, a powietrze odczuwalnie się ochłodziło- Powiesz tacie? -zakpił.

-Pamiętaj Bryan, za pieniądze tatusia mózgu sobie nie kupisz, a teraz bądź grzeczny i oddaj piłeczkę -odezwał sie chłodno czarnowłosy, specjalnie mówiąc jak do psa. Wybraniec poczerwieniał ze złości i wzbił się w powietrze razem z własnością Neville'a. Harry nie usłyszał już jak dom Salazara naśmiewa się ze Złotego Chłopca, ani jak patrzą na niego dwa kolejne domy. Gryfoni z podziwem, że odezwał się tak do własnego brata a Krukoni z... zaciekawieniem? Ciężko stwierdzić gdy się im nie przyjżało. Poleciał za brunetem i zatrzymał się na tej samej wysokości- No i? Czekasz na jakieś specjalne zaproszenie? Oddaj tą piłkę i wracamy na ziemię, chyba ze chcesz wylecieć że szkoły.

Bryan tylko się zaśmiał i wziął rozmach, rzucając niezapominajkę daleko przed siebie. Harry natychmiast za nią poleciał.








__________________
821 słów --- 26.11.2021r.

Wężousty Mag || Harry Potter [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz