20 ~ Szlaban i przeprosiny

1.3K 79 5
                                    

Minął wrzesień, zaczął i kończył się październik. Harry nie odpisał Syriuszowi. Bał się i nie wiedział co miałby mu napisać. Że jego magia się chwieje i ma wybuchy im bliżej do święta Samhain? Że za każdym razem gdy mija profesora obrony boli go głowa? Że w jego głowie nadal siedzi wielki, trójgłowy pies na trzecim piętrze? Albo że czuje motyle w brzuchu gdy spędza czas z czwartorocznym Puchonem?

Nadal nie rozmawiał z Draco, mimo że ten kilkukrotnie próbował zaczepić go na przerwach. W weekendy zamykał się w wieży Ravenclaw'u albo znikał w którymś z tajemnych pomieszczeń zamku. Rzucił zaklęcie zmniejszająco-zwiększające na swoją torbę i wpakował do niej kilkanaście książek, które miały mu zapełnić czas aż do poniedziałku. Skierował się schodami w dół, przechodząc obok Hogwardzkiej kuchni, zabierając drobny koszyk z jedzeniem. Skrzaty szkolne lubiły Hadriana, w odróżnieniu od Bryan'a, który uznał że jako Chłopiec, który Przeżył nie musi okazywać choć nikłego szacunku magicznym stworzeniom.

Wskazał różdżką na kamienną ścianę obok obrazu smoka ziejącego zielonym ogniem.

-Disscendium!

Tajemne przejście pojawiło się przed czarnowłosym, znikając zaraz po tym jak do niego wszedł.

______

Półtora tygodnia przed Samhain Malfoy w końcu zatrzymał Harry'ego, prowokując nauczyciela by dał im wspólny szlaban. Cały Hogwart był dziwnie nerwowy od pamiętnej lekcji Eliksirów, a Draco miał dość siedzenia razem z Pansy Parkinson która kleiła się do niego jak rzep.

Potter siedział w sali Wróżbiarstwa i czyścił szklane kule, podczas gdy Malfoy zamiatał. A przynajmniej się starał.

-Harry -zaczął blondyn, niepewnie spoglądając na zielonookiego który przerwał polerowanie w pół ruchu, po czym kontynuował, nie pokazując że usłyszał- Ja... Chciałem cię przeprosić...

Błyszczące oczy Hadriana spoczęły na rówieśniku, który nerwowo przeskakiwał z nogi na nogę, dobrze wiedząc że jeśli zezłości czarnowłosego ponownie, mistrz Eliksirów już go nie uratuje. A Potter się zastanawiał. Oczywiście przyjemnie przeprosiny, ponieważ zauważył ze skrucha chłopaka była całkowicie szczera, ale chciał potrzymać go w niepewności. Uczono tego w szkole dla czystokrwistych, by nie dać przepraszającemu tak szybkim ulgi. Ma czuć się upokorzony, poniżony w pewnym sensie i ma już nie denerwować tego, któremu jest winny prośbę o przebaczenie.

-W porządku -te dwa słowa, w dodatku z uśmiechem wypowiedziane, sprawiły że Draco niemal osunął się na podłogę. Ciężar który ciążył mu na ramionach nagle zniknął, a zastąpiło je radosne podniecenie- Ale ma się to więcej nie powtórzyć -zastrzegł od razu

-Oczywiście! -Malfoy rozłożył ręce jakby chciał przytulić rówieśnika, jednak opamiętał się w ostatniej chwili. W końcu gdy to zrobi, skrzywdzi Harry'ego- Już nigdy nie obrażę twojej matki!

-No chyba że mnie wydziedziczy... To wtedy śmiało możesz to zrobić -zaśmiał się Potter, wyjaśniając przy okazji że kilka tygodni temu dość dosadnie obraził swojego ojca i brata, a Lily Potter-Evans bardzo kochała "swoich" chłopców. Rzecz jasna Harry się do nich nie zaliczał. I przyznał że nie wie co odpisać ojcu chrzestnemu, ale nie powiedział o uczuciach towarzyszących mu przy Puchonie. Nie sądził by to było ważne dla Ślizgona.

-Odpisz na jego pytania -powiedział blondyn jakby była to najprostsza rzecz na świecie. Może i była, ale nie dla Krukona.

-Jasssne... -przeciągnął głoskę, będąc na pograniczu wężomowy i polerując szklane kule, zastanawiał się co napisać.

____

Po kolejnej godzinie Profesor McGonnagall wypuściła ich z kolorowej sali, zauważając uśmiech na twarzach obu chłopców, co oznaczało że się pogodzili. Mimo że nie byli w jej domu, to obserwowała ich uważnie i widziała jak cały Hogwart czekał aż ich kłótnia zostanie pożegnana. Uczniowie byli niespokojni, a nauczyciele rozkojarzeni. Na szczęście teraz wszystko się skończy.

Harry po powrocie do dormitorium zaczął pisać.

"Cześć Łapo,

Nie pisałem wcześniej przez to że nie wiedziałem co napisać. Mam dobrą wiadomość! Pogodziłem się dziś z Draco (jakieś trzy- cztery tygodnie temu obraził matkę przez co miałem wybuch. Profesor Snape wyczarował wtedy patronusa który poparzył mi dłoń, ale jest w porządku). Bryan jest spokojniejszy, ale to być może zasługa tego że ja obraziłem jego, matkę i ojca za jednym razem (do listu dołączam fiolkę ze wspomnieniem). Jak się czuje? Nie jest najgorszej, ale moja magia wariuje i na Zaklęciach nie mogę dobrać odpowiedniej ilości mocy, przez co wychodzą zbyt silne. Wiesz co można na to zaradzić? Tak, nauczyciele a nawet uczniowie z innych domów mylą nasze nazwiska bez przerwy, więc chyba zostanę Panem Black'iem przez następne siedem lat. Poznałem pewnego Puchona, Gryfonkę i czasem razem się uczymy. Polubiłem Transmutację i Eliksiry (ale dlatego że Bryan wtedy siedzi cicho), za to już nie znoszę Wróżbiarstwa z których pierwsze zajęcia będziemy mieli dopiero za tydzień. Patrzenie bez celu w szklane kulki nie sprawi że nagle zobacze przyszłość, jednak postaram się "obudzić wewnętrzne oko". A jak sytuacja w Zakonie? Coś nowego? Jak się ma Lady Black? Wiem, obiecałem do niej napisać, jednak chyba wolę byś sam się jej zapytał i napisał odpowiedź w liście do mnie. Jak ty się czujesz? Jeśli chcesz, możesz chyba przejechać na chwilę do Hogwartu, dyrektor może się zgodzi.

Mam nadzieję że do zobaczenia,

Szczeniak"









_____________________

821 słów --- 19.11.2021r.

Trochę taki "TIME skip" z tego rozdziału



Wężousty Mag || Harry Potter [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz