Rozdział 21

100 8 0
                                    

Obudziło mnie trzaśnięcie drzwi i krzyki. Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Wszystko wskazywało na to, że zbliża się zachód słońca. Postanowiłam jeszcze chwilę poleżeć, a aby się czymś zająć, zaczęłam delikatnie głaskać policzek Kamila. Po jakimś czasie głosy ustały, a brunet zaczął się budzić. Ostatni raz przejechałam kciukiem, po czym pozostawiłam dłoń w bezruchu. Chłopak w końcu otworzył oczy, które od razu zaczął pocierać. Odłożył jedną dłoń z powrotem na mają talię, a drugą umieścił na tyle mojej głowy. Nieco ją przycisnął, po czym pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się na to, po czym ułożyłam się wygodniej.

Kamil- Nie uważasz, że wypadałoby już wstać?- zaśmiał się w zaspany sposób.

Macy- Nie chce mi się.

Kamil- A gdyby tak pójść po jakieś żarcie? Chipsy? Chrupki?

Macy- Brzmi ochoczo.- podniosłam się.

Kamil- To co? Idę się ubrać i możemy iść.

Macy- Czekaj kurwa, to ty dalej w piżamie?- zaśmiałam się.

Kamil- A kiedy miałem się przebrać? Wszedłem świeżo jak zjadłem zajebiste śniadanie i szukałem motywacji, aby wyjść z łóżka.

Macy- W takim razie droga wolna.- zturlałam się z niego, jednak nie przemyślałam, że mogę jebnąć łbem o ścianę.

Macy- Ała kurwa mać!- odruchowo podniosłam głos.

Kamil- Gratulacje.- zaśmiał się.

Macy- Dziękuję, kurwa.- zaczęłam masować potylicę, którą przyjebałam.

Kamil- Nie ma za co, kurwa.- zaśmiał się.

Macy- Dobra spierdalaj.- zawtórowałam mu.

Chłopak poszedł się ubrać, natomiast ja wzięłam się za wstanie z łóżka. Gdy poprawiał włosy, wbiłam mu się do łazienki sprawdzić, czy się nie rozmazałam. Na szczęście nic takiego się nie stało.

Macy- A może jeszcze do maka zajdziemy?- wtuliłam się w Kamila.

Kamil- Właśnie miałem o to pytać.- uśmiechnął się.

Macy- Czyli idziemy?

Kamil- Idziemy.

Macy- I zajebiście.

Po chwili wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się w kierunku korytarza, jednak nie umknęło to uwadze tymczasowych współlokatorów.

Mandzio- Gdzie się jaśnie państwo się wybierają?

Macy- Przejść się.

Mandzio- Miłej podróży zatem.

Macy- To tyle? Tak szybko?

Mandzio- Tak, tak szybko.

Macy- Kurwa zaczynam się was bać.

Kamil- Ja chyba też.

Mandzio- Dobra misiaczki, idźcie już, a nie się przejmujecie jakimiś zgredami.

Kamil- Niechaj tak będzie.

Ubraliśmy obuwie i wyszliśmy z domku. Udaliśmy się w kierunku fast fooda.

Kamil- O chuj chodzi?

Macy- Nie wiem kurwa, też mi coś nie gra.

Kamil- Coś im odjebało.

Macy- Definitywnie.

W końcu po blisko pół godzinie rozmów doszliśmy do McDonalda. Zjedliśmy obiado-kolacje, po czym udaliśmy się do sklepu. Kupiliśmy w chuj słodyczy, chrupek i innych pusto kalorycznych produktów. Ostrożnie weszliśmy do domu, po czym ściągnęliśmy buty i wraz z siatkami szybko weszliśmy do pokoju. Rozłożyłam na szafce zakupy i spojrzałam na szczerzącego się, jak głupi do sera, Kamila.

Kiedyś będzie lepiej... Fanfik Nexe i ewronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz