Rozdział 25

106 10 14
                                    

Macy- Przepraszam cię, ale no nie pójdę z takimi rozjebanymi paznokciami. Mogę to ściągnąć i wyrzucić później?

Kamil- A nie płytki sobie nie rozpierdolisz?

Macy- Teoretycznie jak odpada to się nic nie dzieje, więc nie powinno. A masz może cążki albo nożyczki małe takie?

Kamil- Nie mam pojęcia. Sprawdź w schowku.

Na szczęście takowe się tam znalazły, a ja na spokojnie ściągnęłam stare paznokcie. Troszkę zniszczyła się płytka, ale nie na tyle, abym miała na co narzekać. Mogło być gorzej.

Podjechaliśmy pod dom rodzinny Kamila. Gdyby porównać mój stres chwilę wcześniej z obecnym, był on prawie zerowy. Miałam wrażenie, że coś spierdole, że nie przypadnę jej do gustu. Wyszliśmy z samochodu, zabraliśmy bagaże i podeszliśmy do drzwi. Brunet zapukał do nich, a chwilę później otworzyła nam kobieta.

Mama Kamila- No w końcu! Hej, zapraszam, wchodźcie.

Kamil- Hej.- przytulił ją na powitanie.

Macy- Dzień dobry.- wyciągnęłam rękę, jednak kobieta nie zważając na to, przytuliła mnie, co wprawiło mnie w zdziwienie.

Mama Kamila- Ela.- uśmiechnęła się ciepło, podając mi rękę.

Macy- Macy.- oddałam gest.

Ela- Dajcie te walizki i wchodźcie.- zabrała nam je.

Kobieta zaprowadziła je do pokoju, a nas gestem zaprosiła do salonu, jakby z wyrzutem, że sami jeszcze się nie rozgościliśmy. Była bardzo gościnna, jednak nie zmieniało to faktu, że byłam spięta.

Ela- A więc, Macy, skąd wzięło się to imię?

Macy- Ciężko stwierdzić. Wydaję mi się, że zostało mi ono nadane, aby łatwiej było mi się zaklimatyzować.

Ela- Wyjechałaś gdzieś?

Macy- Jak byłam mała, rodzice się rozwiedli. Mój brat został z mamą, a ja z ojcem wyjechałam do Stanów. Po śmierci ojca wróciłam do Polski. Wolałam być z mamą niż z macochą.

Ela- A czym się interesujesz?

Macy- Generalnie gram na komputerze, potrafię grać na gitarze. Rysuje sporo na tablecie.

Pani Ela jeszcze trochę powypytywała, co było zrozumiałe. Nie dość, że jest to początek relacji, to wszystkie znaki na niebie, wskazywały na to, że będę w jej domu nocować. Rozmowa z czasem zmieniła tory, a ja starałam się jakkolwiek w niej uczestniczyć, aby nie wyjść na jakąś odklejoną. Uważnie słuchałam, o czym była mowa. Kobieta poczęstowała nas upieczonym ciastem.

Dzisiejsze popołudnie zostało bardziej poświęcone na lepsze poznanie się, zaplusowanie, co myślę, że się udało. Mama Kamila po jakimś czasie zajęła się swoimi sprawami. Niebieskooki mniej więcej zaznajomił mnie z budynkiem. Spoczeliśmy w jego pokoju. Przynajmniej w dawnych czasach.

Macy- A masz jakieś zdjęcia? Albumy?

Kamil- Mam.- powiedział po chwili namysłu, po czym wstał.

Chłopak zaczął grzebać w szafkach, z których wyłoniły się zbiory fotografii. Rzucił je na łóżko, a powstały bałagan oprzątnął.

Kamil- A od którego zaczynamy?

Macy- Może ten?- wskazałam na jeden z mniejszych, błękitny album.

Otworzyliśmy go, a zdjęcia z o wiele gorszą jakością niż obecnie nam się ukazały.

Macy- Jaki mały Kamilek.- uśmiechnęłam się.

Kiedyś będzie lepiej... Fanfik Nexe i ewronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz