10

6.2K 553 52
                                    

Kolejny raz byłam zbyt szczęśliwa jak na wyjście do sklepu i wydanie kolejnych pieniędzy na płytę, której zresztą nawet nigdy nie przesłucham. Jednak te piękne oczy, które wywołują u mnie szybsze bicie serca, są warte zachodu. Mogłabym zapłacić za nie każdą sumę pieniędzy. Może było mi trochę szkoda, że nie mogłam iść z przyjaciółką na zakupy i sprawić sobie nową sukienkę czy chociaż koszulkę, ale musiałam być wytrwała. Nie mogę wpadać do sklepu z płytami, żeby wyjść z niczym, bo w końcu według mojego uroczego sprzedawcy jestem zapaloną fanką muzyki i nie mogę bez niej żyć. Nie miałam zamiaru wyprowadzać go z błędu, bo to daje mi dużo większe szanse na randkę czy coś. Szczególnie po tym, jak flirtował ze mną ostatnim razem. Na pewno mu się spodobałam, a niedługo zaprosi mnie do kina i wtedy będziemy żyć długo i szczęśliwie, a on nigdy nie dowie się, że nie znam się na jego ukochanych zespołach.

Przekraczając próg, byłam tak radosna, że prawie przytuliłam się z drewnianą podłogą. Niefortunnie zahaczyłam o swoją drugą nogę i niech nikt mnie o to nie wini! Byłam taka podekscytowana, że aż byłam w stanie zapytać go o imię i zaproponować spotkanie. Oczywiście cudem uniknęłam bolesnego upadku i siniaka, a to, że nikt nie zwrócił na mnie uwagi, było kompletnym zdziwieniem z mojej strony. Nie może być chyba już lepiej.

W sklepie jak nigdy było więcej niż trzy osoby. Jakieś trzy dziewczyny, które nie mogły się zdecydować, kłóciły się, którą płytę lepiej wybrać. Zakochani stali przy winylach i szeptali coś do siebie. Matka z dzieckiem, które wybierało najbardziej kolorową okładkę. Był też i mój piękny Azjata, który uśmiechał się do jakiejś długonogiej blondyny.

Moje serce od razu przestało bić z podekscytowaniem i wróciło do normalnych, mozolnych skurczów mięśni. Byłam tam, jak ta ostatnia idiotka patrząc na to, jak chłopak posyła tej dziewczynie dokładnie taki sam uśmiech co mi każdego wcześniejszego razu. Nie robił sobie nic z tego, że ona nachylała się na blacie, zalotnie zakręcając kosmyk włosów na swoim palcu. Ba, był z tego bardzo rady. 

Nie umiałam opisać uczucia, jakie mną targało w środku. Czułam się jakbym była nic nie wartym przedmiotem, bo on w końcu ze mną flirtował i to.. To musiało być czymś. Nie wierzę, że nic to dla niego nie znaczyło, musiało, prawda? Nie może być takim dupkiem, który flirtuje z każdą klientką, która tylko pojawi się w sklepie.

Jednak z sekundy na sekundę coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że naprawdę z nią flirtuje i kompletnie mnie nie zauważył. Zawsze mnie widział, zawsze podchodził do mnie od razu albo po prostu kazał czekać, więc co tym razem jest nie tak?

Wmawiając sobie, że tylko mi się wydaje i on po prostu rozmawia z klientką zapewne na temat płyty, zaczęłam przeglądać wszystkie albumy po kolei. Szukałam czegoś, co mogłoby opisać mój aktualny nastrój. Chciałam mu jakoś niemo przekazać, że nie znoszę tego za dobrze i nie podoba mi się jego stosunek do innych. Bo kiedy on próbował wyrwać blondynkę, ja czułam się, jakby ktoś wyrwał moje serce z piersi i przydeptał ciężkim butem. Motyle w brzuchu stały się pszczołami, które zaczęły niemiło żądlić. 

Nie mogłam nawet równać się z tamtą dziewczyną, bo w stosunku do niej byłam niczym. Od razu widać było, że miała większe piersi, zgrabniejsze nogi i figurę. Podczas gdy ja wyglądałam jak skończona debilka, która wydaje wszystkie pieniądze na płyty, bo zakochała się w chłopaku, którego imienia nie zna. Zaraz, nie wyglądałam. Ja nią byłam.

Przeszukiwałam płyty, bo nie mogłam tak po prostu wyjść. Nie mogłam okazać się aż tak słaba. Powstrzymywałam łzy, które chciały wydostać się na zewnątrz, ale wmawiałam sobie nadal, że wszystko jest w porządku i kiedy podejdę do kasy, to ta blondyna zniknie raz na zawsze.

Oczywiście, że nie zniknęła. Po prostu seksownym krokiem, niczym modelka, wyszła. Nie mogłam nie spojrzeć na reakcję chłopaka, który wpatrywał się w nią niczym zaczarowany.

Podeszłam do kasy z mieszanymi uczuciami i może trochę zbyt głośno położyłam przed nim płytę o tytule "The Shape Of A Broken Heart".

Bo moje serce się rozkruszyło i było teraz innego kształtu* niż dotychczas.

✖✖✖

Spójrzcie kto wraca ze swoim słomianym zapałem :) miejmy nadzieje, że będzie teraz z górki!

Mecz Lou dzisiaj był naprawdę jwhwjsihwhd a sam bohater wyglądał niezwykle rozkosznie, czyż nie?

Kto cieszy się na powrót waszego słowika? :) bo ja tam za wami tęskniłam!!

calum hood // record shopOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz