Wiedziałam, że to było głupie. To, że płakałam, rozpaczałam i nie mogłam nic na to poradzić. Nie był to pierwszy i ostatni raz, kiedy poczułam się zupełnie bezsilnie w swoim życiu, ale zdecydowanie nie wpisało się to do mojej historii jako jakieś niesamowite. Nie byłam dumna z tego, co się działo, ani trochę, bo prawda była taka, że nie płakałam przez to, że Calum miał dziewczynę, która na dodatek była kimś, kto niósł miłość i pokój na świecie, ponieważ z tym pogodziłam się naprawdę szybko. Moje łzy były wytworem mojej własnej głupoty, ponieważ zmarnowałam tyle czasu na uganianie się za chłopakiem, który tylko udawał zainteresowanie. Płakałam z bezsilności, że nie mogę zmienić tego, co się wydarzyło, że chciałam realnie stanąć na drodze dwójce zakochanych. Był w tym także nieodłączny wstyd. Wstydziłam się jak diabli, ponieważ nie potrafiłam nad sobą zapanować. Nie powinnam rozpaczać po czymś takim. Jednak nie potrafiłam też do końca dzielić radości w związku z tym, że Calum był szczęśliwy z kimś innym. Z jednej strony byłam radosna, bo on miał tego, co chciał w swoim życiu, a z drugiej nie mogłam się z tym kompletnie pogodzić. To było jak rozerwanie mnie na dwie połówki. Jedna chcę, chociażby przyjaźni z Calumem i wmawia sobie, że wcale to uczucie, które towarzyszyło mi od tak długiego czasu, nie jest prawdziwe, a druga natomiast krzyczy ile sił, że kocham go niezmiernie mocno i nie powinnam zgadzać się na jego związek z inną kobietą. Nie bardzo wiedziałam jak mam reagować w tych wszystkich sytuacjach. Moi rodzice coraz bardziej zamartwiali się, dlaczego z ciągle uśmiechającej się córki, zrobił się ktoś, kto nawet nie potrafi się uśmiechnąć. Nie było już głupich odzywek i przekomarzania się z rodzeństwem o pilota do telewizora. Każdy zauważył, że coś jest nie tak i nie raz pytali mnie o powód mojego niezadowolonego spojrzenia i zaszklonych oczu, które były już i tak niezmiernie czerwone. Nie sądzę, że ktokolwiek byłby naprawdę w stanie zrozumieć to, co czuję w środku. Jednak to nadal nie przeszkodziło nauczycielom w szkole na interwencję, nawet jeśli zapewniałam, że wszystko ze mną w porządku. Moi rodzice zostali wezwani do szkoły i przysięgam, że nigdy nie spodziewałam się, że z zaczerwienionych od płaczu oczu mogę zrobić sobie takie problemy. Skończyło się na tym, że codziennie musiałam odwiedzać panią psycholog w szkole, z którą po prostu siedziałam. Patrzyłam na zegar w jej gabinecie, nie bardzo wiedząc nawet, co takiego mogłabym powiedzieć, ponieważ samo zapewnienie, że to nic takiego, nie dawało nic, a raczej pogarszało tylko sprawę. Koniec końców ciągle byłam uznawana za zamkniętą nastolatkę, która może ma nawet myśli samobójcze, a ja prawdę mówiąc, chciałam się tylko śmiać z ich słów, ale to mimo wszystko było miłe, że zainteresowali się moim życiem, a nie ominęli, jak to robi wiele osób. Przyjaciele martwili się o mnie i ciągle chcieli odciągnąć mnie od wszystkiego, co się działo w mojej głowie, ale ja dalej w tym tkwiłam. To było niczym ruchome piaski, im więcej się ruszasz, tym bardziej cię wciąga, a ja im więcej myślałam o całej sprawie, tym bardziej tkwiłam w przeszłości, która wydawała mi się taka kolorowa. Nie chciałam ruszać do przodu, ale też dobrze wiedziałam, że muszę. Trwało to ponad trzy tygodnie, ale w końcu doszłam do jednego zasadniczego wniosku, który miał rozwiązać całą tą pokręconą sytuację, w której znalazłam się zupełnie przypadkiem.
A niech cię Stacy, musiałaś chcieć płytę na urodziny?
Porządkowanie mojego życia zaczęłam od swojego pokoju. Musiałam pozbierać wszystkie śmieci z przeszłości. Poukładałam w końcu wszystkie ubrania i posprzątałam biurko, które zagracone było mnóstwem rzeczy, których w rzeczywistości nie potrzebowałam. Wyrzucałam każdą zbędny obiekt, który zalegał w szafkach. Jednak na koniec zostawiłam sobie wieżę z płyt, które kupiłam przez ostatnie tygodnie. Przejrzałam każdą z nich i westchnęłam. Uświadomiłam sobie, że nawet ich nie przesłuchałam, ale nie bardzo mnie to obchodziło. W tym momencie byłam na lepszej pozycji przez moje lenistwo. Zawsze mogłam sprzedać je w internecie, jest tak mnóstwo osób, które chciałyby je mieć, a ja mogłam nawet na tym zarobić. W końcu nie było to tak, że nikt nie chciałby kupić takich wspaniałych zespołów i wykonawców. Zawsze jest to jakaś opcja. Jednak, żeby cokolwiek z tego się udało, musiałam mieć wszystkie płyty. A tak się złożyło, że jedna z nich była nadal w posiadaniu Caluma, który dziwnym zbiegiem okoliczności nie mógł zostawić tego głupiego albumu swojej dziewczynie, która tego dnia zastępowała go w pracy.