[ Chciałabym wyjaśnić sprawę zarostu Caluma w poprzednim rozdziale. Wiecie, on jest chłopakiem, zdarza się czasem, że facetowi rośną na twarzy takie rzeczy i nie mówcie, że nie Hoodowi, ponieważ na wielu zdjęciach widać, że ma takie małe włoski, a jak wiadomo, zarost kuje, nawet jeśli jest mały, więc nie wiem, o co to oburzenie, serio. Nie róbcie z niego takiej laski haha ]
Tuż po przebudzeniu, wiedziałam, że ten dzień mnie wykończy. Psychicznie i fizycznie. To pewne. W końcu, która sobota tego nie robiła? Denerwowanie się, obgryzanie paznokci, nogi jak z waty, ataki serca i inne skutki uboczne zakochania. Jednak wszystko wynagradzał mi widok najbardziej uroczej twarzy na całym świecie. To było coś, dlaczego byłam w stanie czekać tygodniami. Piękne, czekoladowe oczy, pudrowe wargi, które stworzono tylko i wyłącznie po to, żeby mnie nimi torturować. Jakże było mi źle, gdy widziałam chłopaka, który zagryzał tę wargę, zupełnie nie wiedząc, że to działa na mnie jak płachta na byka. To w ogóle nie powinno być atrakcyjne, ale w jego przypadku to wyglądało tak słodko, że nie można było wytrzymać.
Wszystko, co robił, jego gesty, nawet takie niewinne, które wydawałoby się, że są zupełnie bagatelne dla zwykłego obserwatora, dla mnie były jak jakieś zesłanie z nieba. Błogosławieństwo, którego mogłam dostąpić tylko w jednym dniu tygodnia. Dlatego nie trudno było się domyślić, że sobota był moim ulubionym dniem.
Zwykle przy śniadaniu z rodziną, wszyscy patrzyli na mnie jak na kosmitę, ponieważ wstawałam dużo wcześniej, niż to zwykle robię. Byłam uśmiechnięta, żywa, szczęśliwa. Wręcz promieniowałam optymizmem, co nie zdarzało się zbyt często w moim przypadku. Zwykle byłam w nastroju na zamordowanie wszystkich irytujących ludzi. Rodzice raczej nie mieli z tym problemu, a raczej wysuwali podczas posiłków różne teorie na ten temat. Więc zawsze musiałam wysłuchiwać czegoś w rodzaju 'co ty tak się od rana szykujesz? Może masz randkę?' czy 'znowu wychodzisz? Dokąd? Z kim? Czy chcesz nam kogoś przedstawić?'. I może było to trochę irytujące, ale nadal byłam zadowolona, że interesowali się takimi rzeczami, że potrafili zwrócić uwagę na zmianę mojego zachowania. To było naprawdę miłe uczucie.
Jednak dzisiejsza wizyta miała być zupełnie inna. Czułam się dziwnie nabuzowana energią, która krążyła w moich żyłach z zawrotną prędkością. To było to jedno z tych przełomowych spotkań, które pozwalały wybadać grunt. Niby nic wielkiego się nie stało, ale musiałam zobaczyć dokładnie, na czym stoję. Chciałam wiedzieć, jaki teraz będzie stosunek Caluma do mnie i czy coś zmieni się w naszych relacjach, które w zasadzie w środę wskoczyły na nowy poziom, ponieważ nie ma się co oszukiwać, jeśli on nie zrozumiał podtekstu tego całusa, to musiał być najbardziej tępą strzałą, jaka stąpa po świecie. A może ja po prostu przesadzałam i uważałam, że to było proste do rozczytania?
Jednak spodziewałam się każdej reakcji, a najbardziej tej dobrej, ponieważ kiedy odchodziłam od niego w środę, był jak zaczarowany sytuacją, więc nie mogło być źle, prawda?
Cóż, mogło. Mogło być jeszcze sto razy gorzej.
Ponieważ tuż po przekroczeniu progu sklepu z płytami i prawie zderzeniu się z podłogą, wiedziałam, że nic nie będzie dobrze. Nie mogło być.
W sklepie było zbyt pusto, zbyt cicho i zbyt mało było nim mojego ukochanego sprzedawcy. Zamiast niego przy ladzie siedziała dziewczyna. Również zaczytana niczym moja bratnia dusza. Jej długie włosy opadały kaskadami na ramiona, a ona była lekko zgarbiona, ale nadal wyglądała olśniewająco. Jej głowa podniosła się, kiedy wydałam z siebie ciche westchnięcie. Wtedy już byłam całkowicie pewna, że to ta sama dziewczyna, którą Calum całował niedawno na ladzie.
-Przepraszam bardzo, już pomogę pani wybrać -na jej twarzy pojawił się perlisty uśmiech. Wyglądała ślicznie i musiałam to przyznać. Taka trochę nieokiełznana Indianka z koralikami w swoich włosach.
Może to dla niej Calum zrobił sobie ten tatuaż z Indianinem? Tak bardzo ją kochał?
Jedno było pewne, nie mogłam wchodzić między nich, skoro tak wielkie uczucie było między nimi. Nie miałam serca, żeby to niszczyć. Nie byłam taką dziewczyną, nie chciałam cierpienia innych, nawet jeśli to miało zadać mi samej wielki ból.
-Nie trzeba, um.. Caluma nie ma? -wymamrotałam cicho, kiedy dziewczyna już stała przede mną. Była wyższa, prawdopodobnie wzrostu Hooda, nie była małym kurduplem jak ja.
-Nie ma go kochanie, niestety. Wiesz, dzisiaj wziął sobie wolne, zastępuję go. Przykro mi -wzruszyła beztrosko ramionami, nadal nie zmniejszając uśmiechu. Wydawała się tak miła i wspaniała. -Mam mu coś przekazać? Widzę się z nim wieczorem.
-Nic się nie stało, po prostu miał dla mnie płytę, raz jej zapomniałam -odpowiedziałam, patrząc na nią ze szczerym zainteresowaniem.
-Więc Emily, no tak. Mogłam się spodziewać cię dzisiaj. Słyszałam coś o tej płycie, Cal mi wspominał, że możesz się pojawić, ale nie jest zbyt dobry w opisywaniu wyglądu, zupełnie bym cię nie poznała. Jestem Alexandra, ale mów mi po prostu Alex. Miło mi ciebie poznać -wyciągnęła w moją stronę swoją dłoń, którą ja chętnie uścisnęłam.
Była tak wspaniała w porównaniu ze mną.
-Mi również Alex. Więc znasz Caluma dobrze? -zapytałam, spoglądając na nią niepewnie, ponieważ jakoś chciałam wybadać sytuację.
-Rzekłabym, że lepiej niż dobrze! -zaśmiała się wesoło, a ja zrozumiałam, że wszystko jest stracone.
-Mogłabyś sprawdzić, czy zostawił tę płytę? Trochę się dzisiaj spieszę, umówiłam się na spotkanie -wymyśliłam wymówkę na poczekaniu i ruszyłam za dziewczyną, która paliła się do pomocy, w stronę kasy. Zaczęła przeszukiwać wszystkie zakamarki.
-Niestety, musiał zapomnieć ją zostawić -stwierdziła niezadowolona. -Jeśli chcesz, mogę do niego zadzwonić.
-Nie, nie. Nie trzeba go martwić, obejdę się. Przyjdę następnym razem, jakoś tam się do niej dostanę, prawda? -posłałam jej lekki uśmiech, ale chyba wyczuła, że coś jest nie tak.
Jednak nawet jeśli to nie odezwała się i po prostu pożegnała mnie w bardzo miły sposób. A gdy znalazłam się tylko poza zasięgiem sklepu, zaczęłam płakać. Po mojej zaokrąglonej buzi zaczęły spływać łzy, a ja pogrążyłam się w rozpaczy.
Jest tak wiele słów, które chciałabym ci powiedzieć Calum, ale nie martw się, nigdy ich nie usłyszysz.
✖✖✖
Więc.. To nie jest siostra Caluma, jak mówiłam. Rozdział jest krótki, ponieważ to tylko takie przejściowe, żebyście nie wmawiali mi, że to jego siostra, bo lol, nie całowałby się ze swoją siostrą, prawda?
Piszcie co tam myślicie, co w waszych głowach się czai!! :)
I zauważyłam, że polubiliście Lukeya i chcecie go złączyć z Jessie. No nie wiem, nie wiem, nie wiem.
Komentujcie i zostawiajcie gwiazdki! Ah I zapraszam na moje inne prace, reklama musi być :D x