30

5.5K 486 165
                                    

Nigdy nie byłam niemiła, nie robiłam nic na złość, nie nagadywałam, nie obmawiałam, nie byłam złośliwa, nie robiłam niczego na przekór, byłam skłonna do poświęceń i to niezwykle wielkich, a to wszystko dla moich jedynych, najukochańszych, najlepszych przyjaciół. Jednak dokładnie w pierwszym zdaniem, które zostało wypowiedziane, wiedziałam, że muszę zmienić swoje postępowanie. Nie powinnam być dla nich taka dobra, ponieważ oni dla mnie nie byli. Nie mogłam ich przekonać o słuszności swojego zdania, nie mogłam nic powiedzieć. To wyglądało na bardzo źle zaplanowane porwanie. Brakowało kominiarek, czarnych ubrań, ale krzyków i niecenzuralnych słów było dosłownie aż w nadmiarze.

-Nawet mnie nie denerwuj, bo zaraz uderzę cię po raz kolejny, rozumiesz?! -krzyknęła sfrustrowana Jessica, a ja tylko zakopałam się pod różową kołderką, która była całkowicie godna księżniczki, ale nie miałam nic przeciwko temu. -Wyłaź spod tej fortecy!

-Calum miał swoją fortece -wymamrotałam cicho i zaraz tego pożałowałam, ponieważ została ze mnie zdarta ostatnia linia obrony.

-Ty się zamknij lepiej, bo nie mam siły cię słuchać. Pragnę tylko mieć spokojny, piękny dzień, a ty jedyne co musisz zrobić to wstać z łóżka i pójść do swojej bratniej duszy! -zawołał niezwykle głośno Dylan, przez co zainteresowanie moim pokojem wzrosło i momentalnie zjawiła się w nim moja młodsza siostra z szerokim uśmiech.

-Czy ja usłyszałam coś o bratnich duszach? -wręcz zaćwierkała wesoło Charlyn. -No nie wierzę, że moja siostra się zakochała. Chyba muszę poinformować tatę, żeby się dowiedział, że jego kochana córeczka, ale nadal nie najlepsza, widuje się z kimś! Przecież on wpadnie w szał.

-O co ci chodzi Lyn? Możesz spadać do swojego świata kucyków i tęczowych jednorożców? -posłałam jej mordercze spojrzenie, a ona tylko zaśmiała się na cały dom.

-No dokładnie, nie jest teraz dobra pora na takie dogryzanie -powiedział Dylan wprost do mojej młodszej siostry, która zakręciła tylko kosmyk włosów na palec. -Mówię poważnie, a ja poważny nie jestem praktycznie nigdy. Teraz jesteśmy w trakcie czegoś, co zaważy na losach przyszłości twojej siostry.

-Więc zgaduję, że to pora na jakiś szantaż, skoro krzyczycie na nią od ponad godziny, a ona nadal udaje, że was tutaj nie ma -poradziła im moja siostra i usunęła się z drogi, kiedy w jej stronę poleciała jedna poduszka, którą miałam pod ręką. Zniknęła szybciej, niż myślałam, może rzeczywiście potraktowała tę sprawę poważnie, cóż, mogłaby traktować tak każdą rzecz.

-Szantaż? Nie jestem dobra w szantażowaniu -stwierdziła Jessica, a ja przewróciłam oczami, ponieważ poważnie rozważała taką opcję. -Ale Dylan, czy ty nie jesteś w tym świetny?

-Mam wprawę, muszę przyznać -odpowiedział beztrosko przyjaciel z diabolicznym uśmiechem, który miał wymalowany na twarzy. Strzelił palcami, jakby przygotowywał się do jakiegoś poważnego zadania. -Zawsze można wypróbować tortury. Łaskotki, głodzenie i inne.

-Co?! Tylko żadnych łaskotek! Już wstaję. Widzisz? Wstałam -zawołałam, podnosząc się na nogi. Zakręciło mi się w głowie przez ten nagły ruch i zobaczyłam migoczące gwiazdy przed oczami. Zamruczałam z niezadowoleniem pod nosem.

-Jaka ty jesteś łatwa, dziewczyno -westchnął Dylan, kręcąc głową z niedowierzaniem. Jego wzrok przeniósł się na przyjaciółkę i wymienili jakieś dziwne spojrzenia, którego znaczenie tylko oni znali.

-To nie tak, że macie jakikolwiek wpływ na to, czy pójdę do Caluma. Wiecie, chodzi mi o to, że zdecydowałam, iż nie mam zamiaru się pokazywać tam nigdy więcej, nie spojrzę mu w oczy i nie chcę kompletnie o nim myśleć. Jedyne, o co was proszę, to zwykłe zaprzestanie gadania, wspominania o tym człowieku w mojej obecności, czy tak wiele od was wymagam? -zapytałam sfrustrowana i spojrzałam na nich z nadzieją, że może tym razem uda mi się ich przekonać, odpuszczą i skierują się szybko do swoich domów. -Naprawdę nie potrzebuję popędzania, pójdę, kiedy będę gotowa.

calum hood // record shopOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz