-Ty naprawdę jesteś taką wielką fanką muzyki?
Zamurowało mnie. Dosłownie. W jednej sekundzie opuściła mnie cała energia, moje kończyny były sparaliżowane. Nie potrafiłam się poruszyć. To było jakieś nieprawdopodobne, skąd on niby mógł wiedzieć? Tylko sobie żartował, na pewno. Nie ma w ogóle szansy, że kiedykolwiek się domyśli. Przecież nie przeprowadzi ze mną wywiadu na temat czy kłamię. To byłoby zupełnie dziwne i głupie z jego strony. Jednak dlaczego zamknął drzwi? Czyżby chciał mi przekazać tym ruchem, że nie mam szans na ucieczkę i nie wywinę się od tej rozmowy?
Moja głowa pękała od myśli, które się w niej kłębiły. Nie mogłam dać po sobie poznać, że kłamię jak z nut, ponieważ to byłby dla mnie największy wstyd, a tego akurat było zbyt dużo w moich relacjach z Calumem. Nie chciałam kolejny raz z rzędu wyjść na idiotkę. Nie potrzebowałam tego.
Chociaż nie powinnam też się tym w ogóle przejmować, ponieważ to nasze ostatnie spotkanie i nie mam zamiaru już więcej razy przychodzić tutaj lub nawet myśleć o tych ślicznych, czekoladowych oczach, w których za każdym razem rozpływałam się z przyjemności.
-O co ty mnie oskarżasz Calum? Niczego nie zrobiłam! -zawołałam może trochę za głośno, wyrzucając ręce w górę. Chciałam pokazać jak najlepiej, że jestem niewinna, ale raczej nie wychodziło mi to tak, jakbym tego chciała.
-O nic cię nie oskarżam. Po prostu zapytałem, więc dlaczego się tak denerwujesz? -odparł, patrząc na mnie z góry, zupełnie jakby on natomiast chciał pokazać, że i tak z nim nie wygram.
-Właśnie, że to robisz! Nie podoba mi się, że mi nawet nie ufasz. Podobno jesteśmy przyjaciółmi, ale chyba znamy dwa zupełnie przeciwne definicje przyjaźni. Wybacz mi, ale nie mam zamiaru rozgadywać się z tobą na tematy, których nawet nie rozumiesz. Uważaj sobie następnym razem, bo ktoś może być na ciebie naprawdę zły przez takie głupie gadanie -powiedziałam dobitnie, patrząc prosto w jego oczy z wielką determinacją, która przepełniała moje ciało od stóp do czubka głowy. Nie mogłam odpuścić w takiej chwili, nie chciałam, nie potrafiłam.
-Jakbyś ty wcale się nie zdenerwowała. Ogarnij się, proszę i bez takich, ponieważ ostatnim czasem wszystko, co robimy to jakieś głupie podchody i nie wiem w ogóle, co to ma znaczyć, co mam myśleć. Więc proszę cię. Chociaż raz porozmawiajmy jak normalni ludzie bez tych wszystkich nacisków ze strony ludzi wokół nas i żadnych tajemnic -odpowiedział, wręcz przygważdżając mnie swoim srogim spojrzeniem do krzesełka. Spuściłam głowę i spojrzałam na swoje uda, pomiędzy którymi powinna być szpara, której nie miałam.
-Nie wiem co mam ci powiedzieć Calum. Uważam, że rozmawiamy przecież normalnie i nikogo to nie powinno dziwić, że czasem jest niezręcznie. Chyba takie jest właśnie życie, żebyśmy mogli czuć się głupio przy osobach, które lubimy, prawda? -mruknęłam, bawiąc się rąbkiem różowego sweterka i marząc, żeby nagle stało się coś, co mogłoby wyciągnąć mnie z tego pomieszczenia. Chciałam uniknąć tej rozmowy. Szczególnie w tym stanie, jakim jestem teraz.
Chłopak się nie odzywał przez dłuższą chwilę, ale jego oczy czujnie obserwowały moje poczynania i byłam onieśmielona, naprawdę. Nie wiedziałam, czy w ogóle chciał, żebym weszła w jego życie kiedykolwiek. Może nawet nie chciał nigdy się ze mną przyjaźnić? W tej chwili nie byłabym zdziwiona niczym, ponieważ wiem dobrze jakie życie potrafi być zaskakujące, szczególnie w moim przypadku. Nigdy nie prosiłam się o coś takiego, nie chciałam wcale skończyć ze złamanym sercem, nie chciałam w ogóle kończyć w sklepie z płytami, nie chciałam ich kupować, nie chciałam Caluma, ale cóż, jak zwykle rozum swoje, a serce robi i tak to, co zechce, więc cóż, pozostało mi tylko się z tym pogodzić i nie robić większych problemów.
