Pov. Peter
Jaja sobie robicie!
Wydawało mi się, że moje serce biło milion mil na sekundę. Kiedy Tony i Pepper zaczęli schodzić po schodach w kierunku naszej grupy wycieczkowej, zacząłem oceniać wszystkie opcje ucieczki.
Mogłem pochylić głowę w dół i mieć nadzieję, że Tony i Pepper mnie nie zauważą lub może udawać, że musze skorzystać z łazienki, a potem po prostu...nie wrócić?
Tak, czekaj, to był dobry pomysł!
Szybko podeszłem się do pana Dorrisa.
– Panie Dorris, czy mogę udać się do łazienki? – zapytałem.
Nauczyciel nie wydawał się aż tak zaniepokojony i po prostu machnął ręką. W myślach podziękowałem wszechświatowi, po czym odwróciłem się i praktycznie pobiegłem w stronę łazienek. Wydawało mi się, że słyszę, jak Ned wypowiada moje imię, ale tak naprawdę nie zwracałem na to uwagi.
Wbiegając do toalety zatrzasnąłem drzwi kabiny łazienki i usiadłem na toalecie, chowając twarz w dłoniach. Zacząłem brać kilka głębokich, uspokajających oddechów, zanim usłyszałem, jak otwierają się drzwi łazienki. Podniosłem głowę i wstrzymałem oddech modląc się, aby nikt mnie tutaj nie znalazł.
Ktokolwiek to był, zatrzymał się przed moją kabiną i lekko zapukał do drzwi.
Znieruchomiałem.
– Peter? – wypuściłem drący oddech. To tylko Ned. Oczywiście, że to był Ned – Stary, wszystko w porządku? Właśnie uciekłeś.
– T-tak, wszystko w porządku – odpowiedziałem. Ned westchnął.
– Otwórz drzwi, Pete.
Zawahałem się przez chwilę, zanim wyciągnąłem rękę i otworzyłem drzwi kabiny. Ned stał po drugiej stronie z lekkim grymasem na twarzy.
– Stary, zdajesz sobie sprawę, że siedzisz na toalecie, prawda?
Zaśmiałem się cicho, a Ned uśmiechnął się złośliwie, uznając to za zwycięstwo. Potem znowu zrobiło się cicho, a chłopak przede mną westchnął.
– Chodź, stary, musisz tam wrócić.
Potrząsnąłem głową.
– Nie, Ned. Nie mogę – powiedziałem – To ten facet, który prawdopodobnie rozmawia z naszą klasą wymazał wspomnienia mojej cioci i oszukał mnie, żebym myślał, że wszystko jest w porządku!
Ned odwrócił wzrok, zastanawiając się przez chwilę, po czym jego wzrok znowu wrócił na moją osobę.
– Stary, wiem, że to prawdopodobnie nie jest to, co chcesz usłyszeć, ale czy kiedykolwiek pomyślałeś, że może Tony...nie był...cóż, nie pomylił się w tym co zrobił?
– Co, proszę? – zapytałem otwierając szeroko oczy.
Ned skrzywił się.
– Po prostu myślę, że może to, co zrobił, nie było tak złe, jak sobie wyobrażasz...To znaczy, tak, było złe, że ci nie powiedział, to akurat z jego strony było głupie. Ale to, co zrobił po prostu próbował pomóc...
Spuściłem wzrok na swoje dłonie.
Jasne, myślałem o tym wcześniej w końcu to, co zrobił Tony, robił to prawdopodobnie dla mnie. Ale to nie zmieniało faktu, że to, co zrobił, było złe.
– Myślałem o tym – powiedziałem po głuchej ciszy – Czy nie rozmawialiśmy o tym wcześniej?
– Prawdopodobnie, ale ty nigdy mnie nie słuchasz, więc... – wzruszył ramionami. Zaśmiałem się gorzko, a przyjaciel poklepał mnie po ramieniu – Chodźmy tam, zanim Dorris zacznie nabierać podejrzeń, dobrze?
Spojrzałem na niego szeroko otwartymi oczami, nie chcąc wychodzić z łazienki i stanąć twarzą w twarz ze swoim byłym mentorem.
Ned uśmiechnął się uspokajająco.
– Nie martw się, nie będziesz musiał z nim rozmawiać, jeśli nie chcesz – powiedział.
– Uh...okej – skinąłem głową. Wstałem i wyszedłem za Nedem z łazienki.
Kiedy ponownie znaleźliśmy grupę, ja i Ned z łatwością znaleźliśmy Ivy i Michelle, ale kiedy zacząłem szukać Maddy, okazało się, że jej nie było.
Zmarszczyłem brwi i klepnąłem Ivy w ramię.
– Gdzie Mads? – zapytałem.
Gdy Ivy miała odpowiedzieć, nagle odezwał się Flash.
– Hej, Parker! Od kiedy twoja dziewczyna przyjaźni się z Tonym?
Wpatrywałem się w niego przez chwilę.
– Co?
– Kiedy Stark i Potts zeszli się przywitać z naszą grupą, zobaczył Mads i zapytał, czy mógłby z nią porozmawiać przez chwile – wyjaśniła Michelle – Nie ma jej już jakieś dziesięć minut.
Ned i ja spojrzeliśmy na siebie, oboje ciekawi, dlaczego Tony chciał rozmawiać z brunetką. Zastanawiałem się również, dlaczego się na to zgodziła. Spojrzałem w stronę schodów, które musiały prowadzić do gabinetu Tony'ego, raczej gabinetu Pepper.
– Dobra, ludzie idziemy dalej! – powiedział nasz przewodnik – Następnie przyjrzymy się głównemu laboratorium! – zaczął nas prowadzić w kierunku podwójnych drzwi.
Laboratorium, do którego zostaliśmy wprowadzeni, wydawało się niesamowite dla wszystkich. Rozejrzałem się i prawie zapomniałem o tym, dlaczego byłem wcześniej zdenerwowany. Przebywanie w laboratorium sprawiło, że przegapiłem cotygodniowe sesje laboratoryjne z Tonym...ale otrząsnąłem się z tej myśli i przypomniałem sobie, dlaczego w ogóle przestałem to robić.
Ned był wielkim fanem, tak naprawdę nie było innego sposobu, by to ująć. Był tak podekscytowany, widząc, nad czym pracują, zadawał Markowi wiele pytań, a nawet próbował zapytać kilku inżynierów o projekty, nad którymi pracowali. Chociaż nie mogli mu powiedzieć, wszyscy wydawali się cieszyć jego entuzjazmem.
– Cóż, jeśli nie możesz mi powiedzieć, nad czym pracujecie to może możesz mi pokazać? – zapytał Ned.
Mark się roześmiał.
– Przepraszam ale nie sądzę, żeby pani Potts była wdzięczna, gdybyśmy podczas wycieczki zdradzili wam nasze sekrety.
– Cholera – westchnął – Ale może...
Niestety, Ned nie zdołał dokończyć ponieważ przerwano mu w połowie zdania, gdy budynkiem zatrząsł się, co wydawało się trzęsieniem ziemi. Ludzie wpadali w panikę i chowali się pod stołami. Rozejrzałem się i uświadomiłem sobie coś.
To nie było trzęsienie ziemi...
To była eksplozja.
CZYTASZ
|| Walking the Tightrope || Peter Parker (2)
Teen FictionUwaga: Żeby zrozumieć cokolwiek z tej części proszę zapoznać się z pierwszą częścią, która jest na moim profilu! Z góry dziękuje i życzę miłego czytania :)) *** Normalnie ludzie byliby szczęśliwi, że zbliżają się ferie wiosenne. Oprócz Petera. Nie r...