Rozdział 11. Porwać ją?

203 15 2
                                    

Pov. Nieznajomy

Michael Clements zaatakował Stark Industries z nadzieją, że w końcu zdobędzie uznanie Tony'ego Starka. Pracował w firmie od prawie piętnastu lat i ani razu nie otrzymał uznania, na które tak słusznie zasługiwał. Postanowił więc coś z tym zrobić. Użył swojego wielkiego mózgu i zaatakował oddział SI w Nowym Jorku w dniu, w którym wiedział, że odwiedzi go Tony Stark.

I oczywiście został złapany.

Nikt nie zaatakował Tony'ego Starka i jego przyjaciół i nie uszło mu to płazem.

Ale najdziwniejsza rzecz wydarzyła się w drodze do więzienia na tylnym siedzeniu radiowozu. Ręce miał spięte za plecami parą kajdanek, nie było mowy, żeby mógł się wydostać. W każdym razie nie na własną rękę.  Ale kiedy ktoś zaatakował radiowóz, cóż, Immanuel wiedział, że ma szansę uciec.

Samochód przewrócił się na bok i policjant na siedzeniu kierowcy został znokautowany. Michael jęknął i przewrócił się, patrząc na drzwi naprzeciwko niego. Jak miał wyjść z samochodu, który przewrócił się na bok?

Zdecydowanie nie spodziewał się, że okno nad nim rozbije się i ktoś sięgnie do środka i chwyci za jego koszulę. Został wyciągnięty z samochodu i z łoskotem rzucony na chodnik.  Michael chrząknął i spojrzał na swojego wybawcę.

Stał przed nim mężczyzna w średnim wieku.  Jego włosy siwieły i miał do tego pasującą brodę. Jego oczy były przenikliwie niebieskie i wpatrywały się w samą duszę Michaela. Kiedy mężczyzna przemówił, jego głos był szorstki, jakby nie używał go od jakiegoś czasu. 

– Chcesz wyjść stąd żywy? Wsiadaj do tego cholernego samochodu.

Michael zerknął na czarny samochód, który czekał na nich. Wstał i szybko podszedł do samochodu. Rzucił się na tylne siedzenie i następną rzeczą, jaką widział, był tajemniczy mężczyzna na przednim siedzeniu za kierownicą.

Michael usiadł na tylnym siedzeniu i spojrzał na siedzącego przed nim mężczyznę. 

Ruszyli.

– Kim jesteś? – zapytał – Dlaczego mi pomogłeś?

– Zachowaj swoje pytania do czasu, gdy stracimy gliny, Clements – mężczyzna warknął w odpowiedzi. Mężczyzna usiadł wygodnie.  Więc ten facet znał jego imię. To było dziwne.  Postanowił zrobić to, co powiedział nieznajomy, który uratował go przed policją.  Przez resztę jazdy trzymał buzię na kłódkę.

•••

Samochód zatrzymał się przed bardzo starym budynkiem mieszkalnym po drugiej stronie rzeki w New Jersey. Tajemniczy mężczyzna wysiadł z samochodu i wyciągnął ze sobą Michaela. 

– Chodź, szybko – powiedział. Michael zrobił, jak mu kazano, z rękami wciąż skutymi za plecami.

Wpadli do budynku i wspięli się po schodach. Michael został poprowadzony przez słabo oświetlony korytarz i do okropnie wyglądających drzwi. Mężczyzna otworzył je i wepchnął do środka Michael. Zamknął drzwi i zamknął je za sobą. Wtedy postanowił zadać swoje pytania.

– Co się dzieje? Kim jesteś? Dlaczego pomogłeś mi uciec? – pytania wylewały się z jego ust szybciej, niż miał czas na przetworzenie tego, o co właściwie pytał.

Mężczyzna podniósł rękę i Michael zamknął się. Mężczyzna podszedł do niego i odwrócił go, a zanim się zorientował co się dzieje, zdjęto mu kajdanki z nadgarstków. Westchnął i z wdzięcznością potarł zaczerwienione nadgarstki. 

– Dziękuję.

– Nie ma za co – odparł mężczyzna – Aby odpowiedzieć na twoje pytania, oczywiście uratowałem cię. Nazywam się David i pomogłem ci, ponieważ obaj mamy coś wspólnego.

Michael uniósł brew. 

– A co by to było?

– Osobista wendeta przeciwko Tony'emu Starkowi – wypowiedziane słowa przykuły uwagę Michael – Od lat czekałeś, aż cię zauważy. Byłeś tak zdesperowany, że na tyle głupi, by zaatakować jego – technicznie rzecz biorąc, firmę jego narzeczonej... – roześmiał się, kręcąc głową – Ale rozumiem tę frustrację i chcę ci pomóc.

Michael skrzyżował ręce na piersi. 

– Co masz do Starka – zapytał.

Mężczyzna wzruszył ramionami. 

– Nic konkretnego, wiele rzeczy, jak sądzę – usiadł na krześle i odchylił się do tyłu – Nigdy nie zrobił nic pożytecznego dla tego miasta, bez względu na to, jak bardzo wszyscy w to wierzą, nieważne, jak bardzo on sam w to wierzy.

– Więc...chcesz mi pomóc zaaranżować kolejny atak? – zapytał Michael, nieco pełen nadziei i podekscytowany, że ma wsparcie i kolejną szansę na pokonanie Tony'ego Starka.

– Ah nie – pokręcił głową. Entuzjazm Michael trochę opadł – Nie, nie kolejny atak. Widzisz, za szybko na kolejny atak. Musisz zacząć prościej.

– Co masz na myśli?– zapytał Michael.

– Mam na myśli to, że jeśli naprawdę chcesz skrzywdzić Starka, jeśli chcesz uderzyć go tam, gdzie to naprawdę boli, to mieszanie się z jego firmą nie jest właściwą drogą – wyjaśnił.

– Co byś wtedy zaproponował?

– Idąc po kogoś bliskiego, niech Stark wie, co to znaczy naprawdę cierpieć – uśmiechnął się.

– Jak Pepper Potts czy Happy Hogan? – zapytał.

– Nie, nie, są zbyt uważnie obserwowani – odparł – Jednak ta dziewczyna, która była z nim w biurze, kiedy zaatakowałeś...

Oczy mężczyzny rozszerzyły się. Kiedy się pojawił, w biurze była dziewczyna. Skończyło się na tym, że został złapany. Michael zacisnął pięści i zmrużył oczy. 

– Jest dzieckiem – powiedział.

Wzruszył ramionami. 

– Słuchaj, mówię tylko, że Starkowi wyraźnie zależy na tej dziewczynie, inaczej nie miałby jej ze sobą na górze. Więc jeśli naprawdę chcesz skrzywdzić Starka, musisz coś dla mnie zrobić.

– Porwać ją?

– Widzisz, teraz to rozumiesz! – wykrzyknął radośnie – Więc, jeśli zdobędziesz dziewczynę i przyprowadzisz ją z powrotem do mnie, ja zajmę się resztą. Ty dokonasz zemsty, a ja zemszczę się. To proste – uniósł ręce i uśmiechnął się – Więc co powiesz? Umowa stoi? – Wyciągnął rękę.

Michael przez chwilę wpatrywał się w rękę Davida i rozmyślał. Bardziej niż czegokolwiek pragnął, aby Tony zapłacił za wszystkie bzdury, przez które przeszedł, kiedy pracował dla Stark Industries, żeby ten dupek wiedział, jak to jest stracić wszystko. Ale...czy Michael naprawdę był w stanie porwać jakiegoś dzieciaka?

Choć udawał, że tego dnia jest gotów ją zabić, Michael nigdy tak naprawdę nie planował skrzywdzić jakiekolwiek dziecko. Po prostu Starka. Tylko tego chciał.

Ale...facet miał rację. Jeśli chciał zranić Starka tam, gdzie naprawdę bolało, musiał zająć się tym, co było dla niego naprawdę ważne.

Złapał go za rękę i skinął głową. 

– Zgadzam się.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej hej dziubasy

Ostatnio nie byłam za bardzo aktywna, za co was przepraszam, ale to co się teraz dzieje na świecie to jakaś masakra :((

Wrzucam rozdział, żeby chociaż na chwilkę odciągać wasze złe myśli na bok. Mam nadzieje, że mi się to udało.

Trzymajcie się wszyscy i miejmy nadzieje, że to całe piekło jak najszybciej się skończy.

Ściskam was wszystkich i do zobaczonka już niedługo <33

 || Walking the Tightrope || Peter Parker (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz