Pov. Maddy
– Peter! – wykrzyknął Ned, gdy chłopak odwrócił się na pięcie i pobiegł. Chciałam iść za nim, ale Ned był już dwa kroki przede mną. Odwrócił się i opuścił grupę, podążając za swoim przyjacielem. Westchnęłam i odwróciłam się do Pepper Potts i Tony'ego Starka. Założyłam ręce na piersi.
No to zaczynamy zabawę.
Mark z podnieceniem klasnął w dłonie.
– Wow, cóż za niespodzianka – uśmiechnął się – Proszę powitać dyrektora generalnego, panią Pepper Potts i byłego dyrektora generalnego, pana Tony'ego Starka!
Kilka osób zaczęło klaskać a, wiele innych wyglądało na zszokowanych, ale ja byłam bardziej zaciekawiona niż zszokowana. Dlaczego dzisiaj Tony miałby przypadkowo decydować się odwiedzić swoją posiadłość? Bo to nie było przypadkowe.
Pani Potts odchrząknęła i uśmiechnęła się lekko.
– Dziękuję za ciepłe powitanie – powiedziała – Pan Stark i ja nie mamy zbyt wiele czasu, żeby zostać i porozmawiać, niestety.
– Och, oczywiście, pani Potts! – odpowiedział – W końcu jesteś bardzo zajętą kobietą! Sama prowadzisz tę firmę!
Tony prychnął pod nosem.
– Nie powiedziałbym, że sama...
– I kto to mówi – Pepper uśmiechnęła się do niego.
Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, a potem natychmiast tego pożałowałam, gdy zauważyłam, że Tony kieruje w moją stronę wzrok. Moje oczy rozszerzyły się i odwróciłam głowę w inną stronę, ale wiedziałam, że było za późno. Zostałam zauważona.
– No cóż, chyba powinniśmy już iść... – zaczęła Pepper, ale Tony jej przerwał.
– Tak, tak, jasne, Pep. Hej, czy nie miałbyś nic przeciwko, gdybym na chwilę zabrał panią Collins? – zapytał nauczyciela. Wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę, wewnętrznie jęknęłam.
Dlaczego, dlaczego ja?
Pan Dorris spojrzał na mnie i wzruszył ramionami.
– Nie ma problemu – odpowiedział.
– W porządku, więc! Ruszajmy dalej, wszyscy za mną! – wykrzyknął Mark. Klasa zaczęła oddalać się ode mnie, zostawiając mnie samą.
Ivy ścisnęła moją rękę przed odejściem, podczas gdy Michelle spojrzała pytająco na Starka, zanim została odciągnięta od Ivy.
Potem była już tylko nasza trójka – Tony Stark, Pepper Potts i Ja.
Skrzyżowałam ręce na piersi i uniosłam głowę do góry parząc wymownie na mężczyznę przede mną.
– Lepiej, żeby to było ważne, panie Stark – powiedziałam, starając się zachować spokój i opanowanie, jak to tylko możliwe.
•••
Tony prowadził mnie po schodach do biura, które, jak mogłam przypuszczać, należało do Pepper. Biuro było ogromne, a na ścianie wisiały duże zdjęcia okładek magazynów, a także nagłówki gazet i inne osiągnięcia. Pepper spojrzała na Starka i pokręciła głową.
– Chyba zostawię was dwoje samych – powiedziała, po czym spojrzała w moją stronę – Jeśli będziesz potrzebowała czegokolwiek, daj mi znać.
Skinęłam głową.
– Dzięki.
Blondynka wyszła z gabinetu, zostawiając mnie i miliardera samych. Oboje staliśmy przez kilka minut, zanim mężczyzna w końcu rozsiadł się na jednym z foteli przed biurkiem Pepper i westchnął. Stałam z rękami skrzyżowanymi na piersiach.
– Więc – powiedziałam – W czym mogę pomóc?
— Jak się miewa Peter?
Prychnęłam. Rozumiałam, dlaczego Tony zrobił to, co zrobił, ale jeśli Peter był na niego zły, to ja również.
– Jak myślisz? – odpowiedziałam – Uciekł, kiedy zobaczył ciebie i panią Potts schodzących po schodach. Nie chce cię widzieć.
Twarz Tony'ego pobladła, poczułam małe ukłucie współczucia dla tego mężczyzny. Zrobił tylko to, co uważał za słuszne, i nawet jeśli nie był to najlepszy sposób, żeby się tym zająć, tylko próbował chronić Petera.
Miliarder z wyczerpaniem przejechał dłonią po twarzy i odchylił się na krześle.
– Nie chciałem, żeby coś takiego się wydarzyło – powiedział – Po prostu... próbowałem pomóc dzieciakowi. To wymknęło się spod kontroli, powinienem był mu powiedzieć – spojrzał na mnie – A zamiast tego schrzaniłem mu życie – zaśmiał się gorzko – Cóż, wydaje mi się, że tylko w tym jestem cholernie dobry.
Opuściłam ręce wzdłuż swojego ciała, podeszłam i usiadłam na krześle obok niego.
– Stark nie schrzaniłeś mu życia – powiedziałam – Chociaż nie chce tego przyznać, mogę powiedzieć, że Peter za tobą tęskni.
– On za mną?
– Tak – skinęłam głową – Ale Peter ci nie wybaczy, przynajmniej jeszcze nie teraz – przerwałam, żeby dobrać odpowiednie słowa – Myślę, że rozumie, dlaczego to zrobiłeś, szczerze myślę, że chce ci wybaczyć...ale nie sądzę, że może, dopóki May nie zrobi tego pierwsza.
Tony unosi brew i westchnął, bo tak, to miało sens. Oczywiście Peter nie wybaczy mu, dopóki nie zrobi tego jego ciotka.
– Dobrze, rozumiem – skinął głową, wziął głęboki oddech i powoli wypuścił powietrze –Muszę przeprosić May, ale wątpię że będzie chciała ze mną porozmawiać... – potarł swój podbródek.
Przymknęłam powieki. Nie mogłam uwierzyć, że w ogóle to zasugeruje, ale jeśli to oznaczało, że Peter znów zacznie rozmawiać z Tonym...
– Może mogę w tym pomóc – powiedziałam.
– Co masz na myśli?
– To znaczy, może pomogę ci zamienić słowo z May.
Kiedy mężczyzna miał coś odpowiedzieć, oboje zostaliśmy zrzuceni z krzeseł na podłogę przez potężne trzęsienie. Spojrzałam na Tony'ego z szeroko otwartymi oczami.
– Co to było do cholery?!
Tony spojrzał w górę z morderczym wzrokiem.
– Cholera – mruknął – Kto do diabła właśnie zbombardował moją firmę?
CZYTASZ
|| Walking the Tightrope || Peter Parker (2)
Teen FictionUwaga: Żeby zrozumieć cokolwiek z tej części proszę zapoznać się z pierwszą częścią, która jest na moim profilu! Z góry dziękuje i życzę miłego czytania :)) *** Normalnie ludzie byliby szczęśliwi, że zbliżają się ferie wiosenne. Oprócz Petera. Nie r...