Rozdział 22. Wracam do domu.

140 9 0
                                    

Pov. Peter

Patrzyłem na nią. Nie, nie powiedziała tego, prawda?

Nie było mowy żeby...

– Przepraszam, czy ty powiedziałaś przed chwilą wspaniale? – mówiąc to prawie zakrztusiłam się śliną. Wzruszyła ramionami – W jaki sposób to jest fajne?!

– No...nie wiem, możliwość chodzenia po ścianach brzmi jak fajna zabawa – odpowiedziała. Słysząc te słowa o mało nie dostałem zawału. Ona chyba chciała mnie kiedyś kiedyś zabić – I super siła? Daj spokój, to jest niezłe.

– Maddy... – jęknąłem, przesuwając dłonią po twarzy – To powinno cię przerażać!

– Czemu? – przechyliła delikatnie głowę w bok – Tobie się to przydarzyło i nie panikowałam.

– Ja bym raczej powiedział coś innego – mruknąłem.

– Dobrze no, nie o to teraz chodzi – westchnęła – Słuchaj, wiem, że myślisz, że to jest bardzo przerażające, ale szczerze, w tej chwili? Po prostu cieszę się, że żyję.

Spojrzałem na nią. Chłonąłem jej rysy twarzy. Jej brązowe włosy, duże ciemne prawie, że czarne oczy. Delikatnie piegi na nosie, pełne malinowe usta. Moje serce topiło się kiedy myślałem o jej śmiechu i uśmiechu. Cieszyłem się, że ona żyje. Miała rację, nie było potrzeby się tym denerwować. W każdym razie nie teraz. Powinienem świętować fakt, że się obudziła.

– Nigdy więcej mnie tak nie strasz – skarciłem ją, przez co się roześmiała.

– Postaram się – odpowiedziała – Jak długo tutaj jestem?

Wzruszyłem ramionami.

– Myślę, że około tygodnia.

Jej oczy nagle rozszerzyły się i uderzyła się w czoło, przez co zmarszczyłem brwi.

– Mój projekt na historie! – wykrzyknęła – O nie, zostawiłam Flasha, żeby wszystko zrobił sam! Przecież my tego nie zaliczymy!

– Nic się nie stało – zapewniłem ją, przypominając sobie, co powiedziałem Flashowi kilka dni wcześniej – Poza tym twoje oceny powinny być teraz ostatnią rzeczą, o której powinnaś myśleć. Żyjesz, pamiętasz? To w tej chwili najważniejsze.

– Trochę źle się z tym czuje – przyznała z lekkim westchnieniem.

– Cóż, dobrze mu to zrobi – uśmiechnąłem się lekko – Musi nauczyć się, jak wykonywać swoją własną pracę i jak pomagać przyjaciołom, kiedy tego potrzebują – szczerze nie mogłem uwierzyć, że Maddy mówiła, że ​​czuła się źle z powodu zostawienia Flasha Thompsona sam na sam z projektem. Albo wciąż była poza tym, albo była po prostu najmilszą osobą na świecie.

Lub oba.

Wzruszyła delikatnie ramionami.

– Tak, chyba... – urwała, nagle jej oczy po raz kolejny się rozszerzyły – Mama! Gdzie moja mama myśli, że byłam?! Powiedziałeś wszystkim w szkole, że mam grypę, prawda? – skinąłem głową na potwierdzenie. Jęknęła i oparła się o poduszkę, zakrywając twarz dłońmi – Cóż, jeśli nikt nie powiedział mamie, że tu jestem, to on myśli, że jestem gdzie?

Złapałem jej dłoń i splotłem ze sobą nasze palce, ściskając ją delikatnie.

– Nie martw się, twój tata się tym zajął – zapewniłem ją – Pozwolę mu to wyjaśnić. I tak ma wam wiele do wyjaśnienia... – urwałem, myśląc o sekretnym życiu Willa.

Zastanawiałem się, jak potoczy się ta rozmowa, zakładając, że tata Maddy kiedykolwiek się na nią zdecyduje. Ukrywał to przed swoją rodziną przez całe życie swojej córki, a nawet prawdopodobnie dłużej, biorąc pod uwagę, że on i Emily byli razem znacznie dłużej. Ale to nie ja byłem od powiedzenia tego, więc postanowiłem trzymać gębę na kłódkę.

– Okej.

***

Ojciec Maddy wszedł do pokoju chwilę później, podczas gdy doktor Ford ponownie badała dziewczynę. Przypuszczałem, że pani doktor była tak samo ciekawa, jak pozostali, by dowiedzieć się, czy moja krew wpłynęła na dziewczynę w taki sam sposób, jak ukąszenie pająka. Miałem ogromną nadzieję, że Maddy nie stanie się taka jak ja.

Trzymanie dziewczyny z dala od niebezpiecznych sytuacji było tym, co chciałem zrobić. Do tej pory wszystko, co robiłem, to wrzucanie jej w niebezpieczne sytuacje. Byłem pewien, że jej ojciec nie był zbytnio z tego zadowolony.

– Więc? – jej ojciec przerwał cisze, zerkając na doktor Ford zmartwionym wzrokiem.

– Będzie dobrze – odparła – Po prostu nie jestem do końca pewna, na co powinniśmy uważać.

– Co masz na myśli? – zapytała Maria, zakładając ręce na piersi.

Doktor Ford westchnęła i odłożyła małą latarkę, którą przed chwilą badała oczy Maddy.

– To znaczy...nic takiego nigdy wcześniej się nie wydarzyło – zaczęła – Nikt nigdy nie użył „takiej" krwi osoby do transfuzji, tak jak my zrobiliśmy to dla Maddy, mogła zdobyć niektóre zdolności Petera, wszystkie lub żadne z nich. Po prostu nie jestem jeszcze pewna – cisza w pokoju była nieco niepokojąca, ale starsza kobieta nie pozwoliła, żeby to zepsuło nastrój – Ale dobra wiadomość jest taka, że ​​w zasadzie jest zdrowa. Może wrócić do domu, kiedy tylko zechce.

Dziewczyna westchnęła z ulgą i natychmiast usiadła, przerzucając nogi przez krawędź łóżka i wstając.

– Whoa, co ty robisz? – zapytał Will, widząc jak córka wstaje. On również wstał.

Spojrzała na niego, a potem lekko rozejrzała się po pokoju.

– Wstaję – odpowiedziała, jakby to było oczywiste – Doktor Ford powiedziała, że ​​wszystko w porządku i że mogę wracać do domu, kiedy tylko zechcę.

Mężczyzna pokręcił głową.

– Powinniśmy zostać, upewnić się, że nie wykazujesz żadnych oznak mocy pająków – powiedział pokazując jakieś dziwne gesty rękoma.

– Nie widziałam mamy od tygodnia, chcę jej powiedzieć, że żyje – prychnęła – Gdzie w ogóle jej powiedziałeś, że jestem.

– Powiedziałem jej, że ty i Peter jesteście na wycieczce na koniec roku – przyznał. Uniosłem brew. Jak na byłego agenta TARCZY, to było okropne kłamstwo. Nie byłem nawet pewien, czy Emily w ogóle mnie widziała w tym tygodniu, ale byłem pewien, że kobieta rozmawiała z May kilka razy w tym tygodniu, więc zapewne powiedziałaby coś na temat wycieczki.

Brunetka rzuciła ojcu spojrzenie, które wyraźnie wyrażało zmieszanie i irytację.

– Takie coś wymyśliłeś? – zapytała. Mężczyzna wzruszył ramionami – I ona ci uwierzyła?

– No cóż...kiedy już zmusiłem May, aby nic nie powiedziała – odparł Will. Teraz to miało więcej sensu – Byliście na plaży Jones na Long Island na tydzień – wyjaśnił – Po prostu zapomniałaś powiedzieć o tym mamie.

Pokręciła głową i spojrzała na mnie.

– Uwierzysz w to?

– Myślę, że twoja mama tak – odpowiedziałem, posyłając jej uśmiech.

Jęknęła.

– Dobra, nie ważne, teraz wracam do domu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kurczaki, zbliżamy się coraz bliżej końca.

Jeśli się nie mylę to do wrzucenia zostało mi tylko z trzy rozdziały + epilog.

Jeszcze w tym miesiącu mam zamiar zakończyć tą część.

Przy okazji mam nadzieje, że dzionek mija wam spokojnie.

Do zobaczonka jutro <333

 || Walking the Tightrope || Peter Parker (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz