Epilog

145 10 2
                                    

Maddy w końcu zawsze stawiała na swoim.

Początkowo zgodziła się z Peterem i postanowiła nie używać swoich mocy. Nadal chodziła na zajęcia z obrony, a Maria Hill nauczyła ją wszystkiego, co tylko mogła.

– Jesteś prawie jak Maria – uśmiechnął się.

Po około półtorej miesiąca, gdy ich drugi rok zbliżał się do końca, Maddy w końcu przekonała Petera, by nauczył ją używać mocy. Na początku nie był tym bardzo podekscytowany, ale kiedy użyła mocnego argumentu, że ​​bardziej pożyteczne dla jej samoobrony będzie, jeśli nauczy się ich używać, Peter się zgodził.

Tak więc spędzała większość swoich wakacji na treningach z Peterem, kiedy miał chwile czasu, a także trenowała z Marią. Tony był bardzo pomocny, upewnił się, że mają wszystko, czego potrzebują, aby nauczyć Maddy tego, co powinna wiedzieć.

Jej ojciec w końcu się o tym dowiedział, bo nie dało się tego przed nim ukryć. Na początku nie był tym bardzo podekscytowany, ale kiedy dowiedział się, że jego córka tak naprawdę nie planowała używać swoich mocy, by zostać
Spider-Women jak to każdy mówi walczącą z przestępcami, wydawał się być odrobine spokojny. Był w stanie pomóc córce, żeby to ukryć przed Emily.

Ponieważ oboje wiedzieli, że mama dziewczyny nie byłaby z tego zadowolona. Łatwiej było zachować to przed nią w tajemnicy. Tak też zrobili.

Maddy nie powiedziała nikomu.

Cóż, z wyjątkiem Neda. Ponieważ Ned był gościem Petera na krześle i zdecydowanie zasługiwał na to, by wiedzieć.

Oczywiście zwariował jak tylko się dowiedział.

– To jest takie fajne! – wykrzyknął – Człowieku, chciałbym mieć moce pająka! – przerwał na moment zastanawiać się nad czymś – Właściwie to chciałbym mieć moc kontrolowania wodą, ponieważ ludzie składają się w siedemdziesięciu procentach z wody, więc w zasadzie byłbym w stanie rozerwać ludzi na strzępy, gdyby mnie wkurzyli!

Peter delikatnie poklepał Neda po ramieniu.

– Dobrze, Ned.

– Byłoby tak fajnie!

W miarę upływu dni moce Maddy rosły. Ona naprawdę dobrze sobie z nimi radziła. Była nawet całkiem niezła w obsługiwaniu sieci. Peter był naprawdę pod wrażeniem. I ona też wydawała się być tym bardzo podekscytowana.

Rozmawiał też o tym z panem Starkiem. Wydawało się, że już podjął decyzję w tej sprawie.

– Młody, jeśli mam być z tobą całkowicie szczery, już od kilku tygodni mam dla niej strój – powiedział Tony, kiedy Peter zapytał go o zdanie.

– Panie Stark! – wykrzyknął.

– Co? – odparł Tony, odchylając się do tyłu na krześle – Odkąd się poznaliście, trzyma cię z dala od kłopotów.

Peter nie mógł się z nim kłócić, a tak bardzo chciał.

Zamiast tego westchnął.

– Jak on wygląda?

– Co, strój? – Tony odpowiedział i coś kliknął, chłopak kiwnął głową – Tak się cieszę, że spytałeś, mój młody uczniu.

– Czy to był tekst z Gwiezdnych Wojen?

– Co?

– Uwaga!

Peter potrząsnął głową z niedowierzaniem.

Tony wzruszył ramionami i rozsunął ścianę, odsłaniając strój który był podobny do tego, który ma Peter, tylko w innym kolorze. Był cały biały z maską i kapturem. Gdzie nie gdzie dało się zauważyć złote elementy, które idealnie się wpasowały. Kiedy Peter spojrzał na Tony'ego, starszy mężczyzna posłał mu tylko spojrzenie.

 || Walking the Tightrope || Peter Parker (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz