Rozdział 5

3.1K 220 2
                                    

(Notka i życzenia pod rozdziałem ;) )

Aiden:

-Stary, Jason robi dzisiaj imprezę, wpadamy?-spytał Dylan, kiedy wychodziliśmy z ostatniego wykładu.
-Dziekan powiedział jasno. Żadnych imprez do końca semestru.-przypomniałem mu zarzucając torbę na ramię.
-Powiedział: w obrębie uczelni i domu bractwa. Jason ma chatę w centrum. Nikt nie zabroni mu zrobić domówki. Będą wszystkie laski z uczelni, nawet twoja Cindy.
-Cindy, nie jest moja. Odwal się-odparowałem tracąc cierpliwość-Podobała mi się, okej, ale gadałem z nią i mi się odwidziało.
-Co, jest słaba w łóżku? Może całuje jak pies? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
-Jak tak ją chwalisz, to może sam się z nią umów. Nie jest w moim typie.
-Ale ty jesteś w jej. Zresztą o wilku mowa- skinął głową w stronę bocznego korytarza. I kogo zobaczyłem spoglądając w tamtą stronę? Świętą trójkę: Cindy i jej wieczne "przyjaciółki", bliźniaczki Jess i Tess. Jednak to nie one zwykle się liczyły. Były z nią tylko po to by wzmocnić efekt Cindy.
Każdy facet patrząc na trzy dziewczyny, widział tę środkową, bo była atrakcyjniejsza od pozostałych. Niestety także sto razy mniej inteligentna.
Miałem niesamowitego pecha, że to akurat ja byłem tym najbardziej popularnym chłopakiem na uczelni i do tego przewodniczącym bractwa. Miałem ochotę wyjść, nie zważając na te laski, ale to by było głupie. Może rzeczywiście powinienem powiedzieć Cindy, że nie ma szans?
-Hot-powiedział Dylan patrząc na zbliżającą się dziewczynę, a raczej na jej głęboki dekolt.
Dobra, na mnie też robił wrażenie. Sory, jestem facetem.
-Cześć przystojniaki-odezwała się podchodząc do nas i przenosząc ciężar ciała na drugą nogę.
Według mnie, jej ruch był komiczny, ale Dylan najwyraźniej pożerał ją wzrokiem.
-Słyszałyśmy o imprezie u Jasona i oczywiście dostałyśmy zaproszenia. Co nie, dziewczyny?
-Ty dostałaś-odpowiedziała Tess ponuro.
-Bez was się nie ruszę,-uspokoiła je-przecież ktoś musi mi poprawiać fryzurę i makijaż, prawda Aiden? Mam nadzieję, że spotkamy się na imprezie?
-Zobaczy się.-odpowiedziałem. Boże, co ja w niej widziałem? Wcale nie mam ochoty ani zamiaru iść na tę imprezę.-Pracuję.
-Praca nie zając-zbliżyła się do mnie, uwodzicielsko mrużąc oczy i wydymając usta.-Zresztą, od kiedy pracujesz? To na pewno nic poważnego.
-Ta, nawet kasy z tego nie ma-powiedział Dylan-To praca za karę.
-Karę? Och, nasz Aiden jest niegrzecznym chłopcem...
Proszę, niech ona sobie pójdzie. Czy tylko mnie irytuje?
-Żartuję. Biedny jesteś, ja Cię pocieszę- dodała chwytając palcami mój kołnierzyk.
Zbuntowałem się.
-Słuchaj. Ta praca jest poważna, jak każda inna, a jeśli dla Ciebie to nie ma sensu, nie wtrącam się.
-Po co pracować bez zarabiania?
-Na przykład po to żeby nie pakować się w kolejne kłopoty.
-Wolisz być tam niż ze mną i dobrze się bawić?
Szczerze? Tak właśnie pomyślałem.
-Ja się dobrze bawię nawet bez Ciebie-nie wytrzymałem i po chwili dostałem porządny cios w ramię od Dylana.
-Pracujesz w psychiatryku, nie ściemniaj, że dobrze się bawisz. Przyjdź na imprezę albo Cię wykastruję- wysyczał przez zęby
-Nie boję się Ciebie, Dylan.
-Dobrze słyszałam? Pracujesz w psychiatryku? Za darmo?-spytała Tess. Jej twarz wyrażała podziw, zupełnie inaczej niż twarz Cindy.-Robisz to tylko za karę? Jak tam jest? Co tam robisz?
-Czy ja, Aiden Everett, robiłbym coś bez sensu?
Pokręciła głową, a oczy jej siostry patrzące na mnie zza okularów trochę się ożywiły. Od zawsze wiedziałem, że bliźniaczki są spoko. Nigdy nie zauważyłem żeby jakiś facet spojrzał na nie, a już tym bardziej rozróżniał jedną od drugiej. Ja znałem je od liceum. Były w szkolnym kółku teatralnym, a teraz spotykam je na niektórych wykładach. Przy Cindy sprawiają wrażenie nieśmiałych i zależnych od niej, ale wcale tak nie jest. Nie powinny z nią przebywać.
-Czyli to coś w rodzaju wolontariatu?-spytała Jess
-Bardziej jak staż-uśmiechnąłem się.
-Kurczę, szkoda, że nie mam takiego stażu...
-Głupia jesteś?-spytała Cindy-Chcesz z własnej woli pracować w psychiatryku?
-To ja też jestem głupi-dodałem. Chyba trochę ją zamurowało.-Przyjdę na tą imprezę, ale tylko na chwilę.
-Zdążymy-mówi bez skrupułów.
-Nie myśl sobie za dużo, bo twój mały mózg na tym cierpi- powiedziałem pod nosem tak, żeby tego nie słyszała.
-Co?
-Nic. Do zobaczenia-odpowiedziałem krótko.
Odwróciłem się i zacząłem iść w stronę wyjścia. Dylan dogonił mnie już po chwili.
-Zwariowałeś, Aiden? Najpierw wykłócasz się z Cindy, potem rozmawiasz z bliźniaczkami i zamierzasz zrezygnować z imprezy dla głupiego stażu?
-Właśnie tak. Staż nie jest głupszy od Cindy i nie widzę nic złego w rozmowie z Jessicą i Tessą.
-Może jeszcze zakochasz się w tych deskach?
-A może to Ty zakochałeś się w Cindy Plastik? Spoko, wolna droga, drzwi otwarte, jeśli wiesz o co mi chodzi.
-Dobra, nie ogarniam, najseksowniejsza laska na uczelni leci na Ciebie, a Ty nie zamierzasz się z nią przespać, tylko chcesz pracować za darmo w Green Lane. Lepiej przyznaj się, co takiego Cię tam trzyma? Jednak dostajesz kasę?
Za chwilę nie wytrzymam i mu przyłożę.
-Dobra, pasujesz do niej. Jesteście tacy sami. Po tym jak wyjdę z imprezy, będzie leciała na Ciebie. Po prostu odwal się już ode mnie i tego stażu.
-Kompletnie nie rozumiem.
-Dowiesz się później. Lecę do sklepu, przebiorę się i będę u Jasona o szóstej. Nara.

☑Opuszczone MarzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz