Rozdział 22

2.4K 226 2
                                    

Od kilku minut czekałam na Aidena, który poszedł powiedzieć lekarzowi, że chce zostać do jutra. W tym czasie ja zastanawiałam się czy uda mu się to załatwić i jak to wszystko ma wyglądać.

Czy relacja, jaka jest teraz pomiędzy nami, jest w ogóle dozwolona w tym miejscu, biorąc pod uwagę to, że w pewnym sensie chłopak tu pracuje i powinien tylko i wyłącznie mi pomagać? To przekształciło się w zupełnie inną sytuację, bo właściwie od kiedy zna prawdę, przychodzi do mnie i w ogóle nie spędza czasu z innymi pacjentami. Wiem, że zawsze najdłużej był u mnie, a innych prawie nie odwiedzał przez ten weekend. Zastanawiało mnie też to, dlaczego tak bardzo zależy mu właśnie na mnie, nie na przykład na Finnie czy Oskarze. Przecież to o którymś z nich miał pisać tę pracę.

Pozostaje jeszcze jedna, istotna kwestia. Chodzi oczywiście o te nasze zbliżenia.

Nigdy przedtem nie byłam w takiej sytuacji, miałam sześć lat przerwy od patrzenia na chłopaków i wzdychania na ich widok, chociaż tak naprawdę, nigdy nie miałam aż takiego świra na tym punkcie. Jedynym chłopakiem, który mi się kiedyś podobał był Riley z szóstej D, a miałam wtedy jedenaście lat i on o niczym nie wiedział. Potem on się przeniósł do innej szkoły, a ja miałam inne problemy. Nie miałam czasu ani ochoty interesować się chłopakami. Potrafiłam ocenić, który jest przystojny, a który nie, ale nigdy jakoś nie zastanawiałam się jaki powinien być ideał faceta. Nie sprawdza się u mnie częsta teoria, że dziewczyny podświadomie szukają mężczyzny takiego, jak ich ojciec. Ja wiedziałam zawsze tylko tyle, że nie pozwoliłabym sobie na taki błąd i wpuszczenie do swojego życia faceta takiego, jak mój ojciec. Mimo to, nie chciałam ideałów, bo nigdy nie twierdziłam, że istnieje coś perfekcyjnego.

Przynajmniej tak było.

Teraz, widząc Aidena, zastanawiam się czy był ktoś, komu było bliżej do ideału niż jemu. Może i jest ktoś taki, ale na pewno nie w pobliżu mnie.

To, co najczęściej spotyka tu Aidena, to okazja do tego, żeby wyjść i nie wracać; już od pierwszego dnia. On jednak nie skorzystał z niej ani razu, przekonując mnie co rusz, o tym, że nie jest taki sam, jak wszyscy. Upewnia mnie w mniemaniu, że mogę mu jednak zaufać.
Tyle godzin, dni i nocy poświęciłam już na myślenie o tym, kim jest ten chłopak i czego szuka w takim miejscu. Ma przecież kochającą rodzinę, przyjaciół, pieniądze, naukę, talent... nawet popularność na uczelni. Nawet gdyby wyjaśnić to w ten sposób, że przychodzi tu, bo nie miał wyjścia, przeszkodą będzie to, że tak naprawdę, jest wystarczająco kreatywny i wymyśliłby inne wyjście z tej sytuacji.
Teraz jednak to, kim jest, przestało mnie obchodzić, bo ważne jest dla mnie to, że jest tu nadal i... Boże, on ściągnął moja siostrę do Anglii, dzięki czemu zobaczę ją i porozmawiamy po raz pierwszy od siedmiu lat. Dobrze, że Aiden zostaje tu ze mną i będzie mnie wspierał, bo inaczej odeszłabym od zmysłów.

Wydaje mi się, że nawet on nie zdaje sobie sprawy z tego, jak mocno to wszystko przeżywam, denerwuję się i mam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się, że Gwen nic nie jest i przylatuje do Anglii, jednak z drugiej, nadal wątpię w to, czy to dobry pomysł, żeby przyjeżdżała tak od razu. Nie wiem jakim jest człowiekiem, czy się zmieniła przez te kilka lat...
O czym ja mam z nią rozmawiać? Pewnie po prostu chce tylko wiedzieć, co stało się, kiedy wyjechała. Kiedy dowie się, że zabiłam ojca, a przed tym pozwoliłam mu zabić mamę, pożałuje, że przyjechała i znienawidzi mnie. Nie będzie chciała wiedzieć już nic więcej.

Aiden przerwał ciszę wchodząc do pokoju i siadając obok mnie.
-O czym tak rozmyślasz?-zapytał, a ja pokręciłam głową postanawiając, że nie odpowiem na głupie pytanie.-Załatwiłem wszystko. Mogę zostać tu.
-Jak ich przekonałeś?
-Nie było tak trudno. Powiedziałem, że nie czujesz się zbyt dobrze i chciałbym zostać, żeby mieć na Ciebie oko. I powiedziałem też o Gwen. Lekarz przyjdzie tu za chwilę, pewnie chce sprawdzić, czy nic ci nie zrobiłem.
-A co niby miałbyś mi zrobić?
-Nie wiem. Mają dziwne zdanie o studentach. Ale chcą po prostu, żebyś była bezpieczna.
-Chyba bardziej już nie mogę-szepnęłam patrząc na chłopaka.

Między nami znów utworzyła się jakąś dziwna atmosfera, a mówiąc między nami, mam na myśli reakcję swojego organizmu na jego bliskość. To wszystko było nieźle pokręcone, bo sama nie wiedziałam już o co mi chodzi. Myślałam, że potrafię lepiej odczytywać moje sygnały i odczucia, a to było zupełnie coś nowego, do tego niekontrolowanego. To coś, jakby po moim brzuchu kręciło się coś niezidentyfikowanego, do tego zabierało mi możliwość mówienia, oddychania i myślenia. Jak jakiś okrutny pasożyt. Nie mogłam zapanować nad chęcią zrobienia czegoś, co zdecydowanie nie było na miejscu.

-Dobrze, że czujesz się bezpiecznie.-szepnął patrząc mi prosto w oczy.

Nie miałam pojęcia dlaczego szepczemy, choć sama to zaczęłam. Kiedy słychać było tylko szept, wszystko wydawało się bardziej tajemnicze, a to szczerze zaczęło mnie trochę przerażać. Kiedy ludzie szepczą, mają coś do ukrycia przed innymi, a co my mieliśmy do ukrycia i przed kim?
Chciałabym to wiedzieć, jednak wzrok Aidena pozbawiał mnie umiejętności myślenia i wnioskowania.

Widziałam tylko jego przystojną twarz, niebieskie oczy, patrzące na mnie i bijący od nich blask. Były pełne nadziei, radości i czegoś, co sprawiało, że chciałam się uśmiechać. Chciałabym, żeby moje oczy też miały taki blask i by było w nich tyle życia.
Chwilę później chłopak wstał z podłogi i wyciągnął do mnie ręce.

-Widzę, że jesteś zmęczona, powinnaś się przespać. Jutro jest ważny dzień.

Chwyciłam jego dłonie, a on pomógł mi wstać. Wyglądało na to, że zauważył moje zmęczenie wcześniej niż ja. Nie zamierzałam jednak mu się sprzeciwiać, przecież i tak zostanie ze mną do rana.

Stałam już prosto na nogach, ale Aiden nadal nie puścił moich dłoni. Wyglądał jakby intensywnie nad czymś myślał, patrząc na moją twarz. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w równym tempie, przy okazji zwracając moją uwagę na jego koszulkę, którą miał też na sobie w sobotę. Sam napis mówił, że jest to jego ulubiona koszulka. Nie wiem dlaczego, ale naprawdę mi się podobała.
Skupiając się na koszulce, zapomniałam o tym, że mam iść spać i o tym, że chłopak nadal trzymał mnie za ręce. Przypomniałam sobie o tym dopiero, kiedy puścił jedną i chwytając lekko za mój podbródek, skierował moją głowę tak, że znów mógł patrzeć w moje oczy.

-Przepraszam Cię za to wszystko. Zapomnij, zachowałem się jak idiota. Nie chcę, żebyś czuła się wykorzystywana. Nie powinienem się tak zbliżać, czytać Twojego pamiętnika, ani mówić tego, co powiedziałem. Za dużo sobie pozwoliłem. Nie chciałem nigdy robić nic wbrew tobie. Bardzo zależy mi na twoim zdaniu i zawsze możesz mi powiedzieć, co jest nie tak.
-Nic-odpowiedziałam cicho.-Wszystko jest dobrze. Dziękuję.

Chłopak jeszcze przez chwilę patrzył na mnie, a ja zdobyłam się na niewyraźny uśmiech. Wtedy drzwi pokoju otworzyły się, a Aiden gwałtownie odsunął się i puścił mnie.
Lekarz wszedł do środka i spojrzał na nas krytycznym wzrokiem. Stałam tak, nie wiedząc, czy powinnam się w ogóle poruszyć.

-Lepiej się już czujesz?-spytał mnie, a ja skinęłam głową. Wyciągnął w moją stronę dłoń, w której trzymał leki. Zbliżyłam się i zabrałam je, po czym usiadłam na łóżku, udając, że je połykam. On spojrzał jeszcze na Aidena, a potem wyszedł i zamknął drzwi na klucz.
-Czyli uciec nie możemy-powiedział pół żartem Aiden, a ja podałam mu tabletki, które miałam nadal w ręce. Włożył je do kieszeni i uśmiechnął się.
-Właśnie zamknęli Cię w psychiatryku-powiedziałam chowając się pod kołdrą. Nie byłam pewna co tak bardzo go bawi.
-Może i powinienem się tu wprowadzić. Wszyscy mówią, że się zmieniłem, odkąd tu przychodzę.
-To przeze mnie
-Raczej dzięki Tobie.-oparł się o łóżko, siadając obok mnie i pochylając się w moją stronę.-Cieszę się, że tu jestem razem z tobą.-znów szeptał.

Miałam w głowie tylko jedno pytanie, na które nie znałam odpowiedzi, ale bałam się je zadać. Pytanie brzmiało:
Dlaczego on tego nie zrobi, skoro widać, że nadal tego chce?
Był przecież już tak blisko, a jednak odsunął się, kiedy miał okazję mnie pocałować.

Sama się sobie dziwiłam, ale ja tego chciałam...

☑Opuszczone MarzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz