Rozdział 25

2.6K 218 1
                                    

Drzwi od pokoju były otwarte, a ja próbowałam podsłuchać rozmowę Aidena z lekarzem. Nie słyszałam jednak nic i byłam załamana.

-Aż tak się tym przejmujesz? Aiden sobie poradzi. Coś mi mówi, że nie da się stąd wyrzucić-powiedziała Gwen, a ja spojrzałam na nią.
-Skąd wiesz? Nie znasz go.
-Może nie, ale widzę, co dzieje się między wami. Wszystkim było trudno Cię wyleczyć, ale jemu nie. Dobrze wiesz, że nigdy z nikim nie porozumiewałaś się tak dobrze, jak teraz z nim. Rozumiem, że nie chcesz go stracić, ale wiem też, że on nie ma zamiaru stracić Ciebie.
-O czym rozmawialiście?-spytałam, a ona uśmiechnęła się delikatnie
-Głównie o Tobie. Mówił mi o tym, jakie postępy zrobiłaś, jak mu zaufałaś... Iris, ja wiem, że ty nie ufasz obcym, tym bardziej widzę teraz jak bardzo ten chłopak Cię zmienił, o ile to, co mówi o twoim stanie sprzed miesiąca jest prawdą.
-Tak, zmienił mnie na lepsze. Jest niesamowity-westchnęłam.
-Myślę, że teraz wiesz, dlaczego zaufałam Davidowi. Był dla mnie takim wsparciem, chciał zabrać mnie daleko od całego tego rodzinnego bagna. To ja byłam głupia, bo przestraszyłam się utraty dziecka i uciekłam tak szybko, nie zabierając Ciebie i mamy. Bałam się, że nas znajdzie. Nie wiedziałam, że on będzie w stanie zabić mamę. Przecież kiedyś byli szczęśliwi. A jednak to zrobił, był potworem, a ty jeszcze obwiniasz się o to, że mu się postawiłaś. Aiden mówił, że to jeden z objawów tego zaburzenia po przejściach.
-Co jeszcze mówił Aiden?-spytałam.
-Mówił, że ci przejdzie i ja mu wierzę. Pójdę do tych twoich lekarzy i powiem im całą prawdę, zrobię wszystkie badania, jakie będą chcieli zrobić. Pokażę im swoje blizny, pamiętnik...
-Pisałaś pamiętnik?-zdziwiłam się-Nie spłonął w domu?
-Nie. Zabrałam go ze sobą, żebyś nie znalazła go i nie przeczytała, jak okrutne rzeczy robił ojciec. Mam go w walizce w hotelu.
-Jak długo zostajesz?
-Tak długo, jak będzie trzeba. Teraz jesteś dla mnie najważniejsza. Chciałabym rozwiązać tę sprawę, a potem zabrać Cię ze sobą i żyć normalnie. Musimy tylko powiedzieć lekarzom wszystko tak, jak było. Jesteśmy tylko we dwie, ale muszą nam uwierzyć. To wszystko, co jest zapisane w pamiętniku, jest prawdą i mogą mnie nawet podłączyć do wykrywacza kłamstw. Niech odkopią wszystkie dokumenty ze śledztwa, nie obchodzi mnie jak to się stanie, ale ty nie możesz być osądzona o coś, czego nie zrobiłaś celowo. Zresztą, znam się na prawie, mogę na własną odpowiedzialność wypisać Cię stąd, za potwierdzeniem, że jestem osobą z rodziny.
-Wypisać mnie? I tak po prostu stąd wyjdę?
-Będziesz chyba musiała stawiać się co jakiś czas do lekarza, a ja będę za Ciebie odpowiedzialna. Wolę jednak dać ci normalne życie, bo wystarczającą terapią dla Ciebie jest Aiden. Przekonam lekarzy. Byłoby jednak łatwiej gdyby David żył i to wszystko potwierdził...
-Też masz ciężkie życie. Nawet po ucieczce.-powiedziałam, ale ona pokręciła głową
-Miałam. Po śmierci Davida nie było wesoło, ale później pojawiła się mała Jo i pogodziłam się z tą śmiercią. Zrozumiałam, że są też momenty, dla których warto żyć.
-Jo? To twoja córka? Córka Davida?
-Joanna ma sześć lat, jest adoptowana. Nie mogłam drugi raz zajść w ciążę po poronieniu. Uraz wewnętrzny. Jo zamieszkała ze mną parę tygodni po wypadku Davida, choć było mi trudno to załatwić, bo nie dość, że stała się ta tragedia, to nie zdążyliśmy wziąć ślubu. To był jednak ostatni etap adopcji, mieliśmy już nawet pokój dla małej. Ostatecznie opieka społeczna zgodziła się, żebym mogła zająć się nią z pomocą rodziców Davida. A potem poznałam Marcela, zakochałam się, on pokochał małą Jo jak własną córkę i teraz jesteśmy małżeństwem od dwóch lat.
-Twoje życie się ułożyło-powiedziałam zaczarowana tą opowieścią.
-Spójrz teraz na swoje i zobacz, że niedługo stąd wyjdziesz, będziesz mogła żyć normalnie, wśród ludzi, być szczęśliwa.
-Nie wiem, czy jestem na to gotowa...
-Oczywiście, że jesteś. Kiedy tylko poczujesz wolność, zrozumiesz, że świat wcale nie jest pełen zła. A nawet jeśli spotkasz po drodze coś złego, Aiden Cię ochroni. Ten chłopak nie odstąpi Cię na krok. Nawet twoją rodzoną siostrę musiał przesłuchać przed tym, jak pozwolił jej tu wejść.
-Gdyby nie on, nie wiem czy w ogóle bym żyła. A nawet jeśli, nadal do nikogo bym się nie odezwała i siedziała tu do końca życia.
-Ale chcesz kiedyś stąd wyjść? I co wtedy? Skończysz szkołę, pójdziesz na studia? Wyjedziesz jak ja? Jakie są teraz twoje marzenia?
-Teraz po prostu nie chcę, żeby Aiden miał kłopoty. Obiecał mi, że wróci.
-Wróci-zapewniła mnie.

☑Opuszczone MarzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz