Caitlyn
Po krótkiej wymianie zdań, w ciszy i spokoju skończyłyśmy śniadanie. Dzisiaj mam zamiar porozmawiać z szeryfem, lecz obawiam się, że niczego się nie dowiem. Muszę działać ostrożnie, biorąc pod uwagę, że nie mogę narazić Vi na spotkanie z wymiarem sprawiedliwości, przynajmniej jeszcze nie teraz.
- Musisz wrócić do siebie. - Zaczęłam spoglądając na nią.
- Zdaje sobie z tego sprawę, słonko. - Odpowiedziała posyłając mi chytry uśmieszek.
- Jednak zanim to zrobię, musimy ustalić kilka rzeczy. - Dodała, wstając po czym skierowała się w moją stronę.
- Co masz na myśli? - Zapytałam, nadal pozostając na swoim miejscu.
Różowowłosa była już tuż obok mnie, nawet nie zdołałam się obejrzeć.
- Po pierwsze, będziemy się widywać. - Zaczęła, spoglądając mi w oczy.
- Po drugie, na razie nie mieszaj się w tę sprawę z Silco. - Dodała, a mnie zamurowało.
- Nie mogę się na to zgodzić. - Wtrąciłam, wiedząc że nie będę w stanie się powstrzymać.
- To jest niebezpieczne Caitlyn. - Odpowiedziała zrezygnowanym głosem.
- Już wiesz, że mnie nie przekonasz. - Powiedziałam.
- Po trzecie, powinnyśmy ustalić jakiś kod. - Odpowiedziała, zmieniając temat.
- Możesz używać mojego balkonu, będę zostawiać drzwi otwarte. - Uśmiech mimowolnie wkradł się na moje usta.
- I ostatnia kwestia. - Zaczęła, unosząc mój podbródek bym na nią spojrzała.
Milczałam, lecz domyślałam się o co może jej chodzić.
- Skończ sprawę z tym debilem, bo najwyraźniej on nie uważa że jest ona skończona. - Usłyszałam to czego, po części się spodziewałam.
- Dlaczego Ci na tym zależy? Przecież to mój problem? - Skierowałam pytanie w jej stronę, nadal utrzymując kontakt wzrokowy.
- Cat. - Zaczęła.
- Mówię to z troski o Ciebie, widzę że Cię to męczy. - Dodała.
Nie odpowiedziałam, wiedząc że Vi ma rację. chociaż nie na taką odpowiedź z jej strony liczyłam.
- W porządku. - Zaczęłam.
- Ale, ja też mam kilka warunków. - Rzuciłam, odsuwając się od niej trochę.
- Nie możesz się wychylać, ani brać udziału w żadnych akcjach, które mogą Cię wsypać. - Powiedziałam stanowczo.
- Powinnaś na trochę zniknąć. - Dodałam.
- Ostatnim warunkiem, będzie praca ze mną, jak już wszystko naprostuje. - Vi spojrzała na mnie zszokowana.
- Oszalałaś? - Zaśmiała się, po czym skierowała się w stronę balkonu.
- Wszystko załatwię, spokojnie. - Odpowiedziałam chcąc ją uspokoić.
CZYTASZ
MY PArADiSe
FanfictionMój świat się zawalił, moje życie pogrążyło się w ciemności z której samodzielnie nie mogłabym się wydostać. Na drodze nienawiści i nieufności do każdego napotkanego stworzenia natknęłam się na mój mały cud, który zapalił tę od dawna nieaktywną iski...