XI

363 34 6
                                    

Caitlyn 

Po krótkiej wymianie zdań, w ciszy i spokoju skończyłyśmy śniadanie. Dzisiaj mam zamiar porozmawiać z szeryfem, lecz obawiam się, że niczego się nie dowiem. Muszę działać ostrożnie, biorąc pod uwagę, że nie mogę narazić Vi na spotkanie z wymiarem sprawiedliwości, przynajmniej jeszcze nie teraz. 

- Musisz wrócić do siebie. - Zaczęłam spoglądając na nią. 

- Zdaje sobie z tego sprawę, słonko. - Odpowiedziała posyłając mi chytry uśmieszek. 

- Jednak zanim to zrobię, musimy ustalić kilka rzeczy. - Dodała, wstając po czym skierowała się w moją stronę. 

- Co masz na myśli? - Zapytałam, nadal pozostając na swoim miejscu. 

Różowowłosa była już tuż obok mnie, nawet nie zdołałam się obejrzeć.

- Po pierwsze, będziemy się widywać. - Zaczęła, spoglądając mi w oczy.

- Po drugie, na razie nie mieszaj się w tę sprawę z Silco. - Dodała, a mnie zamurowało. 

- Nie mogę się na to zgodzić. - Wtrąciłam, wiedząc że nie będę w stanie się powstrzymać. 

- To jest niebezpieczne Caitlyn. - Odpowiedziała zrezygnowanym głosem. 

- Już wiesz, że mnie nie przekonasz. - Powiedziałam. 

- Po trzecie, powinnyśmy ustalić jakiś kod. - Odpowiedziała, zmieniając temat. 

- Możesz używać mojego balkonu, będę zostawiać drzwi otwarte. - Uśmiech mimowolnie wkradł się na moje usta. 

- I ostatnia kwestia. - Zaczęła, unosząc mój podbródek bym na nią spojrzała. 

Milczałam, lecz domyślałam się o co może jej chodzić. 

- Skończ sprawę z tym debilem, bo najwyraźniej on nie uważa że jest ona skończona. - Usłyszałam to czego, po części się spodziewałam. 

- Dlaczego Ci na tym zależy? Przecież to mój problem? - Skierowałam pytanie w jej stronę, nadal utrzymując kontakt wzrokowy. 

- Cat. - Zaczęła. 

- Mówię to z troski o Ciebie, widzę że Cię to męczy. - Dodała. 

Nie odpowiedziałam, wiedząc że Vi ma rację. chociaż nie na taką odpowiedź z jej strony liczyłam. 

- W porządku. - Zaczęłam. 

- Ale, ja też mam kilka warunków. - Rzuciłam, odsuwając się od niej trochę. 

- Nie możesz się wychylać, ani brać udziału w żadnych akcjach, które mogą Cię wsypać. - Powiedziałam stanowczo. 

- Powinnaś na trochę zniknąć. - Dodałam. 

- Ostatnim warunkiem, będzie praca ze mną, jak już wszystko naprostuje. - Vi spojrzała na mnie zszokowana. 

- Oszalałaś? - Zaśmiała się, po czym skierowała się w stronę balkonu. 

- Wszystko załatwię, spokojnie. - Odpowiedziałam chcąc ją uspokoić. 

MY PArADiSeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz