XVII

311 34 6
                                    

Vi 

W pomieszczeniu, do którego weszliśmy było tak ciemno że ledwo widziałam posturę przyjaciela, który znał drogę do celi Vandera. Staraliśmy się poruszać jak najciszej aby nie zwrócić na sobie niepotrzebnie uwagi. Po kilku minutach marszu dotarliśmy do piwnicy, która najwyraźniej pełniła rolę aresztu. 

- To tutaj? - Złapałam chłopaka za ramię. 

- Wydaje mi się,, że to tutaj go trzymają. - Odpowiedział przysuwając się jeszcze bliżej drzwi, nasłuchując kroków.

- Cisza. - Dodał, po czym nacisnął na klamkę, ta niestety nie chciała ustąpić gdyż zamek skutecznie je blokował. 

- Daj, ja się tym zajmę. - Odsunęłam go ruchem ręki, aby mieć więcej przestrzeni do zajęcia się otwarciem tego cholernego zamka. 

Wyjęłam spinkę, którą miałam we włosach  po czym wygięłam ją w taki sposób by posłużyła za wytrych. Otwarcie drzwi zajęło mi dłużej niż przypuszczałam, lecz na szczęście moje umiejętności otwierania zamków jeszcze nie wyginęły. 

- Powoli. - Spojrzałam na Maylo, który pilnował naszych pleców. 

Weszliśmy do środka, pomieszczenie było bardzo słabo oświetlone przez co moja widoczność nadal była ograniczona. W rogu dostrzegłam dość dużą postać opartą o ścianę. 

- Vander? - Żwawym krokiem podeszłam do mężczyzny. 

- Vi? Co ty tu robisz? - Zapytał mocno zdziwiony moją obecnością w takim miejscu. 

- Jak to co! - Uniosłam się. 

- Ratuje Cię. - Dodałam już spokojniej. 

- Nie widziałaś wiadomości? - Spojrzał na mnie wyraźnie zmartwiony. 

- Tylko dlatego tu jestem. - Odpowiedziałam równocześnie przecinając sznur, którym związany był Vander. 

- Kazałem Ci uciekać nie bez powodu Vi. - Dodał, spoglądając na mnie. 

- Nie chce przerywać, ale spadajmy stąd. - Wtrącił Maylo, który stał przy drzwiach. 

- Masz rację. - Odpowiedziałam, pomagając starszemu wstać. 

- Nie jesteśmy tu sami. - Rzucił w moją stronę Maylo, który zaczął odsuwać się od drzwi. 

- No proszę. - Usłyszałam zza drzwi. 

- Kogo my tu mamy. - Do pomieszczenia wszedł Silco, otoczony swoimi zbirami. 

- Wypuść nas, a nikomu nic się nie stanie. - Rzuciłam w jego stronę, starając się ukryć strach. 

- Nawet zaproszenie, które wysłałem za pośrednictwem szeryfa nie podziałało tak skutecznie jak twoi przyjaciele. - Szyderczy uśmiech zagościł na jego okaleczonej twarzy. 

- To ty za tym wszystkim stoisz? - Spojrzałam na Vandera, szukając opcji ucieczki z tego beznadziejnej sytuacji. 

- Brać ją. - Poczułam dreszcze na karku, jak tylko zbir najbliżej mnie zrobił krok do przodu, Silco za to udał się w kierunku wyjścia.

MY PArADiSeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz