Vi
- No dalej! - Poganiałam moich towarzyszy, którzy byli tuż za mną. - Już niedaleko. - Dodałam, rozglądając się po okolicy w której aktualnie przebywaliśmy. Przede mną pojawiła się niewielka przeszkoda w postaci strażnika patrolującego balkon apartamentu do którego zmierzaliśmy. - Poczekajcie tu na mnie. - Odwróciłam się do Powder, która spojrzała na mnie z obawą w oczach. - No już - Powiedziałam. - Za moment do Ciebie wrócę! - dodałam po czym wskoczyłam na drabinę która znajdowała się wyżej. Udało mi się znaleźć w wygodnej pozycji by móc śledzić położenie strażnika z Górnego Miasta. - Ej ty! - rzuciłam by zwrócić na siebie uwagę. Niczego niespodziewający się stróż prawa prawie dostał zawału gdy mnie dostrzegł, lecz dla niego było już za późno. Udało mi się wykonać mój popisowy wyskok z kopniakiem w pakiecie. Sekundę później mężczyzna był już nieprzytomny. Dałam znać moim towarzyszom, że mogą śmiało wyjść z ukrycia. - Jesteś niesamowita Vi. - Jako pierwszy odezwał się Maylo. - Dość tych pochwał. - Uciszyłam chłopaka, po czym skierowałam się do drzwi. - Maylo, czy mógłbyś? - Zwróciłam się do niego. - Potrwa to chwilę. - Odparł uważnie oglądając zamek. - Walić to.. - Uderzyłam całym ciałem w zamknięte drzwi. Po drugiej próbie udało mi się dostać do środka. - Tak to się robi. - Dodałam. - A teraz zbierajcie wszystko co uważacie za wartościowe. - Zabrałam się za zgarnianie rzeczy z półek i szuflad.
W apartamencie panował całkowity chaos, czwórka włamywaczy napełniała swoje kieszenie po brzegi, by w końcu móc wydostać się z tego syfu, w którym ugrzęźli wszyscy bez wyjątku. Różowowłosa chciała wziąć cały ten ciężar na siebie, żeby nikogo niepotrzebnie nie narażać, lecz oni nie puściliby jej samej. Każdego dnia rozmyślała do późna, jakie działania powinna podjąć, by udało im się przedostać na drugą stronę tak by każdy z nich był bezpieczny. Niestety bezskutecznie. Po ostatniej wojnie ich miasto, które od zawsze było podzielone na lepszych i gorszych, podzieliło się jeszcze bardziej. Co więcej, Vi musiała zająć się młodszą siostrą, po tym jak jej rodzice zostali zamordowani przez strażników, których tak bardzo do dziś nienawidzi.
W jednym momencie usłyszałam kroki, kroki które niebezpiecznie zbliżały się do ich aktualnej pozycji. - Maylo, Powder, Claggor zwijamy się, JUŻ! - Skierowałam swoje słowa do przyjaciół, którzy zaczęli biec w moją stronę. - Zatrzymam ich. - Zaczęłam. - Mylo, zaprowadź ich w bezpieczne miejsce. - Dodałam, po czym bez słowa pobiegłam w stronę drzwi wejściowych. Myśl Vi! Złapałam za krzesło, którym zablokowałam wejście, po czym założyłam kaptur. - Otwierać! - Krzyki dochodziły z drugiej strony, a ja zdawałam sobie sprawę że muszę kupić im jeszcze trochę czasu. - Proszę się odsunąć! - Usłyszałam melodyjny głos po drugiej stronie.
Cat
Proszę się odsunąć! - Uderzyłam karabinem w drzwi, po czym poczułam opór. - Jeśli tak się mamy bawić.. - Powiedziałam, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Wycelowałam w zamek, oddałam strzał i kopnęłam w drzwi z całej siły. Drzwi uległy, lecz nie na tyle by zmieściła się tam więcej niż jedna osoba na raz. Wchodzę. - rzuciłam, po czym zaczęłam przeciskać się przez stworzoną szczelinę. Muszę Cię niestety zostawić.. Udało mi się dostać do środka, panował tam totalny chaos. - Jesteście otocze.. - zaczęłam. W ułamku sekundy leżałam na plecach czując silny ból w skroniach. Przede mną panowała ciemność. Wtedy uświadomiłam sobie że sprawca zasłonił mi oczy. - Puść!! - Zduszony okrzyk opuścił moje usta. Zaczęłam walczyć, próbując zrzucić z siebie tego człowieka, lecz niestety nie miałam możliwości się wydostać z tego żelaznego uścisku. Wzięłam głęboki wdech, po czym poczułam że ciężar zniknął. - Kiramman!!! - Z tego szoku wybudził mnie dopiero krzyk mojego partnera. Otworzyłam oczy, nadal mając mroczki próbowałam się podnieść. Poczułam ból z tyłu głowy. - Co się stało? - Zapytał Mohan. - Dobre pytanie. - Odpowiedziałam łapiąc się za tył głowy, tak jak przypuszczałam, krwawy ślad pozostał na mojej dłoni. - Cholerni dolniacy! - Rzuciłam, po czym zebrałam resztki swojej godności z podłogi. Skierowałam swoje spojrzenie w głąb apartamentu. - Kolejna kradzież w tym tygodniu. - Powiedziawszy to, wyszłam na zewnątrz by zaczerpnąć powietrza, które pozwoli mi na spokojnie pomyśleć. - Porozmawiaj ze świadkami i dowiedz się co zabrali. - Skierowałam swoje słowa do Mohana, który rozglądał się po apartamencie w poszukiwaniu poszlak.
Poruszyła ramionami — mięśnie zesztywniały po całym dniu ciężkiej pracy. To była długa zmiana, na dodatek od tego feralnego zdarzenia z południa niesamowicie bolała ją głowa. . Pragnęła jedynie wrócić do domu, ściągnąć mundur i zanurzyć się w gorącej wodzie. Swoje kroki skierowała od razu do łazienki, gdzie zrzuciła z siebie wszystkie ubrania, w międzyczasie odkręcając kurek z gorącą wodą. Stanęła przed lustrem, i nagle uderzyły w nią mgliste wspomnienia, niebieskie oczy, spoglądające na nią ze strachem. Skup się! Cat udała się do wanny napełnionej po brzegi gorącą wodą. - To był ciężki dzień. - Mruknęła sama do siebie. - Co was motywuje do takich kradzieży? - Myślała na głos, próbując odnaleźć odpowiedź.
- Potrzebuje tego nakazu Jayce. - Rzuciłam lekko poirytowana zachowaniem, mojego dobrego przyjaciela, który od niedawna zasiada w radzie. - Nie mogę od tak wydać Ci nakazu Caytlin. - Obrzucił mnie ponurym spojrzeniem po czym skierował się w stronę wyjścia. - Jest mi potrzebny, by w końcu złapać grupę odpowiedzialną za te kradzieże. - Odparłam. - A co jeśli ich następnym celem będziesz ty i twoje wynalazki? - Dodałam, mając nadzieję że ten argument zdoła go przekonać. Spojrzał na mnie groźnym wzrokiem i nabrał więcej powietrza. - Do cholery Cat, to niebezpieczne by się zapuszczać do Zaun. - Odpowiedział, równocześnie podpisując nakaz.
Witam, w tej całkowicie nowej odsłonie.
Mam nadzieję, ze historia przypadnie wam do gustu.
Inspirowana lorem Legaue of legends oraz najnowszym serialem Arcane.
Trzymajcie się! 😎🙌🐱🏍
CZYTASZ
MY PArADiSe
FanfictionMój świat się zawalił, moje życie pogrążyło się w ciemności z której samodzielnie nie mogłabym się wydostać. Na drodze nienawiści i nieufności do każdego napotkanego stworzenia natknęłam się na mój mały cud, który zapalił tę od dawna nieaktywną iski...