Vi
Obudziłam się w dość dziwnej jak dla mnie pozycji, co prawda nie naruszyłam aż tak rażąco strefy prywatnej Caitlyn, która leżała obok, a w zasadzie częściowo na mnie, gdyż to ona skończyła wtulona we mnie, a nie odwrotnie. Nie chciałam się za bardzo ruszać by jej nie zbudzić i nie spłoszyć. Na dodatek każdy nawet najmniejszy wykonany przeze mnie ruch powodował rozrywający ból, którego tak nie znoszę. Spojrzałam na zegar, którego wczoraj nie udało mi się dostrzec. Wskazywał on na 6 rano, więc jeszcze na spokojnie mogłyśmy spać. Niemniej jednak, nie minęło nawet kilkanaście minut, a Caitlyn zaczęła się budzić. Oglądanie jej takiej niewinnej to jedna z przyjemniejszych rzeczy, których doświadczyłam w swoim 19 letnim życiu. Dziewczyna na początku nie zorientowała się, że leżymy przytulone do siebie. Przetarła oko ręką i zamarła.
- Coś się stało słonko? - Zapytałam starając się posłać jej uśmiech.
- Cholera Vi, co ja Ci mówiłam zanim się położyłyśmy? - Odpowiedziała wyraźnie zawstydzona, unikając mojego spojrzenia.
- A ja Ci mówiłam, że nie mogę Ci niczego obiecać. - Zaczęłam. - Z resztą to ty przytuliłaś się do mnie złośnico. - Dodałam, wcale nie rozluźniając uścisku.
Tym razem Cat nie odpowiedziała, momentalnie zrobiła się cała czerwona i odwróciła się do mnie plecami. A ja chcąc jeszcze chwilę przedłużyć ten mały moment bliskości, mimo bólu postanowiłam ją przytulić przyciągając dziewczynę do siebie.
Nie uciekaj. - Zaczęłam, szepcząc jej do ucha.
Nie dostałam odpowiedzi, lecz również nie zostałam odepchnięta.
- Grasz nieczysto, wiesz o tym prawda? - Powiedziała cicho, nadal chowając głowę w poduszce.
Postanowiłam chodź trochę wynagrodzić jej to udawane jak dla mnie niezadowolenie. Położyłam swoją dłoń na jej biodrze i zaczęłam delikatnie je masować, poczułam lekkie drgnięcie ze strony Cat, a po chwili odwróciła się do mnie próbując wyrwać się z mojego uścisku. Nie trzymałam jej mocno, nawet ze względu na moje obrażenia.
- Wiesz, że mogę Cię za to aresztować? - Zapytała już pewniejszym głosem, zerkając na mnie.
- Wizja zakutej w kajdanki, rannej dziewczyny aż tak Cię ekscytuje? - Odpowiedziałam nie kryjąc uśmiechu, nadal leżąc na boku.
- Cholera Vi, a tak właściwie to Violet prawda? - Usłyszałam swoje imię, którego od dawna nie używałam.
- Jak się dowiedziałaś? - Moje spojrzenie wylądowało w pościeli, chcąc tym razem uniknąć przenikliwego spojrzenia Cat.
- Czytałam twoje akta jak byłaś nieprzytomna. - Rzuciła krótko.
- Kim ty właściwie jesteś?! - Zapytałam ze złością.
- Nazywam się Caitlyn. Caitlyn Kiramman, jestem zastępcą szeryfa. - Odparła całkiem poważnie, a mnie zamurowało, gdyż wiedziałam że jest strażniczką ale nie że jest cholernym zastępcą szeryfa.
- Dlaczego mi pomagasz? - Zadałam kolejne pytanie, nie wiedząc na czym stoję.
- Bo nie mogę wyrzucić Cię z głowy. - Odpowiedziała, spoglądając mi w oczy.
CZYTASZ
MY PArADiSe
FanfictionMój świat się zawalił, moje życie pogrążyło się w ciemności z której samodzielnie nie mogłabym się wydostać. Na drodze nienawiści i nieufności do każdego napotkanego stworzenia natknęłam się na mój mały cud, który zapalił tę od dawna nieaktywną iski...