Caitlyn
Tuż po tym jak straciłam z oczu różowowłosą dziewczynę z za rogu wyłonił się Greyson, który był wyraźnie niezadowolony.
- U ciebie też cisza Kirnneman? - Pytanie padło z jego ust, a mi nie pozostało nic innego jak skłamać.
- Nie widziałam by ktokolwiek tędy wychodził. - Odpowiedziałam zachowując spokój.
- Jak to możliwe?! - Rzucił wściekły, kierując się moją stronę.
Wolałam w tym momencie przemilczeć jego złość i niezadowolenie, bo boję się, że powiedziała bym coś czego bym żałowała z całej tej złości.
- Co my tak na prawdę tu robimy szeryfie? - Skierowałam moje słowa w stronę stojącego obok mężczyzny.
- Jak to co? Jesteśmy w pościgu za niebezpieczną osobą! - Odpowiedział jeszcze bardziej gniewnym tonem.
Przeszukanie budynku trwało jeszcze kilkanaście minut, po czym wszyscy strażnicy łącznie ze mną udali się w drogę powrotną do górnego miasta. Greyson był przekonany że taka zasadzka będzie skuteczna by schwytać Violet, gdybym nie pojawiła się we właściwym momencie, już by ją mieli. Jestem sobie wdzięczna, że wtedy udało mi się przypadkiem dowiedzieć, że sam szeryf pracuje na zlecenie największego bandziora w Zaun.
- Szeryfie, źle się dzisiaj czuje czy mogłabym skończyć wcześniej? - Zapytałam mając nadzieje, że po raz kolejny dzisiaj uda mi się go oszukać.
- Skończ raport i jesteś wolna na dzisiaj. - Odparł zrezygnowany.
Po 20 minutach marszu udało mi się dotrzeć do swojego biurka, od razu zabrałam się za pisanie raportu, który musiał być napisany bardzo skrupulatnie by nikt mnie nie zaczął podejrzewać.
Pisanie tego cholernego raportu zajęło mi dłużej niż kiedykolwiek, po 2 godzinach oddelegowałam podwładnego by mój raport został dostarczony na biurko szeryfa po czym zaczęłam zbierać się do wyjścia.
Po kolejnych 30 minutach byłam już praktycznie pod drzwiami swojego apartamentu. Niestety przed drzwiami dostrzegłam cholernego Jayca, który najwyraźniej nie umie sobie odpuścić.
- W końcu jesteś, ile można na Ciebie czekać? - Zapytał protekcjonalnym tonem.
- Co ty tu robisz do cholery Jayce? - Rzuciłam wściekła.
- Dzisiaj przecież widzimy się z moimi rodzicami. - Odpowiedział nadal udając głupka.
Jeżeli tak chcesz się bawić.
- Daj mi 10 minut, muszę się przebrać. - Odepchnęłam go by szybko wejść do środka i zakluczyć drzwi.
- Nie każ na siebie czekać. - Usłyszałam z za drzwi a we mnie się gotowało.
Ogarnęłam wzrokiem pomieszczenie, lecz nigdzie nie widziałam Vi. Domyśliłam się, że pewnie jest w sypialni. W międzyczasie zrzuciłam z siebie kamizelkę i byłam w trakcie rozpinania spodni, kiedy to dziewczyna wyszła mi naprzeciw.
- Co on tu robi? - Zapytała wyraźnie unikając mojego spojrzenia.
- Później wszystko Ci wyjaśnię. - Zaczęłam, w tym samym czasie udało mi się ściągnąć już wszystko.
CZYTASZ
MY PArADiSe
FanfictionMój świat się zawalił, moje życie pogrążyło się w ciemności z której samodzielnie nie mogłabym się wydostać. Na drodze nienawiści i nieufności do każdego napotkanego stworzenia natknęłam się na mój mały cud, który zapalił tę od dawna nieaktywną iski...